W ojcostwie duchowym, podobnie jak w przypadku ojcostwa fizycznego, chodzi o zrodzenie. Tyle że o zrodzenie - jak to określał św. Paweł - do życia wiecznego. Każdy z nas do takiego ojcostwa musi dojrzewać. Jeżeli tego nie robi, to dziecinnieje, karłowacieje. List, 12/2006
Ostatecznym punktem odniesienia jest Jezus Chrystus, Ojciec Duchowy w pełnym tego słowa znaczeniu, jedyny Pośrednik w relacji z Ojcem, który łączy w sposób doskonały sprawy ludzkie ze sprawami Bożymi. Tajemnicę Jego duchowego ojcostwa winniśmy nieustannie rozważać. Pierwszym kluczem niech będą słowa: Ja i Ojciec jedno jesteśmy. List, 12/2006
Święta o tak szczególnym charyzmacie, a przy tym znakomitym guście – kościół św. Katarzyny to jeden z najpiękniejszych krakowskich zabytków – święta, która potrafi zadbać o własną, wyrzeźbioną ludzką ręką figurę; święta, od której ludzie wychodzą z nadzieją i różami, może fascynować. List, wydanie specjalne, listopad 2006
Chyba u ks. Twardowskiego przeczytałem takie zdanie: „jeżeli nie potrafisz czekać, to się nie módl”. Modlitwa wymaga cierpliwości, czasem trzeba czekać. Jeśli dziś coś nie zostało „spełnione”, to nie znaczy, że Pan Bóg nas odepchnął. Tu dotykamy tajemnicy modlitwy. List, wydanie specjalne, listopad 2006
Zło, które czynimy i którego doznajemy, nie przechodzi przez nas bez śladu (podobnie zresztą jak dobro). Każdy grzech (lub doświadczenie zła) jakoś nas zmienia, i to bynajmniej nie na lepsze. Ich skutki odkładają się w nas kolejnymi warstwami, jak osad z kamienia. List, 11/2006
W Piśmie Świętym człowiek często prosi Boga: „Panie, pamiętaj o mnie”. Na krzyżu dobry łotr mówi do Jezusa: Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa (Łk 23, 42). Bóg o nikim nie zapomina. Czy ktoś z nas mógłby przejść pomiędzy kroplami deszczu? To niemożliwe! Podobnie niemożliwe jest, żeby Bóg o nas zapomniał. List, 11/2006
Brak przebaczenia sobie wiąże się często z przekonaniem, że opłakując własne słabości, udowadniamy Bogu swoją skruchę. W rzeczywistości wynika to jednak przede wszystkim z egocentryzmu. Oczekujemy od Boga specjalnego traktowania tylko dlatego, że okazaliśmy się zdolni do zła. List, 11/2006
Przede wszystkim trzeba uwierzyć w to, że jest to Słowo natchnione, pełne mocy. Co to oznacza? Mimo że mam przed oczami ludzkie znaki, ludzki zapis, „nędzę słów” – jak powie św. Hieronim, to jestem przekonany, że w tekście, który czytam, jest obecny Duch Święty. List, 10/2006
Przybył do Egiptu jako niewolnik, sprzedany przez własnych braci, którzy znienawidzili pewność siebie młodego wówczas chłopca i którym obrzydło zbyt częste okazywanie właśnie jemu miłości przez ojca. Początkowo chcieli go nawet zabić. To świetny pomysł na powieść sensacyjną! List, 10/2006
Idąc przez życie, sami wybieramy ścieżki i sposoby zdobywania świętości. W swoich sercach stawiamy lustra i sprawdzamy, czy pasujemy do obrazu świętości, który sobie nakreśliliśmy. Nawet nie dostrzegamy, że w tych lustrach odbija się karykatura nas samych. To wciąż jest dzieło człowieka. List, 10/2006