- Jestem nazywana Szunemitką, gdyż mieszkam w Szunem (por. 2 Krl 4, 8), mieście usytuowanym w pobliżu Nain, które wiele tysięcy lat później stanie się znane dzięki obecności w nim Jezusa, który wskrzesi z martwych jedynego syna ubogiej wdowy - tak rozpoczyna swoją opowieść bohaterka dzisiejszego tekstu.
- Jestem kobietą bogatą (por. 2 Krl 4, 8), ale nie myśl sobie, że stałam się przez to próżna. Wyszłam za mąż za dużo starszego od siebie mężczyznę, który okazał się moim idealnym dopełnieniem. Z nim dzielę się pomysłami i wspólnie podejmujemy decyzje. Mimo iż nie mam dzieci, nie jestem zgorzkniała i nie użalam się nad sobą – kontynuuje Szunemitka.
Pomysł „nie na tamte czasy”
- Czy jestem kobietą idealną tylko dlatego, że nie narzekam? Nie, nie ma bowiem ludzi idealnych, a ja po prostu staram się odkrywać swoje zdolności i maksymalnie wykorzystywać własne możliwości – dopowiada kobieta.
- Ogromną uwagę zwracam na ludzi, którzy żyją wokół mnie. Użalanie się nad sobą z powodu tego, czego brakuje, rodzi apatię, zaś wywyższanie się ponad innych prowadzi do egoizmu i zamknięcia na drugiego człowieka. Zdecydowanie bardziej wolę skupić się na myśleniu o innych ludziach, zwłaszcza tych, którzy mogą potrzebować pomocy – wyjaśnia nasza dzisiejsza bohaterka.
- Pewnego dnia dostrzegam przechodzącego obok mego domu szczególnego człowieka, proroka Elizeusza. Zadałam sobie wówczas pytanie: czy mogę coś uczynić dla tego męża Bożego? Tak oto wpadłam na oryginalny jak na moje czasy pomysł, aby przygotować dla niego pomieszczenie, w którym mężczyzna ten zamieszka. Natychmiast podzieliłam się tą myślą ze swoim mężem. Słysząc w jego głosie akceptację, zaczęłam urządzać na poddaszu pokój gościnny (por. 2 Krl 4, 9-10) – kontynuuje Szunemitka.
Wielokrotnie na kartach Pisma Świętego znajdziemy pochwałę gościnności, jednak ani razu nie pojawia się w nim wzmianka o przygotowywaniu tak szczególnego pomieszczenia. W pokoju, w którym zamieszka Elizeusz, znajduje się: łóżko, stół, krzesło i lampa, czyli wszystko to, co jest niezbędne nie tylko do odpoczynku, ale i do pracy. Znalazło się tam również miejsce dla sługi proroka, który miał na imię Gehazi.
Mądrość potężniejsza od niewiary
Szunamitka doświadcza radości bogatego, który czyni coś dobrego dla biednego. Kobieta mogła po prostu dać prorokowi pieniądze, za które ten wynająłby pokój, jednak pomagając mu osobiście, wykonała gest dobroci wobec samego Boga i za tę dobroć zostanie wynagrodzona.
- Przepełnia mnie ogromna radość, a słysząc pytanie Elizeusza o to, jak może się odwdzięczyć za otrzymane dobro, jego sługa podpowiada, że jestem kobietą bezdzietną. W odpowiedzi na te słowa prorok składa obietnicę, że za rok o tej porze będę miała dziecko – wyznaje ze łzami w oczach kobieta.
- Nie miałam w sobie odwagi by uwierzyć, że usłyszane słowa (por. 2 Krl 4, 13) staną się rzeczywistością, której przyjdzie mi doświadczyć. Jednakże Boża mądrość okazała się większa od mojej niewiary i po upływie roku trzymałam w swoich ramionach najcenniejszy dla kobiety skarb: swojego syna – dodaje.
Powtórny cud
Kiedy chłopiec ma cztery lata, idzie wraz z ojcem na pole, gdzie umiera z powodu udaru słonecznego (por. 2 Krl 4, 20). Szunamitka kładzie wówczas jego martwe ciało na łóżku w pokoju Elizeusza, a sama udaje się w drogę, by odnaleźć męża Bożego przebywającego na Górze Karmel i błagać go o ratunek.
- Czy zdarzyło Ci się narzekać, kiedy droga, którą miałaś do pokonania, zaczyna się dłużyć w nieskończoność? Czy marudziłaś, kiedy trud podróży był nie do wytrzymania? Ja idę pod górę bez słowa sprzeciwu, ponieważ mam cel i wiarę, że skoro mój syn był darem od Boga, to tylko On może go uratować – wyznaje matka.
- Podczas spotkania z Prorokiem przypominam mu, że byłam zadowolona ze swojego życia, nie prosiłam o więcej niż miałam. Jednakże teraz, w obliczu śmierci dziecka, jako matka błagam o ratunek (por. 2 Krl 4, 28) – kontynuuje Szunemitka.
- Elizeusz wraca ze mną do domu i kładzie ręce na martwe ciało mojego chłopca. Wtedy dziecko powoli, jakby nieśmiało, otwiera oczy. Nasze spojrzenia spotykają się, a ja wybucham niepohamowanym płaczem. Nie są to jednak łzy smutku, ale radości. Moje dziecko umarło, a teraz żyje. W ten sposób po raz drugi otrzymałam od Boga najcenniejszy skarb. Dzięki Ci Panie (por. 2 Krl 4, 32-37).
Stereotyp obalony przez Boga
Nie było to jednak jedyne błogosławieństwo, jakie otrzymała kobieta. Kilka lat po tym wydarzeniu w kraju nastała klęska głodu. Ostrzeżona przez Elizeusza Szunemitka przeniosła się wówczas z rodziną w inne miejsce. Gdy klęska głodu dobiegła końca, a kobieta wróciła do swego domu, poprosiła króla o pomoc w odzyskaniu tego, co na skutek suszy straciła jej rodzina. Wtedy znowu za sprawą Boga kobieta otrzymała więcej niż prosiła. Taki właśnie jest Bóg. On nie potrafi dawać mało, mając ręce wypełnione łaskami.
- Jeśli teraz zadajesz sobie pytanie: dlaczego Bóg pomógł mnie, a pozostaje głuchy na Twoje modlitwy, odpowiem, że mimo iż jako kobieta w tamtych czasach nie znaczyłam nic, to jednak byłam osobą, która myślała twórczo i działała. A dzięki swojemu działaniu DLA DRUGIEGO CZŁOWIEKA otrzymywałam od Boga strumienie błogosławieństw. Z kobiety, która darmo daje, stałam się kobietą, która otrzymuje. Z kobiety, która była jedynie „panią domu”, stałam się kobietą twórczą, która współdziała z Bogiem, wykonując przy tym proste czynności w swojej codzienności – podsumowuje Szunemitka.
Słowo „tworzenie” pochodzi od łacińskiego creatio. Pokrewne mu creator oznacza Stwórcę. Żywa relacja z Bogiem owocuje „tworzeniem” w tej czy innej dziedzinie życia. Jeśli pytasz samą siebie: „W jaki sposób poprzez to, co robię, mogę służyć Bogu i ludziom?”, to wiedz, że w czasie modlitwy otrzymasz odpowiedź, która mieści się w tym wszystkim, co otrzymałaś od Boga.
Prawdziwa relacja z Bogiem czyni z Szunemitki kobietę twórczą i pokazuje, w jaki sposób można służyć Stwórcy we własnym domu. Jest to fascynujące, gdyż zdejmuje fałszywy, narosły przez wieki stereotyp „pani domu”. Zajęta domem Szunemitka czyni dobro dla ludzi, którzy są wokół niej. Czy Bóg to ceni i wynagradza? Co do tego nikt spośród tych, którzy poznali historię dzisiejszej bohaterki, nie powinien mieć wątpliwości.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.