Dojrzały, dobry, pełen miłości ojciec jest skarbem. Nie każdy jednak może mieć z takim „brylantem” do czynienia. Mówi się, że ojcostwo pogrążone jest w kryzysie. Kłótnie, rozwody, nieporozumienia czy niedomówienia powodują, że współcześnie wiele dzieci dorasta w obecności tylko jednego z rodziców.
Ojcowski sposób wychowania obszernie przedstawił Osvaldo Poli:[7]
× Ojciec jest bardziej bezpośredni i szczery w dialogu z dziećmi – łatwiej niż matka nazywa rzeczy po imieniu, a w dialogu z potomstwem szybciej przechodzi do konkluzji i zachowuje trzeźwość myślenia (matka stosuje mechanizm „filtrowania ochronnego”, pozostawiając dziecko w bezproblemowym świecie iluzji).
× Ojciec nie boi się powiedzieć: „Radź sobie sam” – nie waha się poprosić dziecko, aby samodzielnie próbowało zatroszczyć się o swoje sprawy, używając nabytych zdolności.
× Ojciec nie jest skłonny do obniżania poprzeczki–męski instynkt wychowawczy pozwalający stawiać dziecku wysokie wymagania jest koniecznym warunkiem formowania silnych osobowości, zdolnych do zmagania się z życiowymi trudnościami.
× Ojciec nie boi się poszanowania własnych wymagań. Ojciec potrafi powiedzieć dziecku: „Nie jesteś sam, nie tylko twoje potrzeby się liczą”. Poprzez wymaganie wzajemności, która niewątpliwie sprawia dziecku kłopot, ojciec rozwija w nim zdolność zwracania uwagi na innych, co jest warunkiem jakiejkolwiek interakcji.
× Ojciec traktuje dziecko jako zdolne do rozumienia. Kobieta intuicyjnie troszczy się o dziecko, nieustannie sprawdzając, czego mu potrzeba. Ojciec traktuje dziecko jako osobę niezależną. Taka sytuacja zmusza potomstwo, by jasno wyrażać, czego potrzebuje.
× Ojciec pomaga w podejmowaniu odpowiedzialności.Ojciec nie próbuje chronić dziecka przed konsekwencjami, lecz pomaga mu znieść je z godnością. „W próbie stopniowego wdrażania dziecka w to, żeby wolało prawdę od kłamstwa, a szczerość od gotowych usprawiedliwień, ojciec zadaje dziecku nieprzyjemną, ale konieczną ranę, uderzającą w jego narcyzm”[8]. Pomagać dziecku w uznawaniu własnej winy oznacza uczynić je zdolnym do rozpoznania i rozumienia egoistycznych przejawów swojego postępowania i do ponoszenia za nie konsekwencji.
× Ojciec łatwiej dostrzega w dzieciach wady. Kobiety robią wszystko, aby nie widzieć wad, jakie posiada ich „cudowne dziecko”. Jest im znacznie trudniej niż mężczyznom zdać sobie sprawę z niedoskonałości własnego potomstwa. Ojciec natomiast potrafi przyznać, że jego dziecko bywa leniwe i samolubne. Okazywanie rozczarowania postępowaniem dzieci świadczy o autentyczności, nie zaś o słabości rodzica. Ojcowie szybciej pozbywają się obrazu „dziecka upragnionego” (takiego, jakim chcieliby je widzieć) na rzecz akceptowania „dziecka rzeczywistego” (takiego, jakim ono jest). To zdroworozsądkowe zderzenie pragnień z faktami odciąża dziecko od presji spełnienia oczekiwań dorosłych.
× Ojciec konfrontuje dziecko z rzeczywistością. Nauczyć dziecko, jak radzić sobie z codziennymi trudnościami, oznacza wystawiać je na cierpienie i rozczarowania samym sobą. Nie jest to proste. Specjaliści podkreślają, że należy jak najwcześniej konfrontować swoje dziecko z możliwymi niebezpieczeństwami, niż nieustannie osłaniać i chronić je przed nimi. Ojciec powinien porównywać zachowanie dziecka z przyjętymi pojęciami wartościującymi. Sprawiedliwy, wyważony osąd może być dla dziecka czymś wyzwalającym i niezbędnym w samorozwoju i pracy nad sobą.
Powyższe zasady charakteryzują sens ojcowskiego stylu wychowawczego, należy jednak pamiętać, że żaden ojciec nie reprezentuje wskazanych reguł w sposób perfekcyjny. Więcej, postawy wpisane w kodeks ojcowski są (a nawet powinny być) obecne także w stylu wychowawczym znacznej części matek. Z drugiej strony, rozpowszechniane predyspozycje przypisywane wyłącznie kobietom wywołują u ojców nieuzasadnione poczucie niższości. Tracą oni wiarę we własne możliwości, zapominając, że ich wkład w rozwój potomstwa jest równie ważny, jak zaangażowanie matki.
Marta Borowiec – absolwentka Uniwersytetu Szczecińskiego (kierunek: pedagogika pracy socjalnej i resocjalizacji), wolontariuszka
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.