W jaki sposób powinien przejawiać się katolicki charakter mediów? Na czym ma polegać oficjalna kościelna aprobata dla katolickich mediów? Czy i jaką rolę w Państwa Redakcji pełni asystent kościelny? Jak w pracy Państwa Redakcji realizuje się wezwania i oczekiwania związane z katolickim charakterem dziennikarstwa?
Media katolickie powinny być bardziej niż inne skierowane na człowieka, służąc mu w poznawaniu świata, jego problemów i pokazując drogi prowadzące do wyjścia z sytuacji trudnych albo wręcz prowadzące do celu. Mówiąc obrazowo, powinny być jak snop światła oświetlający drogę przed samochodem. Ale raczej chodzi o tzw. światła krótkie, a nie długie, które czasem oślepiają. Zwłaszcza tych, którzy przychodzą z drugiej strony. Kolejną cechą powinna być powszechność problematyki, jaką się zajmują. Nie chodzi bynajmniej o to, aby w każdej redakcji katolickiej wszyscy znali się na wszystkim, ale by podejmując problemy świata, w którym żyjemy, dostrzegać jego złożoność i różnorodność, wystrzegając się przy tym ferowania rozwiązań jedynie słusznych i widzenia świata na zasadzie „czarne-białe”. Broń Boże, nie zachęcam do jakiegoś relatywizmu (uważam, że wówczas kończy się formuła katolicka a zaczyna najczęściej bylejakość i tani kompromis), ale zachęcam do dostrzeżenia różnych problemów i okoliczności, jakie towarzyszą współczesnemu człowiekowi. Oczywiście jest kilka podstawowych wymiarów życia, w których trzeba używać ewangelicznej kategorii „tak, tak, nie, nie” (chodzi mi głównie o prawdy wiary i zasady moralne), ale kiedy na łamach pism czy w falach rozgłośni dyskutujemy o polityce, życiu społecznym czy ekonomii, warto dostrzec całe spektrum ludzkich zachowań i racji.
***
Oficjalna aprobata dla mediów katolickich niekoniecznie musi wyrażać się w formule „asystenta kościelnego”, który dziś bardziej kojarzyłby się z kościelnym cenzorem (a nie daj Boże z cenzorem w ogóle) niż z kimś odgrywającym pozytywną rolę. Zresztą trzeba tu rozróżnić misję jaką posiadają media „kościelne”, od tych, które określają się jako „katolickie”. Te pierwsze mają zazwyczaj bardzo ściśle sprecyzowaną misję w przypadku tych drugich, chodzi raczej o działanie preewangelizacyjne, czyli skierowanie uwagi słuchacza na wartości religijne i duchowe, będące nieodzownymi dla właściwego zrozumienia świata i człowieka. Zresztą, o ile łatwo mi jest wyobrazić sobie sytuację, gdzie asystent kościelny przegląda kolejne wydania gazety, to przy pracy w radiu i produkcji serwisów informacyjnych, w układzie „co godzinę nowy serwis”, taka sytuacja jest niemożliwa i byłaby nawet szkodliwa nie tylko dla całego zespołu, ale i dla zdrowia samego asystenta. O wiele ważniejsza jest troska o dobór kadr i selekcję chętnych do pracy w mediach katolickich. Tu widzę nie tylko pole do działania dla księdza, szefa czy tylko redakcyjnego kolegi, ale także właściwie pojętą troskę o to, co ostatecznie trafi do odbiorcy naszej dziennikarskiej pracy.