Jesteśmy bardzo zaskoczeni wiadomościami płynącymi z mediów, że pielgrzymi przybywający do Częstochowy na Jasną Górę mają być opodatkowani. Podawana jest nawet kwota tego podatku – 4 zł od pielgrzyma
Wyobrażam sobie te tysiące młodych, ubogich przecież Polaków, którzy wędrują na Jasną Górę, i fakt, że od każdej pary nóg pobierany będzie ten wcale niemały haracz... Media nie podają na razie sposobu liczenia pielgrzymów i sposobu ich opodatkowywania. Przytaczają tylko przykłady Wenecji lub Rzymu, mówią o opłatach dla autokarów, które wjeżdżając do miasta, muszą uiszczać odpowiednie kwoty. Oczywiście, w redakcji otrzymujemy już telefony z pytaniami: Co to wszystko ma znaczyć?
Nieobecni też wybierali
Chciałbym tu zwrócić uwagę na fakt, że już podczas kampanii wyborczej nowych władz Częstochowy pojawiły się obawy, dotyczące poglądów niektórych kandydatów do zarządzania Częstochową. Jednak wielu częstochowian nie raczyło pójść na wybory, by zagłosować za inną opcją, zostawili wybór ludziom, którzy nie kryli się ze swoim wrogim nastawieniem do Kościoła, Jasnej Góry, do ludzi prawicy. I oto mamy dzisiaj pierwsze owoce tego zaniechania ze strony częstochowskich katolików, owoce, które dotyczą także charakteru naszego miasta, zawsze życzliwie wychodzącego do pielgrzyma. Kulturalne i inteligentne miasta umieją sobie inaczej radzić z pozyskiwaniem grosza – chociażby poprzez struktury handlowe czy wyżywieniowe; są takie moce, które można i należy wyzwolić, żeby miasto wykorzystywało wyjątkowy napływ ludzi dla lepszego funkcjonowania i rozwoju. Ale nie do mnie należy podpowiadanie komukolwiek, jak można się wzbogacać.
Kościołowi częstochowskiemu to nie pierwszyzna
Pamiętam rok 1979, gdy na Jasną Górę po raz pierwszy miał przybyć Ojciec Święty Jan Paweł II. Razem z ówczesnymi komunistycznymi władzami Częstochowy oglądaliśmy wtedy drogi i ścieżki wiodące na Jasną Górę i przeżywaliśmy ogromny wstyd, że to sanktuarium klasy światowej poprostu nie miało dróg, które byłyby dobre choćby w stopniu podstawowym. Tego wstydu miasto musiało się najeść, a ówcześni władcy Częstochowy robili, co mogli, żeby choć trochę przykryć tę częstochowską biedę. Po pielgrzymce Jana Pawła II władze komunistyczne nie tylko niczego się nie nauczyły, ale postanowiły oddzielić Częstochowę od Jasnej Góry i między Alejami Najświętszej Maryi Panny a aleją Sienkiewicza, wiodącą przez podjasnogórski park do Sanktuarium, zbudować podziemne przejście – górą miał być poprowadzony natężony ruch w kierunku Opola. Bp Stefan Bareła, ówczesny ordynariusz częstochowski, pierwszy zorientował się, jakie to zagrożenie dla Jasnej Góry i pielgrzymów, i zaprotestował. Rozpoczęła się wtedy walka przeciw budowie tunelu, która kosztowała miasto wielkie pieniądze, bo kosztowne roboty ziemne wykonywano bardzo szybko, pracowano nawet nocą, by postawić Kościół przed tzw. faktem dokonanym. Wielką pomoc okazał nam wówczas Prymas Tysiąclecia kard. Stefan Wyszyński, który nazwał tę działalność barbarzyństwem. Walka zakończyła się wygraną Kościoła – dla tysięcy pielgrzymów tunel o szerokości 20 m nie mógł być dostatecznie przepustowy. Jego budowa została zaniechana, ale wydano duże pieniądze zarówno na samą budowę tunelu, jak i potem na jego zasypywanie.
Opłata za modlitwę?
Dzisiaj, po dość długim czasie względnego spokoju współczesna lewica gotuje nam nową niespodziankę. Ale przede wszystkim musi być jakaś racja, dla której podejmuje się tak poważne kroki. Tymczasem pielgrzym przybywa do Częstochowy, żeby się pomodlić, i ani Kościół częstochowski, ani Jasna Góra za jego pielgrzymowanie i modlitwę żadnych pieniędzy nie pobierają. Według Konkordatu, spełnianie funkcji religijnych nie jest opodatkowane. Częstochowa nie jest też miastem, w którym można by wprowadzić podatek klimatyczny, jak np. w kurortach. Nie jest również miastem o jakichś wyjątkowych zabytkach, jak Kraków czy – w Europie – Rzym lub Wenecja. Myślę więc, że nie ma racji ku temu, żeby takie opodatkowanie pielgrzymów wprowadzać. Nie wiem, jak radni i ci, którzy lansują takie inicjatywy, będą to tłumaczyć wobec prawa cywilnego czy konkordatowego. Tak czy inaczej, mamy do czynienia z sytuacją bardzo nieprzyjemną.
Zapewne opłata i tak nie zatrzymałaby pielgrzymowania na Jasną Górę, ale mam wrażenie, że nie o to chodzi pomysłodawcom. Mamy bowiem przecież piękne sanktuaria maryjne, jak Licheń czy krakowskie Łagiewniki, i po prostu kroi się możliwość zrobienia na biednych ludziach kolejnego interesu. Bo trzeba wiedzieć, że pielgrzym, który przybywa do Częstochowy czy gdzie indziej, zasadniczo jest człowiekiem ubogim – to jest często młodzież, to są maturzyści, dzieci pierwszokomunijne czy emeryci i renciści. Więcej, on przychodzi tu, bo jest to czasem jego jedyna nadzieja, pomoc i pociecha, gdy wszystkie inne zawiodły. Jak można opodatkować takiego biedaka czy dziecko pierwszokomunijne…
Nie szkodźcie Częstochowie
Trzeba by się więc zastanowić, Panowie Radni i Zarządcy Częstochowy, czy aby nie szkodzicie ludziom, czy nie szkodzicie także samej Częstochowie. To miasto dużo ucierpiało za czasów komunistycznych. Muszę przypomnieć, że kiedy komuniści chcieli wprowadzić dla Częstochowy nazwę Stalinogród, ktoś zwrócił uwagę: „No, jak to, to będzie Matka Boska Stalinogrodzka, a nie Częstochowska?”. I wtedy Stalinogrodem zostały nazwane, na kilka lat, Katowice. To także był jeden z pomysłów komunistycznych. Pamiętam też, jak naśmiewano się zawsze publicznie z przedstawicieli Częstochowy: „Wy od Najświętszej Panienki”. Pamiętamy także wypowiedź jednego z ówczesnych władców komunistycznych Częstochowy, który mówił: „Jeszcze sprawię, że klucz od Jasnej Góry będzie w moim biurku”. Dlatego w tamtych czasach Częstochowa i województwo katowickie, do którego należeliśmy administracyjnie, funkcjonowały jako miejsca o silnych działaniach komunistycznych.
Gość w dom – Bóg w dom
Przypominam dzisiaj te fakty, bo jestem świadkiem tamtych czasów i chciałbym przestrzec nowych zarządców Częstochowy, żeby uszanowali to miasto i znajdujące się w nim tak znaczące dla naszej historii Sanktuarium Maryjne – własność całego narodu. Żeby wzięli pod uwagę, iż Jasnej Góry nie obalą. Pielgrzym idący na Jasną Górę powinien być otoczony szczególną życzliwością i przyjaźnią oraz inteligentną pomocą i ochroną, powinien spotkać się z naszym wyjściem mu naprzeciw. I tylko takie działania mają sens i przyniosą miastu pomyślność. Pielgrzym to przecież człowiek przyjazny wszystkiemu, pielgrzym nie kradnie, nie kłamie, nie przeklina, nikomu nie ubliża. Pielgrzym to dobry człowiek. Pamiętajcie, Panowie Radni, że przychodzą do Was dobrzy ludzie i z tych dobrych ludzi, z tych polskich dzieci, z polskiej młodzieży nie godzi się zdzierać pieniędzy. Oni ich nie mają, oni nie są bogaci. Tylko pazernością można tłumaczyć sięganie do kieszeni tych, którzy liczą każdy grosz. Tego typu rządy nie wymagają wielkich umiejętności. Zastanówcie się więc dobrze, żeby nie psuć dobrego imienia tego miasta. Jak kiedyś zapracował na swoją wspaniałą postawą o. Augustyn Kordecki – paulin, który obronił Jasną Górę i Rzeczpospolitą przed potopem szwedzkim, tak myślę, że i teraz jego wstawiennictwo u Jasnogórskiej Matki może przyczynić się do obrony tych, którzy jako pielgrzymi przychodzą do swojej Matki i Królowej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.