Trzeba się na nowo nauczyć „jeść” Boga. Znaleźć jakąś odżywkę, która przywróci nam Boskie smaki. I po to właśnie jest Wielki Post. Choć jest on cały dla Boga, tak naprawdę Bóg chce, żeby on był bardziej dla nas.
Nie czuję Boga! Niech ksiądz coś z tym zrobi! – słyszę dość często wołanie młodych. Myślę też, że jeszcze częściej w sercach młodych ten brak Boskiego czucia jest już tak wielki, że aż nieobecny. Oni już nawet przestali się tym martwić, że nic duchowego nie czują. Taka choroba nazywa się obojętnością. Wyobrażacie sobie, jak biedni są ludzie, którzy tracą smak albo nie mają już ochoty na żadne jedzenie? Taki stan grozi śmiercią! Również i w życiu duchowym nawet wielu ludzi nie wie, że tracąc pragnienie Boga, tracą życie i bezboleśnie umierają. Wiem też, że wielu ludzi stara się jak może, żeby nie zgubić kontaktu z Bogiem, ale coś im nie wychodzi – idą na Mszę św. jak na religijną akademię, próbują czytać Pismo Święte, ale tyle razy już słyszane historie najzwyczajniej ich nudzą, klękają do modlitwy i zanim zaczną, już chcą kończyć. Te wszystkie doświadczenia są wołaniem o duchowe odrodzenie.
Trzeba się na nowo nauczyć „jeść” Boga. Znaleźć jakąś odżywkę, która przywróci nam Boskie smaki. I po to właśnie jest Wielki Post. Choć jest on cały dla Boga, tak naprawdę Bóg chce, żeby on był bardziej dla nas. Choć w tym świętym czasie wyruszamy za Bogiem na Krzyżową Drogę i wylewamy Gorzkie żale nad Jego cierpieniem, to tak naprawdę mamy w Nim na nowo odnaleźć siebie. On oddaje nam życie, a my mamy je wziąć. Przecież nie umiera dla siebie, ale dla nas. Bóg chce, byśmy mieli życie i mieli je w obfitości! To wszystko, co rozważamy i przeżywamy w Wielkim Poście, ma być jak odżywka dla naszego życia. Wejdź w ten czas właśnie po to, żeby odżyć, duchowo odmłodnieć! Wielki Post jest jak duchowa odżywka złożona z trzech ważnych składników: modlitwy, postu i jałmużny.
Modlitwa
Nazywam ją często termometrem wiary. Żeby zmierzyć sobie wiarę, przyglądam się swojej modlitwie. Jak się już nie modlę albo mało się modlę, to czuję wyraźnie, że moja wiara słabnie. Jeśli modlitwa jest spotkaniem z Bogiem, a ja się nie modlę, to znaczy, że mi nie zależy na tym spotkaniu. Jeśli temperatura mojej modlitwy jest bardzo niska, to nic dziwnego, że dopada mnie duchowe osłabienie. Żeby coś we mnie odżyło, muszę powalczyć o modlitwę! Modlitwa jest walką – o czas, o skupienie, o pierwszeństwo Boga wobec innych osób i spraw.
Post
To najlepszy sprawdzian moich uzależnień. Spróbuj sobie czegoś odmówić, a zobaczysz, na ile jesteś wolny! Wydaje nam się, że jesteśmy wolni od przyjemności, od komputera,
od telewizji. I wystarczy niekiedy tylko kilka godzin niekorzystania z nich, a już nas coś skręca i jak we śnie sięgamy po przedmioty naszych pragnień. Jesteśmy coraz bardziej obciążeni, a przez to i zmęczeni. To prawda, że post męczy na początku, ale na koniec przynosi nieprawdopodobną ulgę, poczucie zwycięstwa i smak w rzeczach duchowych.
Jałmużna
To nic innego jak bycie dla drugich. Potwornie nas męczy nieustanne myślenie o sobie, nieustanna walka o pierwsze miejsce, o to, żeby ktoś nas zauważył, był nam za coś wdzięczny, żeby nas chwalił i doceniał. Może to brzmi dziwnie, ale bardzo często jesteśmy zmęczeni samymi sobą. Odżywcza moc jałmużny sprawia, że zaczynamy widzieć innych i na nowo odkrywać smak bycia dla drugich. W pomocy dla drugich i dzieleniu się z innymi tym,
co mamy, zawiera się największa radość człowieka i poczucie sensu naszego życia. Jałmużna uwalnia nas od nas samych i uzdalnia do odnowionej komunii z Bogiem i braćmi.
Wielki Post to wielka duchowa odżywka, takie trzy w jednym: modlitwa, post, jałmużna. Spróbuj ją sobie zaaplikować przez te 40 dni, a wiele z tego, co w tobie umarło, zmartwychwstanie w Chrystusie!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.