Normy moralne stanowią wtórną, zreflektowaną syntezę poznania uzyskanego przez człowieka cnotliwego. W sformułowaniu negatywnym wskazują one, że działania określonego rodzaju są same przez się, zawsze i w każdym przypadku sprzeczne z ukształtowanym przez cnotę rozumem, w sformułowaniu pozytywnym zaś wskazują właściwy sposób działania.
ZAŁOŻENIA WSPÓŁCZESNEJ ETYKI CNÓT
W przypominającej manifest pracy, wzywającej do stworzenia alternatywnych podstaw etyki, angielska filozof Elisabeth M. G. Anscombe, uczennica Ludwiga Wittgensteina, zaproponowała odrzucenie - jako pozbawionych znaczenia - pojęć obowiązku i powinności moralnej, charakterystycznych dla etyki nowożytnej[1].Jeśli pominiemy ideę Boga jako prawodawcy i budujemy etykę zgodnie z propozycją Grotiusa, jak gdyby Boga nie było (łac. etsi daretur Deus non esse), to pojęcia te stają się puste. Autorka ta proponowała zatem, aby punktem wyjścia w poszukiwaniu zasługujących na uwagę celów uczynić interesy i pragnienia osoby. Dlatego też uważa, że każdą koncepcję etyki powinny wyprzedzać psychologia filozoficzna oraz teoria działania.
Propozycja Anscombe rozpętała gorący spór między filozofami neokantowskimi a neoarystotelikami. Spór ten dotyczył kwestii, które z pojęć: „cnota” czy „obowiązek”, jest epistemologicznie pierwotne. Neokantyści, jak William Frankena[2] i Bruno Schüller[3], przyznali, że bez cnót zasady dotyczące obowiązku są bezsilne, utrzymywali jednak, że same cnoty, bez owych zasad, są „ślepe” i dlatego pozostają epistemologicznie podporządkowane powinności. Tylko przez określenie, jakie działanie jest właściwe, możliwe jest również rozpoznanie, które postawy są dobre. Ostatecznie jedyną prawdziwie dobrą dyspozycją (niem. Grundhaltung) jest ta, która skłania człowieka do czynienia dobra wskazanego przez rozum praktyczny na podstawie apriorycznych zasad powinności. Neoarystotelicy zaś odpowiadali, że cnota nie tylko nie jest ślepa, lecz że to właśnie ona umożliwia rozumowi praktycznemu rozpoznanie dobra w konkretnej sytuacji.
Podobne były ramy dyskusji, która toczyła się w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku w obszarze bioetyki anglosaskiej między obrońcami etyki zasad (Tomem L. Beauchampi, Jamesem F. Childressem) a zwolennikami etyki medycznej opartej na cnotach (Edmundem D. Pellegrino, Davidem C. Thomasmą, Marxem W. Wartofskym i Edmundem L. Erdem). Spór dotyczył kwestii: „zasady czy cnota?”[4]. Etycy zasad proponowali ustalenie w dyskusji etycznej pewnych podstawowych, ogólnych, powszechnie akceptowanych reguł, które są niezależne od wizji antropologicznych. Z tych zasad (autonomii, czynienia dobra, nieczynienia zła, sprawiedliwości) należy następnie wyprowadzać rozwiązania dotyczące konkretnych przypadków. Zwolennicy „bioetyki cnót” odpowiadali, że abstrakcyjna i niejasna natura zasad pozwala na osiągnięcie tylko formalnej zgody i że źródłem ważnych treści jest wyłącznie konkretne doświadczenie moralne. W ujęciu tym wzmocnione zostało centralne miejsce podmiotu moralnego, jednocześnie jednak podkreślano, że cnoty lekarza definiowane są zwykle nie w odniesieniu do antropologii, lecz do określonego kontekstu kulturowego i społecznego, w którym człowiek działa.
Kolejnym tematem sporów jest adekwatność narzędzi pojęciowych używanych do rozwiązywania dylematów etycznych: Czy należy odwoływać się do normy, czy do cnoty? Autorzy reprezentujący deontologizm wskazują na praktyczną nieużyteczność cnót, gdy przychodzi rozstrzygnąć jakąś trudną kwestię: oparcie się na trwałych dyspozycjach podmiotu nie usuwa nieokreśloności i ostatecznie prowadzi do subiektywizmu, a nawet grozi relatywizmem. Zwolennicy etyki cnót twierdzą natomiast, że aby naprawdę czynić dobro, nie wystarczy działać zgodnie z normą[5].
Oczywiście nikt nie neguje użyteczności norm jako wskazówek przy próbie rozwiązania problemów moralnych, zwraca się jednak uwagę, że ze względu na nieskończoną różnorodność sytuacji, w których ma miejsce konkretne działanie, normy po prostu nie wystarczają. Konieczna jest natomiast zdolność postrzegania moralnie znaczących szczegółów, której nie można sprowadzić do umiejętności poprawnego zastosowania reguł. Zdolność ta wymaga bowiem moralnego wyczucia, które dać mogą tylko cnoty[6]. Jak pisze MacIntyre, „cnoty są skłonnościami nie tylko do tego, aby postępować w określony sposób, ale także aby w określony sposób odczuwać”[7]. Poza tym dziedzina etyki nie ogranicza się do dylematów, które mamy rozwiązać, znacznie przekracza ona bowiem obszar wyznaczony przez reguły, których mamy przestrzegać. Istnieją przecież akty moralnie dobre, których spełnienie nie jest powinnością i które należą do dziedziny supererogacji[8].
Już ten krótki przegląd stanowisk pokazuje, że adekwatna koncepcja etyki nie może pomijać ani pojęcia cnoty, ani pojęć obowiązku, zasady czy normy. Potrzeba zwłaszcza ogólnej teorii, która pozwoliłaby wykorzystać relacje między cnotami moralnymi a roztropnością w obrębie racjonalności praktycznej[9]. Zasady moralne nie są oczywiste same przez się, lecz opierają się na dobrach podstawowych oraz na doskonałościach moralnych (cnotach), a praktykowanie tych ostatnich przez podmioty moralne to właśnie dobre życie. Ideał ten wskazuje na pierwotną oczywistość zasad, które z kolei powinny być odnoszone do cnót w celu konkretnego określania, co jest naprawdę dobre.
Normy moralne stanowią wtórną, zreflektowaną syntezę poznania uzyskanego przez człowieka cnotliwego. W sformułowaniu negatywnym wskazują one, że działania określonego rodzaju są same przez się, zawsze i w każdym przypadku sprzeczne z ukształtowanym przez cnotę rozumem, w sformułowaniu pozytywnym zaś wskazują właściwy sposób działania. W każdym przypadku uzasadnienie i poprawne zastosowanie normy wymaga odniesienia do cnót, a zwłaszcza do roztropności[10]. Komplementarność tę można wyrazić w dwóch dopełniających się stwierdzeniach: (1) Między zasadami moralnymi a cnotami zachodzi wzajemna zależność: cnoty oparte są na prawdzie o dobru, co pozwala uniknąć relatywizmu i subiektywizmu. (2) Z drugiej strony jednak odgrywają one istotną rolę w procesie rozpoznawania konkretnego dobra, a zatem nie odnoszą się wyłącznie do momentu realizacji dobra.
Koncepcja ta pozwala również zrozumieć niedostatki teorii opcji fundamentalnej - bardzo popularnej wśród teologów moralistów, lecz krytykowanej przez Magisterium Kościoła[11]. W teorii tej wartość moralna podmiotu nie zależy od wyborów, których przedmiotem są poszczególne działania, lecz od wyboru zwanego podstawowym lub transcendentalnym, którego przedmiotem miałaby być moralność jako taka bądź relacja z Bogiem. Wartość podmiotu moralnego ujawnia się bowiem tylko w szczegółowych i faktycznie dokonanych wyborach. Aby ich dokonać, podmiot potrzebuje konkretnych cnót, a nie ogólnej dyspozycji do czynienia dobra. Nie wystarczy też ogólne odwoływanie się do transcendentalnych „postaw”, które miałyby pośredniczyć między opcją fundamentalną a działaniem. Niezrozumienie funkcji uczuć i cnót w poznaniu moralnym sprawia, że uzasadnienie wewnętrznej racjonalności intencji ludzkich czynów staje się niemożliwe, a racjonalności działania trzeba poszukiwać w czynnikach zewnętrznych: w jego skutkach bądź w subiektywnych predyspozycjach podmiotu[12].
(tłum. P. Mikulska)
[1] Zob. G. E. M. A n s c o m b e, Intention, Blackwell–Oxford University Press, Oxford 1957.
[2] Zob. W. F r a n k e n a, Ethics, Prentice Hall, Englewood Cliffs, New Jersey 1973.
[3] Zob. B. S c h ü l l e r, Zu den Schwierigkeiten, die Tugend zu rehabilitieren, „Theologie und Philosophie”58(1983), s. 535-555.
[4] Zob. Virtue and Medicine. Explorations in the Character of Medicine, red. E. E. Shelp, D. Reidel Publishing Company, Dordrecht–Boston–Lancaster 1985.
[5] Zob. I. M u r d o c h, The Sovereignity of Good, Routledge, London–New York 1989.
[6] Zob. L. A. B l u m, Moral Perception and Particularity, Cambridge University Press, Cambridge 1994.
[7] M a c I n t y r e, dz. cyt., s. 274.
[8] Zob. M. K o n r a d, Precetti e consigli. Studi sull’etica di san Tommaso d’Aquino a confronto con Lutero e Kant, Lateran University Press, Roma 2005.
[9] Zob. G. A b b à, Felicità, vita buona e virtù. Saggio di filosofia morale, Libreria Ateneo Salesiano, Roma 1989; t e n ż e, Costituzione epistemica della filosofia morale. Ricerche di filosofia morale, t. 2, Libreria Ateneo Salesiano, Roma 2009.
[10] Zob. L. M e l i n a, La conoscenza morale. Linee di riflessione sul commento di san Tommaso all’Etica Nicomachea, Pubblicazioni del’Istituto delle Scienze Umane, Università Cattolica, Milano 2005.
[11] Por. Veritatis splendor, nr 65-70.
[12] Zob. A n s c o m b e, dz. cyt.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.