Manipulowanie historią

Niedziela 24/2012 Niedziela 24/2012

Od marca 2012 r. byli działacze politycznego podziemia, nauczyciele, rodzice i uczniowie prowadzą protesty głodowe przeciwko skracaniu czasu nauczania historii w szkołach ponadgimnazjalnych, a także przeciwko programowi

 

Przedmiot „Historia i społeczeństwo”, który będzie obowiązywał w drugiej i trzeciej klasie liceum, budzi wiele wątpliwości także dlatego, że dotyczy edukacji ponad 90 proc. uczniów. I choć znajduje się w nim interesujący blok „Ojczysty Panteon i ojczyste spory”, to, jak zauważa prof. Żaryn, przedmiot ten może budzić szczególny niepokój. – Przestrzeń tematyczna proponowana nauczycielowi jest bowiem tak obszerna, że nawet profesor wyższej uczelni, najmądrzejszy i erudycyjnie przygotowany, nie jest w stanie tego ogarnąć tak, by komunikatywnie przekazać uczniowi – mówi historyk. – W związku z tym nasuwa się podejrzenie, iż nauczyciel otrzyma z MEN bryki ideologiczne, które będą mu „skracały” drogę między prawdą a odbiorcą. I jest to bardzo poważne zagrożenie dla uczniów. Inne moduły też wywołują krytyczne uwagi, np. w jednym z nich jest wątek dotyczący średniowiecza i temat: „Negatywna relacja świata chrześcijańskiego wobec judaizmu”. Czyli, krótko rzecz ujmując, intencja jest taka, żeby bez ogarnięcia swojskości, czyli bez ugruntowania młodego człowieka w tożsamości, stawiać go od razu w sytuacji winnego wobec jakiegoś świata zewnętrznego, obcego. I to jest  ewidentna manipulacja.

Dobra lewica

Równie niepokojący, co niedostatek godzin przeznaczonych na naukę historii w liceach, jest także dobór podręczników do jej studiowania. Wszystkie mają jedną cechę – jest to kurs poprawności politycznej. Nie ma w nich obiektywnej wiedzy, ale jest historia, którą ja nazywam historią środowiska „Gazety Wyborczej” – mówi prof. Terlecki. – Są tam przywoływane autorytety naukowe, historyczne ludzi związanych z „GW”, jak np. Andrzej Friszke czy nieżyjący już tajny współpracownik PRL-owskich służb – Andrzej Garlicki. Natomiast tylko raz jest zacytowany historyk, nie z grona „GW”, prof. Wojciech Roszkowski. Jednak jego opinia została skontrowana stanowiskiem innego „autorytetu” z kręgu „GW”. Kiedy czytamy opinie historyków związanych z „GW”, to nie znajdziemy obok nich żadnych wypowiedzi polemicznych. I tak, kiedy w jednym z podręczników zapoznajemy się z historią Powstania Warszawskiego, to jasno i wyraźnie możemy przeczytać, bez żadnej odrębnej opinii, że było ono kompletnie niepotrzebne. Zginęło za dużo ludzi, a miasto zostało zburzone.

W innym, zalecanym przez MEN podręczniku, „Ku współczesności. Dzieje najnowsze 1918 – 2006”, autorstwa Andrzeja Brzozowskiego i Grzegorza Szczepańskiego, można przeczytać peany pod adresem rodzimej lewicy. I to nie tylko tej z czasów ostatniego 20-lecia, ale też z czasów PRL, jak choćby pochwałę Wojciecha Jaruzelskiego, który nie dość, że nie został obarczony za zbrodnie stanu wojennego, to pochwalony został za to, iż walczył przeciwko sankcjom gospodarczym wprowadzonym przez Zachód. Pozytywnym bohaterem jest tam też rzekomy „twórca” Okrągłego Stołu – Czesław Kiszczak, który „mimo oporu w PZPR” doprowadził do rozmów z opozycją. W książce znajdziemy także apoteozę Adama Michnika, kreowanego na głównego, najważniejszego i niemal jedynego opozycjonistę w Polsce. Podobną rolę, pozytywnego „bohatera” ma odgrywać... „GW”. Uczniowie zobowiązani będą do przedstawienia roli „«Gazety Wyborczej» i jej znaczenia dla społeczeństwa polskiego w okresie poprzedzającym wybory kontraktowe do parlamentu w 1989 r.”.

Będą też musieli scharakteryzować rolę „«Gazety Wyborczej» od dziennika solidarnościowej opozycji do najbardziej poczytnej, atrakcyjnej dla szerokiej publiczności polskiej gazety”.

Historia bez treści

Nie są to jednak jedyne fakty niepokojące znawców przedmiotu. Innym z nich jest to, że zostały dopuszczone do szkół podręczniki, które nie zyskały pozytywnych recenzji większości wybitnych historyków. Nieprzejrzysty jest też, jak do tej pory, sposób wyłaniania ich recenzentów. Jak zapewnia MEN, odbywa się on w drodze losowania. Dziwnym trafem jednak „maszyna losująca” wybiera recenzentów sprzyjających obecnemu ministrowi i jego programowi. Choć więc cytowana wyżej książka Grzegorza Szczepańskiego i Andrzeja Brzozowskiego otrzymała wyjątkowo negatywne oceny większości historyków, to jednak znalazła się wśród zalecanych w pierwszej kolejności podręczników.Tymczasem we wspomnianym „podręczniku” roi się od błędów różnej natury. Bardzo krytycznie ocenił tę pozycję w mediach m.in. prof. Nowak, a także prof. Terlecki.

– Niektóre z nich to proste błędy i przeinaczenia. Ale są również takie fragmenty tekstów, które świadczą o próbie zideologizowania młodzieży. Najbardziej wymownym przykładem jest to pytanie dotyczące „Gazety Wyborczej”. Świadczy ono o bardzo daleko posuniętej manipulacji mającej służyć wypracowaniu u młodych ludzi pewnych postaw intelektualnych i emocjonalnych. Wspomniane pytanie wpisuje się w propagandę, a nie w dydaktykę – mówi prof. Żaryn. – Ale mam do tych podręczników zastrzeżenia bardziej ogólne. Mianowicie: podręcznik do historii jest pracą, w której uczeń powinien otrzymywać logiczny przekaz dotyczący dziejów. Ma to być wsparcie dla niego w procesie kształtowania myślenia przyczynowo-skutkowego. I w związku z tym nie można zawężać narracji do takiego bezfaktograficznego, bezrefleksyjnego powtarzania słów. A, niestety, te podręczniki takie właśnie są. One nie zachęcają do rozumienia treści zdania. One są wypełnione zdaniami beztreściowymi.

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...