Zbliża się szesnaste spotkanie młodzieży na Polach Lednickich. Wspólna modlitwa, taniec i śpiew, połączone z odkrywaniem głębi Bożego Miłosierdzia, pozwolą na nowo uwierzyć, bo jak głosi tegoroczne hasło: „Miłość Cię znajdzie!”. – Inicjatywa Lednicy – zapewnia o. Jan Góra – to przyszłość Ojczyzny i świata
RENATA FIDOR: – 2 czerwca 2012 r. młodzi ludzie będą mogli po raz kolejny wybrać Chrystusa. Jakie emocje towarzyszą organizacji kolejnego już spotkania? Co Ojciec czuje jako przewodnik i założyciel Lednicy?
O. JAN GÓRA OP: – Czuję odpowiedzialność za to, co robię. Wciąż myślę o tym, czy wystarczająco „nakarmię” tych, których zapraszam, czy godnie ukażę im sens życia, jakim jest sam Jezus Chrystus, i jakie będzie to miało konsekwencje w przyszłości. Po szesnastu latach skończył się przecież czas amatorszczyzny.
– Jakim językiem powinno się mówić do młodych o wierze?
– Przede wszystkim trzeba starać się mówić językiem wydarzenia. Musimy opowiadać o obecności Boga i tę obecność przeżywać, a nie tłumaczyć ludziom poszczególne pojęcia. Język wiary nie jest operacją na pojęciach.
– Czy ten sposób przybliżania Boga lepiej wpływa na tak duże zainteresowanie Lednicą?
– Mam nadzieję. Wierzę, że wydarzenie jest bardziej przekonujące niż wykład. Najważniejsze jest przecież doświadczenie duchowe, bo dzięki temu następuje wzrost osobowości. Trzeba nauczyć się dawać, brać i dzielić się wiarą. W ciągu kilku godzin musimy wyprzedzić czas i dokonać czegoś, co w normalnych warunkach trwałoby latami. Do zrobienia jest dużo, a czasu niewiele.
– Czy można powiedzieć, że spotkanie młodych ludzi na Polach Lednickich, pod Bramą Rybą, jest odpowiedzią na problemy współczesnego Kościoła?
– Między innymi. Lednica jest wielkim laboratorium wiary i przyszłości. Pokazuje nam wrażliwość młodego pokolenia oraz sposób transmitowania wiary. Na Lednicy nie ma czasu na gadanie, wygłaszanie przemówień. Lednica jest jednym wielkim doświadczeniem wiary. Wiele osób przystępuje do spowiedzi. To znaczy, że wciąż żyje w młodzieży pragnienie osobistego, intymnego spotkania z Chrystusem i Jego miłością. Podobnie przejście przez bramę stało się wydarzeniem o ogromnym ładunku treściowym i emocjonalnym. Pomysł ten wydawał mi się jednorazowy, a tymczasem on trwa. A cóż powiedzieć o adoracji. Kiedy w ciszy i na kolanach młodzi przeżywają intymność z Chrystusem. A cóż powiedzieć o wyborze Chrystusa, wyborze, który tam dokonuje się wśród młodych jako rezonans wyboru Mieszka.
– Jakie są plany tegorocznego spotkania? Skąd pomysł na hasło i przewodnictwo s. Faustyny?
– Tegoroczne spotkanie na Lednicy miało początkowo nosić tytuł: „Miłość i odpowiedzialność”, ale niespodziewanie w nocy odezwał się mój wychowanek i powiadomił, że jeżeli tematem rozważań młodzieży będzie Boże Miłosierdzie, to on ufunduje wszystkim „Dzienniczek” s. Faustyny. To było niesamowite. Co roku każdy, kto przyjedzie na spotkanie, otrzymuje od nas jakiś podarunek. Ten wydaje się bardzo trafiony.
Nawiązaliśmy kontakt z siostrami z Łagiewnik i ustaliliśmy, że będą trzy wielkie części tegorocznego spotkania. Pierwsza to spotkanie z s. Faustyną przez ucałowanie jej relikwii, pierścienia i modlitwa za narzeczonych. Następnie odbędzie się spotkanie z Chrystusem w Eucharystii i wybór Chrystusa, wreszcie trzeci punkt programu: adoracja obrazu Jezusa Miłosiernego połączona zarówno z milczeniem, modlitwą, jak i tańcem oraz śpiewem. To wzruszające, że ludzie domagają się coraz dłuższej chwili uwielbienia w ciszy, kiedy bp Wojciech Polak niesie potężną, 3-metrową monstrancję. To znak, że dla wielu jest to najważniejszy czas kontaktu z Jezusem.
– Dlaczego mówienie młodzieży o miłosierdziu jest tak ważne?
– Dlatego, że słowo „miłość” wydaje się niekiedy zużyte i nienośne. Tymczasem miłosierdzie jest drugim imieniem niemodnego już słowa „miłość”. Akcentuje branie na siebie potrzeb drugiego i udzielanie przebaczenia. Mówienie o tym młodym ludziom jest konieczne, ponieważ widać wyraźnie, ile jest do roboty, do pomocy innym, do wzięcia na siebie ich potrzeb, a nie egoistycznego przeżywania słodkich chwil w miłym towarzystwie. Miłosierdzie jest postawą czynną, a nie konsumpcją przyjemności.
– Czy czas i miejsce organizacji Lednicy ma jakieś znaczenie?
– Spotkanie odbywa się zawsze w pierwszą sobotę czerwca ze wskazania kard. Stanisława Dziwisza. Jest to czas nawiązywania i wspomnienia wszystkich pielgrzymek Ojca Świętego Jana Pawła II do Polski. Miejsce jest także szczególne, bo przypomina o chrzcie naszej Ojczyzny. Wierzymy, że miał on miejsce na wyspie i tam bije to źródło, a Pola Lednickie są właśnie wielkim rezonatorem tego wydarzenia i tego miejsca. To się czuje do dziś.
– Czy można uznać, że Jan Paweł II jest wciąż duchowym opiekunem Lednicy?
– Nie tylko można, ale trzeba! To właśnie jego wyobraźnia, intuicja i siła sprawiły, że Lednica jest taka, jaka jest. Wszystko powstawało pod jego bezpośrednim wpływem i okiem. Ojciec Święty zawsze miał dla nas swoje przesłanie i błogosławił nam przed i w trakcie spotkania. Następnie oczekiwał relacji i sprawozdań. Teraz przewodzi nam z nieba, a patronat nad Lednicą przejęli Benedykt XVI i Prymas Polski. Nie zmienia to faktu, że Lednica była, jest i będzie papieska i kościelna.
– Dlaczego tylu księży przyjeżdża na Lednicę? W ubiegłym roku było ich ponad dwa tysiące. Jaka jest ich rola?
– Księża mają genialne wyczucie rzeczywistości Bożej, intuicję wiary i chcą być z młodzieżą, bo wiedzą, że to w nich tkwi siła przyszłości Ojczyz-ny i Kościoła, którą oni sami z dnia na dzień kształtują u siebie. Jesteśmy w końcu uczniami Jana Pawła II, który młodzież traktował poważnie, bo to właśnie jej powierzył przyszłość.
– Jak Lednica zmieniła życie Ojca?
– Poprzez ciągłe myśli o tym wielkim wydarzeniu wyeliminowałem wszystkie te zajęcia, które uniemożliwiały mi pełne, całkowite zaangażowanie dla Lednicy, która ostatecznie stała się osią mojego życia. Lednica uczy mnie odpowiedzialności. Kiedy stoję pod Bramą Rybą, to zawsze myślę o słowach Jezusa wypowiedzianych do Apostołów: „To wy dajcie im jeść”. Ci wszyscy młodzi ludzie nie przyjeżdżają kilkaset kilometrów po nic. Chcą czegoś doświadczyć. Ja muszę dać im tę potrzebną do życia „kromkę sensu”. Myślę, że Lednica poprzez to, że uczy mnie myślenia do przodu, jest zapowiedzią wiary jutra. Chciałbym, byśmy zawsze mogli się rozpoznać po „łamanym chlebie” i słyszeć wciąż niezagłuszone niczym słowa Apostołów idących do Emaus, którzy mówią do Jezusa: „Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił”. A On został. „Wtedy oczy im się otworzyły i poznali Go”.
Wierzę w to, że „łamanie chleba” na Lednicy, już po raz szesnasty, będzie niezwykle czytelnym znakiem obecności Chrystusa między nami, a także źródłem radości i pokoju dla następnego pokolenia. Młodzież lednicka to liderzy przyszłości – tego jestem pewien! A rozpoznawać się będą zawsze po pokoju i radości, które z nich będą promieniować.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.