Być może ktoś z Was miał okazję obejrzeć film biograficzny ze znanym aktorem Alem Pacino w roli głównej o amerykańskim lekarzu Jacku Kevorkianie, wyprodukowany w 2010 r. pt. „Jack, jakiego nie znacie”. Film przybliża kontrowersyjne działania „Doktora Śmierci”, bo taki przydomek zyskał Kevorkian przez swoje zabiegi eutanazji. Udostępniał on nieuleczalnie chorym urządzenie z możliwością wstrzykiwania do organizmu śmiertelnej trucizny.
W ten sposób „Doktor Śmierć” asystował przy ok. 130 zabiegach eutanazji. Jego działania zostały osądzone przez sąd amerykański jako zabójstwa. Sam Kevorkian miał powiedzieć, że „śmierć nie jest zbrodnią”.
Patrząc z punktu logiki można uznać, że to prawda. Sama śmierć jest procesem zachodzącym w organizmie. Jednak spowodowanie czyjejś śmierci jest zupełnie inną kwestią. Nie logiczną, lecz etyczną. Kevorkian podejmował kwestie etyczne w swojej profesji, być może przekonany, że pomaga chorym zakończyć ich cierpienie. Jednak w rzeczywistości pomagał zadecydować o samobójstwie.
Pan życia i śmierci
Jako chrześcijanie wierzymy, że to Bóg jest Panem życia i śmierci. Równocześnie żyjemy w rzeczywistości, w której spotykają się grzech i wolna wola człowieka. W tym połączeniu zachodzi to, co pokazała historia doktora Kevorkiana. Człowiek może decydować o życiu i śmierci – swoim i drugiego człowieka. W zasadzie, będąc zależni jedni od drugich, wpływamy na siebie i można powiedzieć, że decydujemy o życiu i śmierci drugiego człowieka oraz swoim. Wspomniany film uwypukla ten aspekt egzystencji.
Bóg mówi do nas w Księdze Powtórzonego Prawa: „Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście. Ja dziś nakazuję ci miłować Pana, Boga twego, i chodzić Jego drogami, pełniąc Jego polecenia, prawa i nakazy, abyś żył i mnożył się, a Pan, Bóg twój, będzie ci błogosławił w kraju, który idziesz posiąść” (30, 15-16). Dalej jest mowa o tym, że wybierając Boga, człowiek wybiera życie i błogosławieństwo nie tylko dla siebie, ale też dla swojego potomstwa. Decydujemy więc naszymi wyborami o życiu i o śmierci – swojej i innych.
Wyjednać dobrą śmierć
W „Ćwiczeniach duchownych” ks. Bronisław Markiewicz, mówiąc o śmierci, stawia nam przed oczami przykład Chrystusa, który „chciał cierpieć dla nas jak najwięcej, a nawet umrzeć na haniebnym drzewie krzyża, aby tym wysiłkiem i bogactwem swojej miłości wyjednać nam wszystkim dobrą śmierć”. Dla Markiewicza dobra śmierć to taka, po której następuje życie wieczne z Bogiem. Chrystus zatem swoim wyborem zadecydował o tym, aby dać nam życie.
Dalsze rozważania błogosławionego idą w kierunku naszych życiowych decyzji. Przypomina on nam m.in. słowa z Listu do Filipian (2, 12), abyśmy „z bojaźnią i drżeniem sprawowali nasze zbawienie”, to znaczy prowadzili życie ze świadomością, że decydujemy o wiecznym życiu lub odrzuceniu – swoim i innych. Sam Markiewicz w kontekście przywołanych rozważań dodaje: „dzisiejsze wojny z milionowymi armiami i nadzwyczaj morderczymi wynalazkami mogą zatracić w ciągu kilku dni nawet całe narody. Okopy, podziemne lochy, piwnice itp. schrony nie osłonią nawet dzieci i niewiast przed eksplodującymi pociskami naszych czasów”.
Ta prawda działa zarówno na poziomie fizycznym, jak i duchowym. Człowiek może sprawić, że życie drugiej osoby obok niego staje się niebem lub piekłem, zdrowiem lub chorobą, szczęściem lub nieszczęściem. Dlatego faktycznie, decydując o życiu i śmierci swoim oraz innych, powinniśmy „sprawować swoje życie i zbawienie z drżeniem”, aby wybierać zawsze tylko życie.
Po pierwsze życie duchowe
Piszę ten artykuł w 3. rocznicę zamordowania prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Człowiek zadecydował o jego fizycznej śmierci. Bóg jednak stworzył człowieka po to, aby dawał życie („rozmnażajcie się”) i był błogosławieństwem dla innych, a nie przynosił śmierć i zniszczenie.
Decydujemy o życiu i śmierci swoim i innych nie tylko w kontekście fizycznym, ale również duchowym. Stąd ks. Bronisław Markiewicz, kontynuując temat, przestrzega, abyśmy przede wszystkim zadbali o duchowe życie, nie czekali z uporządkowaniem go do dnia śmierci, która może nas zaskoczyć. Błogosławiony przestrzega nas, abyśmy nie postępowali jak niemądrzy ludzie, którzy największą sprawę swojego zbawienia pozostawiają na czas niemocy, fizycznego i duchowego zamieszania. Markiewicz zachęca, abyśmy dbali o zbawienie swoje i innych, „bo co teraz wydaje się trudnym, w chwili śmierci wyda się niemożliwym”. Dbanie natomiast rozumie jako myślenie o tym, że przejdziemy kiedyś przez bramę śmierci oraz trwanie w cnocie, utrzymywanie nade wszystko przyjaźni z Bogiem, tj. zażyłej z Nim więzi oraz i żałowanie za popełnione grzechy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.