„Dobrze (nie)urodzony”

Tryby listopad (8/2011) Tryby listopad (8/2011)

Czy kolor skóry, wada genetyczna, choroba odziedziczona po rodzicach może decydować o moim prawie do życia? Czy drugi człowiek może mnie określić jako istotę małowartościową i bezużyteczną dla społeczeństwa? Od lat robią to ludzie zajmujący się eliminacją najsłabszych istot ludzkich i równocześnie prowadzący hodowlę człowieka doskonałego.

 

Hitler wiecznie żywy

Znany genetyk i zwolennik eugeniki Ernst Rüdin przygotował ustawę, na mocy której przymusowo wysterylizowano tysiące osób. Do zabiegu sterylizacji kwalifikowała się osoba, która chociażby w najmniejszym stopniu posiadała wady psychiczne. Jeżeli na podstawie przeprowadzanego testu na inteligencję stwierdzono niedorozwój umysłowy, osobę taką poddawano operacji chirurgicznej. Tymi zabiegami obejmowano osoby z wrodzonymi wadami rozwojowymi, padaczką, schizofrenią a także cierpiących na alkoholizm.

Okres II wojny światowej można nazwać „świętem eugeniki”. Adolf Hitler w końcu urzeczywistnił marzenia zwolenników tej „nauki”. Stworzono program „Aktion T4” polegający na fizycznym eliminowaniu ludzi niedorozwiniętych psychicznie. Program ten zastosowano w obozach zagłady, gdzie wykorzystano go do grupowego zabijania przebywających tam więźniów. Zbędny balast ludzkości (ludzie umysłowo i fizycznie niedorozwinięci, starcy, dzieci, mniejszości narodowe itp.) został wyeliminowany, aby zrobić miejsce dla „rasy panów”. Był to pierwszy masowy mord ludności dokonany przez niemieckie państwo.

Pierwsza komora gazowa w Europie, w której zastosowano program T4, znajdowała się w Forcie VII na terenie Poznania. W miejscu tym zagazowano ponad 1200 mieszkańców zakładów dla umysłowo chorych. Dziś, w zapomnianym już przez większość społeczeństwa miejscu masowej zagłady mieści się Muzeum Martyrologii Wielkopolan.

Mogłoby się wydawać, że wraz z końcem II wojny światowej nadszedł koniec zbrodniczej eugeniki. Niestety, nie zniknęła ona wraz z Hitlerem. Mimo że przemiana odbywała się w powolnym tempie, w końcu udało się jej schronić pod szyldem współczesnej nauki – „genetyki człowieka”. Zwiększone wysiłki, aby zmienić eugenikę w genetykę doprowadziły do powstania ogólnoświatowej infrastruktury. W 1938 r. założono Instytut Genetyki Człowieka w Danii. Kierownictwo tego Instytutu powierzono duńskiemu biologowi i genetykowi Tage Kempowi. Fundacja Rockefellera przyznała mu stypendium, by w ten sposób zachęcić go do stania się prekursorem praktyk eugenicznych w Europie. Do dziś istnieje na świecie wiele placówek, które po II wojnie światowej zmieniły swoją nazwę, aby w ten sposób zataić przed społeczeństwem swoje powiązania z ludobójstwem.

Nienaturalna selekcja dzisiaj

Czym mogą pochwalić się współcześni eugenicy? Po zbrodniach nazistowskich nikomu do głowy nie przyszło, aby powrócić do wypróbowanego w obozach koncentracyjnych sposobu eliminacji chorej jednostki społeczeństwa. Ludzkość miała już dość traumatycznych przeżyć związanych z wojną. Pragnęła spokoju i bezpieczeństwa. Choć mogłoby się wydawać, że „naukowcom” zajmie to wiele czasu, to na pierwsze rezultaty ich badań długo nie musieliśmy czekać. Tak oto w 1960 r. została zaakceptowana przez człowieka i wprowadzona do sprzedaży pierwsza skuteczna broń przeciw życiu. Narzędzie, które wielu zaakceptowało bez zastrzeżeń, i które stosujemy po dzień dzisiejszy, zabijając w ten sposób kilka razy więcej osób niż zrobiono to w okresie II wojny światowej. Pigułka antykoncepcyjna, bo o niej mowa, spowodowała spustoszenie na całym świecie. „Dziecko” eugenicznych zapaleńców dzień po dniu prowadzi wojnę przeciw słabym, wojnę której końca, jak dotąd, nie widać. Wiele typów pigułek hormonalnych i środków reklamowanych jako antykoncepcyjne ma w rzeczywistości działanie wczesnoporonne np. wkładka wewnątrzmaciczna czy piguła „po” (after morning pill).

Kolejnym środkiem, które dzisiaj z wielkim powodzeniem służy selekcji rasy ludzkiej jest procedura zapłodnienia in vitro. Wielu z nas od razu zada pytanie: „Jak jedyna i ostatnia dla niektórych par nadzieja na poczęcie w ten sposób upragnionego dziecka może być zła?”. Dla osób, które nie mają pojęcia o przebiegu procesu zapłodnienia in vitro może wydawać się ono „złotym środkiem”. Natomiast każdemu, kto zadał sobie choć mały trud, aby dowiedzieć się czegokolwiek na temat tej metody, nasuwa się inne pytanie: „Jak człowiek może żyć ze świadomością, że pozwalając na poczęcie dziecka spowodował śmierć kilku innych swoich dzieci?”. Wg brytyjskich badań medycznych w trakcie in vitro ginie do 90% poczynanych tą metodą dzieci, a te które się rodzą mają wielokrotnie więcej wad wrodzonych niż dzieci poczęte naturalnie. (Etyczną metodą leczenia, która bezdzietnym małżonkom daje szansę na doczekanie się potomstwa jest naprotechnologia. Pisaliśmy o niej w „Trybach” nr 6/2011.)

Poczęcie dziecka następuje w momencie połączenia się komórki jajowej kobiety z męską komórką rozrodczą – plemnikiem. To, że w chwili tej rozpoczyna się nowe życie to fakt naukowy uznawany przez współczesną medycynę. W naturalnych warunkach dochodzi do zapłodnienia jednej komórki jajowej, w wyniku czego dziewięć miesięcy później rodzi się dziecko. Metoda in vitro polega na doprowadzeniu do połączenia żeńskiej komórki jajowej z plemnikiem poza żeńskim układem rozrodczym. Aby taki sposób przyniósł pożądany efekt, trzeba zapłodnić minimum kilka komórek jajowych (od 3 do 6). Następnie podczas badań lekarz wybiera najsilniejsze zarodki (zdrowe, u których nie wykryto żadnych wad genetycznych) i wprowadza je do macicy kobiety.

Co w tym czasie dzieje się z pozostałymi dziećmi? Trafiają one do pojemników z ciekłym azotem, gdzie przechowywane są przez długi czas, aż do chwili kolejnego przeniesienia zarodka do macicy. W takich warunkach przechowane są tysiące nienarodzonych dzieci, które już na samym początku zostały zdyskwalifikowane, gdyż wykryto u nich choroby genetyczne i uznano je za słabe i niepotrzebne światu.

Jak widać, współczesna genetyka człowieka mająca swój początek w eugenicznej nauce o „hodowli” ludzi, doprowadziła nas do momentu, w którym nie pozwalamy drugiemu człowiekowi przyjść na świat ani umrzeć.

Czy to nie hipokryzja, że z jednej strony robimy wszystko, aby zapobiec ponownemu Holocaustowi, a z drugiej strony pozwalamy na wielkie, ale ciche ludobójstwo? Czy wystarczy nam ładna etykieta przysłaniająca okrutną prawdę, abyśmy przymknęli oko na mord niewinnych i słabych ludzi? Dziś wojna przeciw słabym nie ma konkretnie określonego czasu i miejsca. Ta wojna od wielu lat toczy się wokół nas, w miejscach, gdzie pozwalamy na poniżanie słabszych od nas – wszędzie tam, gdzie „bawimy się w Pana Boga” i decydujemy o tym, kto ma prawo żyć a kto nie.

Dobrze (nie)urodzony   Dobrze (nie)urodzony

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...