Dziękując Miłosiernemu Bogu za dar życia Karola Wojtyły – Jana Pawła II, za dar jego powołania, za przykład świętości prawdziwej, za radość i przyjaźń jaką zawsze, do końca swoich dni darzył młodych – nadzieję Kościoła i świata, zechciejmy pochylić się nad tekstami Pisma Świętego, które daje nam dziś Kościół w tej liturgii.
W jedności z Rzymem
Przeżywamy drugą Niedzielę Wielkanocną, Niedzielę Miłosierdzia Bożego. Nie sposób dziś przeżywać radość Zmartwychwstania Chrystusa inaczej jak w duchowej łączności z tysiącami pielgrzymów na Placu Świętego Piotra w Rzymie i z milionami katolików i ludzi dobrej woli na całym świecie, którzy dziś radują się z daru beatyfikacji Jana Pawła II, Apostoła Miłosierdzia Bożego. Dziś z nową mocą zdają się brzmieć słowa wypowiedziane przez Jana Pawła w roku 1978 podczas mszy inaugurującej jego Piotrową posługę. Wołał wtedy z mocą: „Nie bójcie się otworzyć drzwi Chrystusowi!”. Słowa, które potem powtarzał przy różnych okazjach, w wielu językach, na wszystkich kontynentach. Słowa, które kierował szczególnie do was młodych. Nie bójcie się Chrystusa! Otwórzcie Mu drzwi waszych serc! On jest Drogą, Prawdą, Życiem, Nadzieją, Radością – Wszystkim!
Dziękując Miłosiernemu Bogu za dar życia Karola Wojtyły – Jana Pawła II, za dar jego powołania, za przykład świętości prawdziwej, za radość i przyjaźń jaką zawsze, do końca swoich dni darzył młodych – nadzieję Kościoła i świata, zechciejmy pochylić się nad tekstami Pisma Świętego, które daje nam dziś Kościół w tej liturgii. Błogosławiony Janie Pawle II – bądź tu z nami, wierzącymi w świętych obcowanie, i pomóż nam zrozumieć Pisma, jak Jezus pomógł swoim uczniom.
Trwali we wspólnocie
W taki czy inny sposób doświadczamy słabości ludzi Kościoła, słabości i grzechów naszych – bo to przecież my tworzymy Kościół. Jesteśmy zniechęceni, może zgorszeni. Jakże często dziś świat, media, wykorzystują prawdę o ludzkiej słabości i zniekształcają prawdę o Kościele. Czy opis, który dziś czytamy w Dziejach Apostolskich jest jakąś utopijną sceną, wymysłem autora książki z dziedziny science fiction? Czy aż tak bardzo odeszliśmy od rzeczywistości pierwszych wspólnot chrześcijańskich, by opis ten uznać za dobrą bajkę „za górami za lasami”? Cóż takiego działo się w tych pierwszych dniach, tygodniach, latach po zmartwychwstaniu Chrystusa?
Bracia i siostry wierzący:
– Trwali w nauce apostołów – a więc poznawali nauczanie apostołów, chcieli zrozumieć, słuchali nauczania, dzielili się nim, rozważali, medytowali, przekazywali dalej, zapisywali. I my dziś słyszymy naukę apostołów, i my czytamy Pisma.
– Trwali we wspólnocie – chrześcijaństwo nie jest religią samotników, przeżywaną w izolacji od braci i sióstr. Jest wspólnotą. „Gdzie dwaj albo trzej zebrani są w imię moje – mówi Jezus – ja jestem pośród nich!”. Wspólnota a więc budowanie relacji, zauważanie drugiego człowieka obok mnie, dzielenie radości i trosk. I my dziś gromadzimy się we wspólnocie Kościoła.
– Trwali w łamaniu chleba – komu choć raz dane było przebywać w Ziemi Świętej mógł się przekonać naocznie o praktyce łamania chleba. Płaskiego placka chlebowego ciasta nie kroi się nożem, jak my mamy w zwyczaju. Chleb łamie się na kawałki i daje współbiesiadnikom. Jezus wziął chleb w swoje dłonie, połamał go i rozdał mówiąc: „To jest moje Ciało… Kto spożywa ten Chleb ma życie wieczne”. A więc Chleb Eucharystyczny, który i my dziś dzielimy.
– Trwali w modlitwie – „Ojcze nasz, niech przyjdzie Twoje Królestwo…, niech się spełni Twoja wola…” Modlitwa wspólna i indywidualna, rozmowa z Ojcem. Nie „paciorek” zaliczony jak wyklepany w przedszkolu wierszyk. Modlitwa, która jest życiodajnym dialogiem, słuchaniem i odpowiedzią. A więc moje, nasze codzienne Abba, Ojcze nasz…
Jakie owoce? Radość, prostota serca, cuda i znaki, codzienny wzrost liczby wierzących. Możemy sobie zrobić dziś rachunek sumienia, dlaczego tak mało wśród nas radości? Dlaczego gubimy gdzieś prostotę serca? Dlaczego brak mocy znaków i cudów, a może raczej brak wiary? Jak przeżywamy swoje chrześcijaństwo: czy w jedności z nauką apostołów, we wspólnocie Kościoła, przyjmując Ciało Chrystusa i trwając na modlitwie z Ojcem? Czy na pewno tak? Jeśli nie, jeśli coś się pogubiło, dziś jest szansa by zacząć od nowa. „Nie bójcie się otworzyć drzwi dla Chrystusa!”.
Nadzieja żywa
Niejednokrotnie w czasie swoich spotkań z młodzieżą Jan Paweł II podejmował temat nadziei. Mówił z mocą i wzburzeniem o tych, którzy młodym tę nadzieję dziś zabierają, dając w zamian złudne poczucie chwilowego szczęścia. W czym, w kim pokładasz swoją nadzieję? Gdziekolwiek jesteś i jakakolwiek jest twoja odpowiedź, zechciej usłyszeć dziś raz jeszcze – nie ma innej żywej nadziei i innej prawdziwej radości niż Jezus Chrystus. Przez Jego powstanie z martwych jesteśmy zrodzeni na nowo do żywej nadziei, jesteśmy dziedzicami nie ziemskiej fortuny i przemijającej popularności, ale dziedzicami nieba. Celem naszej wiary jest zbawienie! I znów zdają się na nowo dobiegać nas słowa Jana Pawła II: „Kochani młodzi przyjaciele, dążcie do tego, co w górze”.
Tomaszu
I jeszcze chwila refleksji nad Ewangelią. Jezus przychodzi (mimo drzwi zamkniętych), przychodzi do swoich, by ich umocnić w wierze, wyzwolić z lęku i dać moc Ducha Świętego, by stali się szafarzami Bożego Miłosierdzia w sakramencie pojednania: „komu odpuścicie grzechy…” Widzieli Pana! Radość! Ale …jakby niepełna. Zabrakło wśród nich Tomasza. Nie wiemy, dlaczego nie było go z pozostałymi apostołami, gdy przyszedł Jezus. Tomasz był gdzieś sam, poza wspólnotą. A może zwyczajnie wyszedł, by zakupić dla nich chleba? W każdym razie nie było go. I nie umiał potem uwierzyć im na słowo. Chciał dotknąć Jezusa. Śmiały, bezczelny, wątpiący, niedowiarek… – różnie go ludzie nazywają. A Jezus? Jezus wraca osiem dni później, wchodzi (znów mimo drzwi zamkniętych), pozdrawia zebranych słowami: „Pokój wam!”, a zaraz potem: Tomaszu, ja dziś przyszedłem dla ciebie. Oni już wierzą, ty masz problem. A ja chcę, byś był wierzący. Chce cię posłać do tych, którzy nie widzieli, ale wierzyć będą. Uwierz Tomaszu i idź!
Jezus przychodzi dziś do ciebie. Jednak szanując twoją wolność nie wchodzi, jeśli drzwi zamknięte. Stąd nieustanne wołanie Jana Pawła II: „Otwórzcie drzwi Chrystusowi!”. Otwórz, nie bój się! Jezus przychodzi z darem miłości miłosiernej. Możesz tego doświadczyć tak bardzo dosłownie klękając u kratek konfesjonału… „Pan mój i Bóg mój!” Czego ci jeszcze może brakować do szczęścia?
Oto dzień, który Pan uczynił.
Radujmy się nim i weselmy!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.