Najpierw było tragiczne w skutkach trzęsienie ziemi, potem zabójcze tsunami, a na koniec – pożary i eksplozje w elektrowniach atomowych oraz złowieszczy wyciek radioaktywny
Sytuacja wokół reaktorów na początku nie wyglądała tak groźnie. Jak zapewniał rząd Japonii, aparatura wyłączyła się automatycznie i nie było mowy ani o eksplozji, ani o zabójczym promieniowaniu. Niestety, zawiodło chłodzenie, a sytuacja dramatycznie pogorszyła się 15 marca, kiedy w elektrowni atomowej Fukushima doszło do wybuchu w reaktorze numer dwa i do pożaru reaktora numer cztery. W świat powędrowały kolejne wieści hiobowe: promieniowanie coraz bardziej zagraża ludziom i środowisku.
Śmiertelny pocałunek natury
Wszystko zaczęło się jednak kilka dni wcześniej. 11 marca zatrzęsła się ziemia z niespotykaną dotychczas siłą. Odpowiedzialne za nieszczęście były płyty tektoniczne, z których składa się 70-metrowa, najbardziej zewnętrzna warstwa ziemi. – Większość trzęsień ziemi występuje na granicach „dryfujących” płyt – informuje Grzegorz Wróbel z Państwowego Instytutu Geologicznego. Kiedy dojdzie do ruchów tektonicznych pod oceanem, a skala zjawiska znacznie przekracza normę, dochodzi do groźniejszego nieraz w skutkach zjawiska, jakim jest tsunami. Tak też się stało w Japonii, gdzie wysoka technologia pozwala na budowę domów w miarę odpornych na wstrząsy, a jednocześnie bezbronnych wobec wielometrowej fali uderzającej w wybrzeże z zabójczą siłą.
Jak informuje w „Polityce” Mirosław Rutkowski, „tsunami” jest wyrazem japońskim, składającym się z dwóch ideogramów: „tsu” oznacza wybrzeże, a „nami” – falę. O ile ostatnie trzęsienie ziemi nie przyniosło najtragiczniejszych strat, o tyle tsunami zmiotło z powierzchni ziemi całe osiedla, pociągi i samochody.
Świat niesie pomoc
13 marca w Watykanie, podczas niedzielnej modlitwy „Anioł Pański” Benedykt XVI wyraził „duchową bliskość względem drogich mieszkańców” Japonii, którzy „godnie i mężnie stawiają czoło konsekwencjom nieszczęść”. I zapewnił o swej modlitwie za ofiary tragicznego trzęsienia ziemi i tsunami. Zwierzchnicy religijni i chrześcijańskie organizacje pomocy solidaryzują się z Japończykami. Zaraz po kataklizmie w imieniu Benedykta XVI telegram kondolencyjny wystosował kard. Tarcisio Bertone, sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej. Papież zapewnił o swej modlitwie za zmarłych w wyniku katastrofalnego trzęsienia ziemi i fal tsunami, które zniszczyły północno-wschodnie wybrzeże. Ojciec Święty prosił „o Boże błogosławieństwo, moc i pociechę dla ich rodzin i przyjaciół”.
Jak poinformował nuncjusz apostolski w Japonii abp Alberto Bottari de Castello, z natychmiastową pomocą pospieszyła Papieska Rada „Cor Unum”, przesyłając na konto Caritas Japonii 150 tys. dolarów. Również Caritas Internationalis przekazała od razu 50 tys. euro. Jednocześnie, obok zbiórki pieniędzy w katolickich instytucjach, wolontariusze Caritas biorą udział w bezpośrednich działaniach na miejscu.
Nie jest prawdą, że Japonia nie potrzebuje pomocy z zewnątrz. Jak powiedział Radiu Watykańskiemu ordynariusz diecezji Niigata bp Isao Kikuchi, Japończycy są przerażeni skalą katastrofy. Choć posiadają niezbędne środki materialne, by pozbierać się po trzęsieniu ziemi, potrzebują duchowego wsparcia reszty świata. – Potrzebujemy waszej modlitwy – apeluje bp Kikuchi.
– Widzę, że większość ludzi jest w szoku. Czegoś takiego jeszcze nigdy nie doświadczyliśmy, choć jesteśmy przyzwyczajeni do trzęsień ziemi i władze są do nich dobrze przygotowane – dodał.
Biskup przyznał, że Japończyków najbardziej przeraziło tsunami, choć i ono nie było dla nich nowym doświadczeniem, nigdy jednak wcześniej nie było tak wielkie. – Nowym doświadczeniem jest natomiast uszkodzenie elektrowni atomowej. Choć jestem pewny, że władze są i na to przygotowane, to jednak czegoś podobnego jeszcze u nas nie było. I to napawa lękiem, tym bardziej że ludzie wciąż mają jeszcze w pamięci wojenną tragedię z Hiroszimy i Nagasaki. Dlatego potrzebujemy wyrazów solidarności z zewnątrz. To ważne, by Japończycy wiedzieli, że ludzie na całym świecie śledzą naszą tragedię, pamiętają o nas, modlą się za nas i nas wspierają – powiedział papieskiej rozgłośni japoński hierarcha.
Spełniona przepowiednia?
Przy okazji tragicznych doniesień z Japonii niektóre agencje prasowe zwracają uwagę na to, że epicentrum katastrofalnego trzęsienia ziemi znajdowało się niedaleko miejsca słynnych objawień Matki Bożej w Akita nad Morzem Japońskim, które miały być kontynuacją Fatimy i mówiły o grożących światu naturalnych klęskach. Widzenia, których nadprzyrodzoność potwierdził w 1982 r. miejscowy ordynariusz, zezwalając jednocześnie na oddawanie czci Matce Bożej z Akita, były udziałem zakonnicy, s. Agnes Sasagawy ze Zgromadzenia Sióstr Służebnic Eucharystii.
W objawieniach z 1973 r., z których jedno nastąpiło dokładnie w 56. rocznicę ostatniego objawienia w Fatimie, zakonnica ujrzała niezwykłe światło wychodzące z tabernakulum. Miała także zobaczyć i usłyszeć Maryję wzywającą do modlitwy za grzeszników, którzy potrzebują pokuty i nawrócenia.
– Będzie to kara większa niż potop, nieporównywalna z niczym, co widział świat. Ogień spadnie z nieba i unicestwi większą część ludzkości, dobrych na równi ze złymi, nie oszczędzając ani kapłanów, ani wiernych – usłyszała wizjonerka od Maryi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.