Akademicka pielgrzymka do źródeł kultury europejskiej od dawna zaprzątała mi głowę, tak jak od dawna nęciły mnie dwa źródła: „Złota legenda” dominikanina Jakuba de Voragine oraz „Wieczory nad Lemanem” jezuity Mariana Morawskiego. Połączenie tych dwóch książek zdawałoby się całkowicie przypadkowe
Słynna „Złota legenda” – zbiór kazań dla prostaczków, budujący późnośredniowieczną wyobraźnię, inspirujący artystów, pisarzy, wzywający do świętości na swój sposób – oraz wyrafinowane „Wieczory nad Lemanem”. Z ich autorami związane są dwa miejsca: maleńka nadbrzeżna mieścina Varazze, tuż koło Genui, oraz wioseczka Ouchy nad Lemanem, w pobliżu Lozanny, gdzie w hotelu Beau-Rivage zebrali się ówcześni intelektualiści, aby rozmawiać o religii, jej miejscu w życiu człowieka, i dojść do celu wszystkiego, co jest – samego Jezusa.
Kolejne przystanki: Varazze, Prouilhe, Lourdes
Bracia w Varazze dziwili się nieco naszej ciekawości dla dzieła bądź co bądź odległego, ale szybko znaleźli pośród siebie profesora Angelicum, historyka Kościoła, który pokazując nam różne wydania „Złotej legendy”, mówił o świętości, o której ona opowiada. Świętości uwarunkowanej miejscami i czasem, świętości niezrozumiałej, ale przecież heroicznej. Przedmiotem naszego podziwu stawały się jednak nie takie czy inne postępki ludzi oddalonych od nas w czasie, ale wielkość miłości, która te postępki natchnęła, a której „Złota legenda” daje piękny i wzruszający wyraz.
Varazze pozostaje dla nas jednym wielkim wezwaniem do świętości dzisiaj. Świętości czytelnej, znaczącej, heroicznej. Wielu chrześcijanom i teologom świętość jawi się jako cel życia chrześcijańskiego. Tymczasem – trzeba to powiedzieć jasno i zdecydowanie – w chrześcijaństwie świętość nie jest zasadniczym celem. Celem jedynym jest osoba Jezusa Chrystusa, a świętość jest konsekwencją przylgnięcia do Jezusa, konsekwencją pójścia
za Nim. W naszym duszpasterstwie za dużo jest pojęć abstrakcyjnych, a za mało ukierunkowania na osobę Jezusa. Nas nie zbawi żadna idea, ale osoba i dzieło Jezusa.
Pozostaje zatem pytanie o mój codzienny kontakt z Jezusem, o moją z Nim zażyłość. Chodzi o więź, o relację osobową z Jezusem. Chodzi o komunię z Nim, komunię głęboką, zobowiązującą. Chodzi o mój fundamentalny wybór i o ukierunkowanie mojej egzystencji na osobę Jezusa. Chodzi o odpowiedź na zasadnicze pytania: Skąd przychodzę? Dokąd zdążam? Jaki jest cel mojego życia? Co chciałbym osiągnąć? A potem: Czy jest życie po śmierci? Czy wierzę w życie wieczne i czy chcę zostać zbawiony? W kontekście takich pytań pojawia się Jezus jako fundamentalna odpowiedź, Jezus jako Życie i Zmartwychwstanie, i mówi: Jeśli chcesz, chodź za Mną.
To przebywanie z Jezusem nie może być teorią, ale ma być żywym obcowaniem z Jego słowem, które przyjmowane do serca zmienia ludzkie życie. Tworzy styl życia, tworzy kulturę. Jednym słowem – przynosi owoce wieczności.
Wieczorny spacer nad brzegiem wzburzonego morza wywołał konieczność opisania współczesnych standardów świętości atrakcyjnych kulturowo, czytelnych i zrozumiałych przez współczesnych. Pretekstem były liczne przypadki beatyfikacji i kanonizacji dokonane przez Jana Pawła II.
Kolejnym przystankiem było Prouilhe, gdzie św. Dominik zgromadził pierwsze siostry, jeszcze zanim powstał zakon braci. To wzgórze, skąd zgromadzonych dopiero co braci rozesłał na świat. Spotkanie i rozmowa z mniszkami klauzurowymi były zaprzeczeniem klasztornego zamknięcia. Siostry nie tylko otwarły serca w rozmowie, ale zaprosiły do ogrodu za klauzurą i pokazały swój skarb – najstarsze wyobrażenie twarzy św. Dominika, wyrzeźbione w drewnie.
Lourdes miało być epizodem, a stało się kulminacją. Ciche i wymarłe miasteczko. Polski dom, siostra i ks. Kazimierz przyjęli nas serdecznie. Idziemy szlakiem Bernadetty. Ksiądz Kazimierz prowadzi. Opowiada rzeczowo. Emocje w ryzach refleksji. Zaimponował nam.
Następnego dnia Eucharystia w grocie. Pada.
Ks. Kazimierz zaprasza do groty. To Maryja dzieli się z nami swoją intymnością. Jestem wzruszony do łez. A potem godziny spędzone przed grotą. Pokój i radość napełniały mnie szczególnie w chwilach, kiedy widziałem, jak moi niedowiarkowie skradali się, aby pobyć przed grotą z Maryją.
Zwieńczeniem dnia był przepiękny wykład o Edycie Stein, którym uraczyła nas spotkana przypadkiem pani prof. Anna Grzegorczyk.
Z Lourdes jedziemy do Ouchy nad Lemanem. Od lat marzyłem, aby tam powrócić i powtórzyć scenę, jaką przeżył o. Marian Morawski wracający z kuracji na południu Francji do Polski. Otóż w tej maleńkiej wioseczce u podnóża Lozanny, tuż przy samym jeziorze, na tarasie hotelu i restauracji Beau-Rivage, ponad 120 lat temu o. Morawski oraz jego rozmówcy dyskutowali o kontekście wiary. Owocem tych rozmów jest właśnie książka „Wieczory nad Lemanem” – jedna z najbardziej poczytnych książek w Europie, tłumaczona na kilkanaście języków. To miejsce wydaje mi się ważne dla kultury umysłowej, nie tylko polskiej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.