Od lat próbuję zrozumieć duchowe znaczenie Eucharystii dla życia rodzinnego. Myślę, że może się ono przejawiać w nieskończenie wielu odsłonach, gdyż Bóg swoją łaską dostosowuje się do człowieka, jego wrażliwości, przeżyć i osobowości.
Moje zaangażowanie w Ruchu Światło-Życie, w duszpasterstwie akademickim i Odnowie w Duchu Świętym zawsze wiązało się z liturgią. Interesowałem się nią i w miarę możliwości wprowadzałem w nią innych członków wspólnot, do których należałem. Od wielu lat bliska memu sercu jest też liturgiczna tradycja Kościoła wschodniego. Od końca lat siedemdziesiątych zbieram teksty liturgiczne, płyty z muzyką cerkiewną, ikony. W czasach studenckich wraz z przyszłą żoną wybrałem się na bizantyńską jutrznię Zmartwychwstania i Boską Liturgię św. Jana Chryzostoma. Wrażenie, jakie na nas wywarła ta liturgia, mimo słabej znajomości języka staro-cerkiewno-słowiańskiego, było olbrzymie. Po skończonej Liturgii poszliśmy na niedzielną Mszę akademicką, ale w sercu wciąż przeżywałem piękno Boskiej Liturgii i odczuwałem radość, którą z sobą niosła.
Od lat próbuję zrozumieć duchowe znaczenie Eucharystii dla życia rodzinnego. Myślę, że może się ono przejawiać w nieskończenie wielu odsłonach, gdyż Bóg swoją łaską dostosowuje się do człowieka, jego wrażliwości, przeżyć i osobowości. Na podstawie własnych doświadczeń wspomnę o pięciu aspektach roli Eucharystii w życiu małżeńskim i rodzinnym.
Pamięć o Bogu i uzdrowienie wewnętrzne
Pierwszym z wielu darów zawartych w Eucharystii jest podtrzymywanie pamięci o Bogu i proces wewnętrznego uzdrowienia. W codziennym życiu utrzymanie ciągłej uwagi i skupienia na Bogu jest bardzo trudne. Już po kilku minutach pojawiają się rozproszenia, znużenie, brak świadomej koncentracji. O wiele łatwiej skupić uwagę na swoich planach, nowych projektach i pomysłach. Umysł bez pamięci o Bogu łatwo wpada w sidła myśli pełnych lęku, beznadziei, szybko poddaje się depresji i smutkowi. Miłość i wszechmoc Boga często wymykają się naszej uwadze i są wypierane przez różne lęki czy wspomnienia. Ojciec Kościoła Diadoch z Fotyki w braku koncentracji ludzkiego umysłu na Bogu, rzeczywistości niestworzonej, i skoncentrowaniu umysłu na rzeczywistości stworzonej dopatrywał się istoty grzechu pierwszych rodziców. Podobnie jak małżeństwo jest doświadczeniem duchowej walki we dwoje, tak pamięć o Bogu jest zawsze związana z trudem i walką duchową.
Pamięć o Bogu wzmacnia liturgia. To jej piękno stanowi odblask odwiecznego piękna Boga. Harmonia śpiewu, akcji liturgicznej, mocy słowa Bożego, głębi tekstów liturgicznych jest zapowiedzią i uobecnieniem liturgii sprawowanej w niebie. Nieustanne, długie powtarzanie wielu modlitw, przyzywanie Trójcy Świętej i miłosierdzia Bożego, ogłaszanie Zmartwychwstania Chrystusa uświadamia, kim jesteśmy i kim jest Bóg. Modlitwa, którą śpiewamy, głębiej dociera do naszej świadomości i podświadomości. Żarliwa modlitwa, szczególnie często powtarzana modlitwa litanijna, ułatwia nam oddanie Bogu naszych lęków i problemów. Ułatwia skoncentrowanie się na Bogu całym sercem i umysłem.
Liturgia pozwala nam doświadczyć Bożego królestwa już tu, na ziemi. Dzięki Eucharystii przechodzimy z doczesnego czasu, w którym żyjemy, w doświadczenie będące przedsmakiem wiecznego trwania w obecności Boga. W tradycji bizantyjskiej piękno liturgii stało się jednym z kryteriów prawdziwości wiary. Zachwyt wobec piękna liturgii nie jest rozumiany jako estetyczna ocena, ale jako pragnienie podążania za Bogiem, jako chęć zjednoczenia się z Nim poprzez przeżywanie piękna. Piękno liturgii leczy serce, przez zmysły pomaga skupiać umysł na Bogu. To zachwycające piękno otwiera wejście do rzeczywistości duchowej, pozwala zapomnieć o sobie i pamiętać o Bogu.
Celem Eucharystii nie jest powodowanie wzruszenia czy wywoływanie stosownych postaw moralnych, lecz wchodzenie w bezpośredni i osobowy kontakt z Bogiem – Trójcą Świętą. Jak wielokrotnie powtarzali Ojcowie Kościoła, Eucharystia jest pokarmem nieśmiertelności. „Chleb Życia przeobraża i przekształca w siebie tego, który Go spożywa… Dzięki Boskiej Liturgii człowiek ma możliwość uczestnictwa w Eucharystii, która pozwala mu żyć nie życiem doczesnym, krótkim i przemijającym, lecz życiem wiecznym, nieskończonym i doskonałym… Bóg jest milszy od najlepszego przyjaciela, o wiele bardziej sprawiedliwy niż najlepszy władca, oddany bardziej niż najlepszy ojciec, jest częścią każdego z nas o wiele bardziej niż każdy z naszych członków, niezbędny nam bardziej niż nasze własne serce” – pisał św. Mikołaj Kabasilas. Świadome przeżywanie liturgii jest zapowiedzią przeistoczenia całego człowieka.
Na temat Eucharystii krąży wiele obiegowych opinii, które reprezentują różne stanowiska wobec niej. Jednym z nich jest podejście prawnicze i nominalne. Akcentuje ono jedynie obiektywną obecność Boga. Według tych opinii Jezus jest tak samo obecny w uroczystej, na przykład całonocnej paschalnej Eucharystii sprawowanej na Drodze Neokatechumenalnej, jak i podczas krótkiej cichej Mszy świętej, którą kapłan celebruje dwadzieścia minut. To oczywiście prawda, ale tylko częściowa, gdyż sama obiektywna obecność Chrystusa bez naszego otwarcia, bez naszej wiary, bez nasycenia się potokiem słowa Bożego, bez rzetelnego przygotowania do sprawowania świętej liturgii – nie uzdrowi i nie przemieni nas. Tymczasem od długości Eucharystii, od piękna jej formy zależy nie tyle obiektywna obecność Zbawiciela, ile nasze nastawienie, wiara, otwartość serca, skrucha i pokora, świadomość Bożej obecności.
Inną opinię można uznać za pseudomistyczną. Głosi ona, że im sprawowanie Eucharystii jest skromniejsze, tym bardziej może rosnąć nasza wiara. Mówiąc inaczej, im gorzej, tym lepiej. Również w tym wypadku prawda jest tylko pozorna i cząstkowa, gdyż prowadzi do absurdu – im nudniejsze kazanie, tym lepsze, im więcej schola fałszuje, tym lepiej… Z faktu, że Bóg może działać także przez słabość i wady człowieka, pochopnie wysnuwa się wniosek, że jest to zasadnicze działanie Boga, a troska o piękno i godność liturgii nie ma znaczenia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.