Moda pojawia się i zmienia. „Bóg – tak, Kościół – nie”, rzucają się w oczy hasła na koszulkach i plakatach. Czasem młodzi, zamiast walczyć o wiarę, wolą wypisać się z Kościoła.
W Internecie jest sporo stron z procedurą apostazji, czyli świadomego i dobrowolnego porzucenia wiary. Nie chcę teraz na siłę namawiać, żeby tego nie robić, albo przekonywać, że nie warto. Chciałbym zastanowić się, skąd w ogóle tendencja do niechęci do Kościoła. Nie lubimy instytucji? A może bałagan przytłacza, prawda boli, życie bezrefleksyjne jest łatwiejsze? Przed czym człowiek chce uciekać?
Odtąd wielu Jego uczniów wycofało się i już z Nim nie chodziło (J 6, 66). Motywów do odejścia od Boga i od Kościoła może być wiele. Pytanie: od czego odchodzą ludzie? Od Kościoła Jezusa Chrystusa? A może od pewnej karykatury Kościoła, którą im przedstawiano jako Kościół? Ludzie odrzucają Kościół, bo rozumieją go przez pryzmat stereotypów – napisał w Internecie Filip.
***
Spójrzmy na ludzi, którzy 2 tys. lat temu spędzali z Jezusem dużo czasu. Byli idealni? Niezastąpieni? Święci? Wśród nich były osoby z różnym charakterem i osobowością. Byli raczej przeciętni: rybacy, poborcy podatkowi, ludzie z przeszłością. Jezus znał ich po imieniu, wiedział o ich historii. Nieświęci garnki lepią. A my chcemy kryształowych księży – bo to o nich głównie chodzi w dyskusji o Kościele. Nie zauważa się, że Kościół to nie tylko księża i biskupi. Oni są w hierarchii wyżej, jednak to osób świeckich jest więcej i to oni przede wszystkim nadają kształt społeczności wierzących w Chrystusa.
Wśród dwunastu apostołów był też Judasz, który zdradził. Eksperci ds. marketingu od razu wyliczą, że jest to ok. 8% najbliższych współpracowników Mistrza. Jezus to wkalkulował w swoją strategię zbawienia świata. Mimo tego, że na przestrzeni wieków wybuchały skandale ludzi Kościoła, Chrystus ciągle utożsamia się z Kościołem. Jestem pewien, że jeśli ktoś szczerze i bez uprzedzeń szuka w Kościele Chrystusa – prędzej czy później Go znajdzie. Właśnie dlatego w czasie Modlitwy eucharystycznej modlimy się za tych, którzy „szczerym sercem szukają Chrystusa”.
***
Księża są różni. Sam znam takich, którzy okazali się obłudni, złośliwi i mało pobożni. Ale! O wiele więcej poznałem super duszpasterzy, księży gorliwych, rozumiejących ludzi, bardzo pobożnych i tryskających szaleństwem Bożym. Właśnie takich szaleńców – Bożych zapaleńców nam dzisiaj potrzeba. Nie biorą się znikąd – wywodzą się z normalnych środowisk. Prawda jest taka, że być może w twoim otoczeniu jest ktoś, kto w przyszłości będzie księdzem lub zakonnicą.
A może nie znalazłeś jeszcze kogoś, kogo uznajesz za duchowego przewodnika? Przy licznie organizowanych uroczystościach i akcjach humanitarnych, dla każdego księdza duszpasterstwo powinno być sprawą najważniejszą. To jakby rodzenie ludzi do wiary. W rozmowach często wychodzi, że bardzo wiele osób zostało gdzieś-kiedyś zranionych lub oszukanych przez ludzi Kościoła. To bolesne wspomnienie, którego nie da się zwyczajnie wymazać. Dlatego tym bardziej zachęcam do szukania obok siebie spoko księży.
***
Pozostaje dalej bolesne pytanie: dlaczego ludzie odchodzą? Odchodzą, bo nigdy tak naprawdę nie byli – napisał mi ostatnio pewien znajomy. Patrząc na ogrom ludzi przychodzących do świątyni, nazywających się nawet chrześcijanami, odnoszę nieraz wrażenie, że wielu z nich nigdy nie weszło w głąb Kościoła. Ktoś otrzymał sakramenty, lecz nie został wprowadzony w to, co oznacza żyć według tych sakramentów. Można przechadzać się po krużgankach najpiękniejszych świątyń i nigdy nie spotkać się z Jezusem. Można nosić baldachim na Boże Ciało, lecz nigdy nie doświadczyć żywego Boga. Nic dziwnego, że w momencie ideologicznego zawirowania tacy ludzie zapominają o swojej tożsamości i odchodzą. Wiara sprowadzona do teorii i zatrzymana tylko na zewnętrznym wymiarze ludzko-administracyjnym nie przemienia życia, a pozbawiona fundamentów przeminie z wiatrem.
***
Może warto spojrzeć na Kościół jako dom. Środowisko przyjazne ludziom. Zakodowanie dobrego obrazu Kościoła (księdza, starszych ludzi w kościele, młodzieży na Mszy) przyciąga. Ludzie lgną do Jezusa, nie do instytucji. Chcą spotkać świadka autentycznej wiary, a nie załatwić świstek w kancelarii. Kościół określa się jako instytucja Boża i ludzka. Boża, bo założona przez Chrystusa, kierowana przez Ducha Świętego (stąd np. nieomylność papieża). Ludzka, bo modelowana przez ludzi, którzy dbają o nią jak najlepiej potrafią. Zewnętrzna struktura potrzebna jest do wewnętrznego wypełnienia.
Jeśli zrezygnujemy z Kościoła, zrezygnujemy tym samym z Chrystusa. A co się wtedy stanie? Lukę po Mistrzu trzeba będzie wypełnić? Kim? Człowiekiem – odartym z sacrum i Bożego Ducha. Człowiek zdechrystianizowany schlebia swoim kaprysom. W ten sposób mamy eutanazję człowieka, który bez Boga traci swoją tożsamość. Taki ma tylko kupować, kłamać, kombinować, wydawać forsę, uprawiać seks, zabijać nienarodzonych, pluć na Kościół. A Bóg? Odpowie: Hmm, a kim On jest? Jeśli w ogóle jeszcze jest…
***
Tymczasem Bóg walczy o nas, ponieważ Mu na każdym zależy. Choć nie pcha się w niczyje życie na siłę, wciąż czeka na nasze: „Tak!”. Nikt nie jest w 100% święty, ani też nikt nie jest dość grzeszny. Chrzest to takie klucze do domu, których nikt nam nie zabierze. My sami też nie możemy ich wyrzucić. Dlatego drzwi Kościoła zawsze są dla nas otwarte. Nikt nie zajmie naszego miejsca: w kościelnej ławce, przy konfesjonale, w grupie młodzieży albo na rozmowie przy kawie z duszpasterzem. Jeśli jesteś jednym z tych, którzy od Kościoła odeszli – wiedz, że w każdej chwili możesz wrócić. Podejmij wyzwanie!
Możesz robić w życiu wszystko. Możesz być mniej lub bardziej bogaty, paleta zawodów jest szeroka, możesz mieć najbardziej szalone hobby. Jesteś wolny. Mate.o zaśpiewa jednak: Zawsze musisz komuś służyć – czy tego chcesz, czy nie. Będzie to Bóg albo Diabeł. Nie uciekniesz od dylematu.
kl. Kamil Falkowski
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.