O zmieniającej się sytuacji Kościoła, oczekiwaniach związanych z Rokiem Wiary i Jubileuszem 1050-lecia Chrztu Polski oraz przygotowaniu do przyjęcia sakramentów i zaangażowaniu świeckich w Kościele, z metropolitą poznańskim abp. Stanisławem Gądeckim, wiceprzewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski i przewodniczącym Komisji Duszpasterstwa KEP rozmawia ks. Dariusz Madejczyk (redaktor naczelny)
Wkład finansowy Kościoła katolickiego w Polsce w życie polskiego społeczeństwa – o czym przypomniał częściowo raport KAI – jest ogromny. Można mówić o miliardach złotych rocznie. Instytucje i wspólnoty Kościoła prowadzą mnóstwo kosztownych dzieł charytatywnych bądź edukacyjnych. Kościół jest też największym kustoszem dóbr kultury narodowej – 73 proc. zabytków w Polsce zachowało się tylko dzięki cierpliwej trosce Kościoła. Instytucje i wspólnoty Kościoła katolickiego stanowią dużą część tzw. trzeciego sektora. Gdyby państwo miało samodzielnie prowadzić te zadania, kosztowałoby to miliardy złotych rocznie.
Oprócz tego Kościół płaci podatki, w istotny sposób zasilające budżet. Duchowny płaci podatek dochodowy (zryczałtowany od dochodów osiąganych w związku z wykonywaniem posług duszpasterskich lub od wynagrodzenia), a instytucje kościelne prowadzące działalność gospodarczą są opodatkowane podobnie jak wszystkie inne. Warto zaznaczyć, że Polska jest jedynym krajem na świecie, gdzie duchowni płacą podatki od każdego mieszkańca parafii, nawet od tych, którzy nigdy nie postawili swojej stopy w kościele, także od niewierzących.
Mimo to błędem byłoby koncentrowanie się na rozmiarach finansowego wkładu Kościoła w życie polskiego społeczeństwa. Kwestia finansów – mimo że jest ona ważna i od niej w dużej mierze zależy działanie struktur zewnętrznych – nie leży w centrum zainteresowania Kościoła. Najcenniejszym i najczęściej niedocenionym wkładem Kościoła w życie polskiego społeczeństwa jest jego dzieło duchowe: budowanie prawdziwego etosu osoby i narodu, a przede wszystkim jednoczenie ludzi z Bogiem i między sobą. Nie można zrozumieć Kościoła bez jego związku ze zbawieniem każdego człowieka. Wyraźnie mówił o tym Pan Jezus: „I wy zatem nie pytajcie, co będziecie jedli i co będziecie pili, i nie bądźcie o to niespokojni! O to wszystko bowiem zabiegają narody świata, lecz Ojciec wasz wie, że tego potrzebujecie. Starajcie się raczej o Jego królestwo, a te rzeczy będą wam dodane”.
Jest niestety tak, że krytyczne głosy o Kościele i wszelkie kłamstwa, które z zasady nie są przez dziennikarzy prostowane, kreują pewien zafałszowany obraz Kościoła. Nie bardzo potrafimy sobie z tym poradzić. Powraca wciąż temat – pytaliśmy o to również abp. Michalika – braku kogoś, kto byłby „twarzą Kościoła” w Polsce, tak jak kiedyś prymas Wyszyński. Ponieważ odpowiedź księży biskupów na to pytanie już znamy, zapytam inaczej: Skoro zrezygnowaliśmy z tej „twarzy Kościoła”, co zrobić, by odzyskać głos w dzisiejszym społeczeństwie. Media świeckie nas przekrzykują. Nie potrafimy przebić się do tych, których nie ma w niedzielę w kościele, a część z tych, którzy chodzą co tydzień na Mszę św., też ma trudności w rozeznaniu tego głosu.
– Najpierw należy sobie dobrze uświadomić – o czym wspomina obecny papież – że największe prześladowanie Kościoła nie pochodzi od wrogów zewnętrznych, ale wyrasta z grzechów w samym Kościele.
Prawdą też jest, że dominacja mediów opartych na ideologii materialistycznej doprowadziła do przełamywania w ludziach tego, co święte, do ogłupiania i moralnego otępienia. Stąd np. tabloidy rozchodzą się znakomicie, podczas gdy prasa katolicka nie cieszy się wielkim wzięciem. Jest to po części wynikiem grzechu pierworodnego, który sprawia, że człowiek jest skłonny podążać za tym, co przyjemne dla oczu, a nie za tym, co wymaga wysiłku ducha. Po części jest to również wynikiem długotrwałej już formacji materialistycznej, która doprowadziła do postępującego analfabetyzmu społeczeństwa, preferującego obrazki i bezmyślność aniżeli tekst i myślenie. Człowiek o mentalności uformowanej przez media laickie nie odbiera już na tych samych falach, na których nadają media katolickie. W internecie sytuacja zdaje się wyglądać nieco lepiej, o czym świadczy ogromna liczba stron katolickich. Niemniej jednak w sumie oddziaływanie mediów katolickich jest nieporównywalnie małe w porównaniu do nakładów prasy o profilu laickim. Być może też same media katolickie są zbyt słabo redagowane.
Odpowiedzią na tę sytuację byłoby z jednej strony założenie czegoś na kształt Ligi Antydyfamacyjnej, aby szerzone nieraz w mediach szyderstwo, a nawet kłamstwo były pociągane do odpowiedzialności z tytułu słynnej „mowy nienawiści”. Z drugiej strony konieczne jest zjednoczenie rozproszonych sił diecezjalnych w celu zbudowania takich mediów ogólnopolskich, które można by zaangażować w służbę prawdy i dobra. Takie skądinąd było marzenie św. Maksymiliana Kolbego. Budowanie tego rodzaju mediów jest jednak drogą przez mękę, czego przykładem starania o obecność Telewizji Trwam.
Przed nami Rok Wiary. Z jakimi nadziejami patrzy na ten czas Ksiądz Arcybiskup jako pasterz diecezji, a zarazem przewodniczący Komisji Duszpasterstwa Konferencji Episkopatu Polski?
– Żywię nadzieję, że wprowadzenie tematyki Roku Wiary w przestrzeń duszpasterstwa przyniesie ożywienie tego, co najważniejsze, tzn. wiary. Wiara bowiem jest sprawą fundamentalną dla chrześcijanina. To ona nadaje kierunek naszemu życiu. Gdzie jej brakuje, stajemy się podobni do sternika żaglowca, który wprawdzie umie żeglować, ale zapomniał, dokąd płynie. Cóż z tego, że umie on ustawić żagle, że okręt jest mu posłuszny, że umie go przeprowadzić przez sztormy, jeśli im szybciej płynie, tym szybciej może oddalać się od celu. List do Hebrajczyków mówi, że „wiara jest zadatkiem tego, czego się spodziewamy; przekonaniem o rzeczach, których nie widzimy”. Innymi słowy, liczę na to, że Rok Wiary rozjaśni całemu Kościołowi w naszej Ojczyźnie ten ostateczny cel ludzkiego życia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.