Gdyby ta historia nie była prawdziwa, można by pomyśleć, że ktoś bawi się symbolami. Ta sama choroba – parkinson, skromna siostra zakonna – o wiele za młoda jak na tę przypadłość, powołanie troszczące się o rodzinę i nowe życie, czyli tematy przewodnie pontyfikatu Jana Pawła II...
Jest w tym filmie scena, kiedy kamera dyskretnie podpatruje siostrę Marie Simon-Pierre Normand przy pracy. Jako położna Instytutu Macierzyństwa Katolickiego w Bourgoin-Jallieu koło Lyonu pielęgnuje noworodka. Bierze go na ręce. Maleństwo, niewiele większe od dłoni, się uspokaja. „Nie lubisz leżeć, dlatego płakałeś w inkubatorze – mówi ciepło siostra. – Chcesz być na rękach. Już teraz wiesz, czego chcesz, ty mały urwisie”. Jest też inna scena. Jan Paweł II siedzi na specjalnie dla niego skonstruowanej platformie na kółkach przed Grotą Massabielle w Lourdes, niespełna pół roku przed swoją śmiercią, i próbuje wymówić formułę błogosławieństwa. Słowa są zupełnie niewyraźne, jedynie gest wykonany trzęsącą się ręką pozwala zgromadzonym rozpoznać ich znaczenie i odpowiedzieć „Amen”. To symptomy nieuleczalnej choroby Parkinsona w zaawansowanym stadium: upośledzenie mowy, drżenie rąk, ślinotok, niezdolność poruszania się, skurcz niektórych partii mięśni. Taki los nieuchronnie czekałby siostrę Marie Simon-Pierre, gdyby nie... niewyjaśnione uzdrowienie.
Taki podtytuł nosi pierwsza część filmu zrealizowanego przez Telewizję Polską pt. „Santo subito” (druga część będzie kręcona podczas uroczystości beatyfikacyjnych w Rzymie 1 maja). Film jest wyjątkowy, gdyż Telewizja Polska jako jedyna otrzymała pozwolenie na wejście za klauzurę klasztorów Małych Sióstr Macierzyństwa Katolickiego w Bourgoin-Jallieu i Aix-en-Provence na południu Francji i porozmawianie z bezpośrednimi świadkami uzdrowienia, które w procesie beatyfikacyjnym Jana Pawła II zostało uznane za cud za jego wstawiennictwem.
W 2001 r. u 44-letniej wówczas zakonnicy zdiagnozowano parkinsona. Jej lekarz rodzinny zdziwił się: – Była zbyt młoda na taką chorobę – mówi w filmie. Ale fakty były nieubłagane, diagnozę potwierdziło dwóch neurologów. „Kiedy dowiedziałam się, że mam chorobę Parkinsona, od razu pomyślałam o Janie Pawle II. Wiedziałam, że ta choroba będzie postępować, bo nie ma na nią skutecznych lekarstw – mówi s. Simon-Pierre i przyznaje, że bardzo silnie przeżyła śmierć Papieża. – Miałam wrażenie, że tracę przyjaciela, kogoś, kto mnie rozumiał. Widać było, że już nie mógł, że drżał cały, że miał trudności z mówieniem, ale mimo swego kalectwa wytrwał do końca, całkowicie oddał się swemu powołaniu i w ten sposób dopingował mnie”.
Od czasu śmierci Jana Pawła II jej stan bardzo się pogorszył – miała coraz większe trudności z poruszaniem się, nie mogła spać z powodu bólu i jeść, gdyż leki powodowały nudności. Po ogłoszeniu przez Benedykta XVI 13 maja 2005 r. dyspensy przyśpieszającej rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego zmarłego Papieża, Małe Siostry rozpoczęły w całym zakonie modlitwy o uzdrowienie siostry Marie Simon-Pierre za wstawiennictwem Jana Pawła II. Jej stan okazał się jednak tak poważny, że 2 czerwca poprosiła swoją przełożoną o zwolnienie z obowiązków przełożonej oddziału położniczego szpitala w Puyricard, gdzie wówczas pracowała. Przełożona namawiała ją, by się jeszcze nie poddawała, gdyż „Jan Paweł II nie powiedział swego ostatniego słowa”. Poprosiła ją także, by napisała na kartce jego imię.
W filmie jest pokazana ta kartka. Poproszony o opinię biegły sądowy grafolog stwierdził, że z tak zdegradowanym przez chorobę Parkinsona pismem ma do czynienia zwykle w tekstach testamentów pisanych tuż przed śmiercią. Gdy przełożona zobaczyła to pismo – jak mówi – zrobiło jej się wstyd, gdyż nie przypuszczała, że choroba jest tak posunięta. Ważne dla niej było jednak to, że jej chora współsiostra pogodziła się z perspektywą kalectwa: „Powiedziała mi, że jej konsekracja zakonna będzie nadal ważna i nawet na wózku inwalidzkim będzie mogła modlić się za rodziny i służyć wspólnocie”.
Tymczasem jeszcze tego samego dnia wieczorem, między 21.30 a 21.45, s. Marie Simon-Pierre zapragnęła znowu napisać imię Jana Pawła II. Tym razem poszło jej dużo lepiej. „Pomyślałam sobie: ładnie piszesz w porównaniu z dzisiejszym popołudniem – i tyle. Zasnęłam i obudziłam się o 4.40 po całej przespanej nocy. Podczas gdy zazwyczaj nie mogłam spać, gdyż ból mi na to nie pozwalał”. Od tego dnia zakonnica czuła się jak nowo narodzona – już w południe odstawiła leki. 7 czerwca 2005 r. rutynowa kontrola u neurologa wykazała całkowite ustąpienie choroby. Później francuska zakonnica była jeszcze wielokrotnie badana.
Ks. Sławomir Oder, postulator procesu beatyfikacyjnego Jana Pawła II, wybrał przypadek uzdrowienia s. Marie Simon-Pierre ze względu na – jak mówi – brak egzaltacji i skromność Małych Sióstr Macierzyństwa Katolickiego. Badanie procesowe na poziomie diecezji przebiegało sprawnie. Przepytano 15 świadków. Całkowite, nagłe, trwałe i niewytłumaczalne medycznie wyzdrowienie potwierdziło trzech ekspertów. Akta sprawy w kwietniu 2007 r. trafiły do watykańskiej Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych.
I tu nastąpił impas – eksperci z komisji medycznej Kongregacji uznali, że podczas procesu diecezjalnego nie wykluczono dostatecznie możliwości choroby psychicznej. Latem 2010 r., s. Marie Simon-Pierre została poddana dodatkowym badaniom – zapewne mało przyjemnym. W mediach pojawiły się nieprawdziwe – jak się okazało – pogłoski o nawrocie choroby.
W filmie nie ma śladu po tych perturbacjach. To celowy zamysł – wyjaśniał podczas przedpremierowego pokazu w Łagiewnikach reżyser Grzegorz Tomczak. – Postanowiłem, że nie będę wyszarpywał żadnych sensacyjnych wiadomości. Nie będę nic narzucał. Będzie tak, jak będzie chciała siostra Marie Simon-Pierre, by czuła się zupełnie wolna.
Po co jest potrzebny cud? To ciągle jeszcze przewidziany przez prawo kanonizacyjne niezbędny warunek beatyfikacji. Tradycyjnie mówi się o jednomyślności trzech „głosów”: o świętości kandydata na ołtarze musi być przekonany lud (vox populi), pozytywnie wypowiedzieć się Kościół hierarchiczny (vox Ecclesiae) oraz zaistnieć cud za przyczyną kandydata (vox Dei). 11 stycznia 2011 r. odbyło się ostatnie posiedzenie kardynałów i biskupów – członków Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, którzy wyrazili opinię pozytywną na temat cudu przypisywanego wstawiennictwu Jana Pawła II. Trzy dni później, 14 stycznia, Benedykt XVI podpisał dekret uznający autentyczność cudownego uzdrowienia francuskiej zakonnicy i ogłosił, że beatyfikacja odbędzie się 1 maja w Rzymie, w niedzielę Miłosierdzia Bożego.
– Moje uzdrowienie to także zmiana wewnętrzna: poczucie spokoju, harmonii i radości. Siła, coś naprawdę głębokiego, tak głębokiego, że trudno jest o tym mówić. Moje życie dzieli się teraz na to, co było „przed”, i na to, co jest „po” – mówi w ostatniej sekwencji filmu s. Marie Simon-Pierre.
Bóg lubi symbole.
„Santo subito. Niewyjaśnione uzdrowienie” – reż. i scen. Grzegorz Tomczak. Film zrealizowany w koprodukcji: Telewizja Polska SA, Stella Productions oraz KTO TV. Premiera telewizyjna: program TVP 1, 30 kwietnia 2011 r. o godz. 17.25.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.