Kolorowy autobus przypominał pojazd, jakim zazwyczaj podróżują gwiazdy rocka albo kandydaci na prezydenta. Autobusem nie jechały jednak celebrytki ani politycy, ale zakonnice – po to, by upominać się o ubogich.
Na trasie autobusu, wiodącej od rolniczych stanów Środkowego Zachodu, przez przemysłowy „zardzewiały pas”, aż do stolicy, pojawiali się sympatycy z transparentami „Go Girls!” („Naprzód dziewczyny”). Uczestniczki akcji „Nuns on the Bus” („Zakonnice w autobusie”) – dziarskie, energiczne kobiety, ale bez habitów przepasanych różańcem, za to z komórkami i laptopami pod pachą – tłumaczyły, że wyruszyły w drogę, by wcielać w życie Ewangelię.
Organizatorem pielgrzymki, czy też może raczej medialnej imprezy, był Network – organizacja zajmująca się promowaniem nauki społecznej Kościoła oraz pomocą charytatywną, która działa od ponad 40 lat w Waszyngtonie. Jak twierdzi stojąca na jej czele siostra Simone Campbell, impulsem, który skłonił zakonnice do podróży, był przyjęty niedawno przez niższą izbę Kongresu projekt przyszłorocznego budżetu. Jeden z głównych jego autorów, Republikanin Paul D. Ryan, wielokrotnie podkreślał, że dokument jest odzwierciedleniem katolickiej nauki społecznej – promuje odpowiedzialność i indywidualizm. Siostry uważają jednak, że budżet, przewidujący obniżkę podatków dla wąskiej grupy najlepiej sytuowanych, kosztem drastycznego ograniczenia świadczeń dla najuboższych, z chrześcijańską sprawiedliwością ma niewiele wspólnego. Przekonane, że Ryan i wielu podobnych mu polityków w Waszyngtonie opacznie interpretują nauczanie Kościoła, postanowiły zabrać się za edukację wyborców.
„Taki stek dezinformacji wywołał w nas oburzenie” – tłumaczyła siostra Campbell. „Wiara katolicka skupia się przede wszystkim na służbie ubogim. Ten budżet jest amoralny. Podważa ducha naszej Konstytucji”.
TEOLOGIA I POLITYKA
„»Rozsądne środki na odpowiedzialne programy« – powtórzmy trzy razy. To pięć słów, od których zależy, czy odzyskamy nasz kraj. Jestem prawniczką, a nie nauczycielką, ale mówiono mi, że gdy się coś powtórzy trzy razy, to ludzie to zapamiętują”, przekonuje siostra Simone podczas odwiedzin w Padua Center – katolickim ośrodku opieki nad dziećmi w Toledo w stanie Ohio. Grupka czarnych chłopców sprawia wrażenie onieśmielonych. Siostra wręcza im swoją wizytówkę i prosi, by przysłali jej rysunki i listy. „Zabiegamy, by programy takie jak wasz otrzymywały pomoc finansową od rządu federalnego. Nie mogę wam tego obiecać, ale jeśli coś narysujecie, napiszecie, co jest dla was ważne, może uda się to przekazać do Białego Domu”.
Po drodze do Waszyngtonu siostry zatrzymywały się w biurach katolickich kongresmenów, którzy popierali „niemoralny” budżet – m.in. Paula Ryana i przewodniczącego Izby Reprezentantów Johna Boehnera. Dostarczając politykom swoją wersję „Budżetu dla wiernych” („Faithful budget”), zakonnice przekonywały, że osobistej odpowiedzialności, którą tak żarliwie promują w Kongresie, powinna towarzyszyć odpowiedzialność wobec wspólnoty. „Indywidualizm musi iść w parze z solidarnością. Tego uczą nas teologowie”.
Siostry nie poprzestawały jednak li tylko na teologii. Uzbrojone w plansze i statystyki, pokazywały, jakie konkretne programy w każdym stanie zostaną wyeliminowane, ile najuboższych rodzin straci możliwość korzystania z dotowanej opieki medycznej albo darmowych posiłków w szkole. Paul Ryan, którego nie zastały w biurze, nie był chyba do końca przekonany, wystosował bowiem następujące oświadczenie: „Stagnacja gospodarcza i narastające uzależnienie od państwowej pomocy pogrążają nasz kraj w ogromnych długach, długach, które w pierwszej kolejności i najdotkliwiej uderzają w najbiedniejszych, chorych, starszych – ludzi, którzy najbardziej potrzebują rządowej opieki”.
Siostry odpowiadały, że to nie wydatki na pomoc medyczną czy kupony umożliwiające zakup żywności przez najuboższych (foodstamps) przyczyniły się do powstania rekordowego deficytu budżetowego, ale ulgi podatkowe wprowadzane w momencie, gdy kraj przystąpił do dwóch kosztownych wojen.
PRZYJACIOŁOBRANIE
Trwająca dwa tygodnie i zakończona 2 lipca pielgrzymka wiodła przez dziewięć stanów: Iowa, Wisconsin, Indianę, Illinois, Michigan, Ohio, Pensylwanię, Maryland, na koniec zaś Washington DC. W wyposażonym w mini-kuchnię i internetowe łącze autobusie jechało na zmianę 14 zakonnic z różnych zgromadzeń. Po drodze odwiedzały schroniska i jadłodajnie dla bezdomnych, organizacje charytatywne, parafialne szkoły i sierocińce.
Zamiast ulubionych przez rasowych polityków fund-raiserów (kosztownych imprez, z których dochód zasila potem sowicie fundusze ich kampanii) siostry zapraszały mieszkańców okolic na friend-raisery („przyjaciołobrania”). Organizowały także konferencje prasowe, „otwarte dla wszystkich, zamknięte dla mediów”. Co bynajmniej mediów nie zniechęcało. O autobusowej eskapadzie obszernie i najczęściej życzliwie donosiły największe gazety i sieci telewizyjne.
Życzliwość obojętnych (w najlepszym wypadku) zazwyczaj mediów nie była zresztą przypadkowa. Amerykańskie zakonnice znalazły się ostatnio w tarapatach. Kilka tygodni temu zostały poddane surowej krytyce przez watykańską Kongregację Nauki Wiary. Konferencja Przełożonych Zakonów Żeńskich (LCWR), która w Stanach Zjednoczonych zrzesza około 400 zgromadzeń (blisko 80 proc. spośród 57 tys. amerykańskich sióstr), została oskarżona przez Watykan o nieposłuszeństwo, uleganie „współczesnej zeświecczonej kulturze” i hołdowanie „radykalnemu feminizmowi”. Kongregacja zarzuciła siostrom, że zbyt dużo uwagi poświęcają sprawiedliwości społecznej i trosce o ubogich, zaniedbując tym samym kluczowe kwestie życia i przeinaczając nauczanie Kościoła dotyczące ludzkiej seksualności. Przedmiotem krytyki był również zanik tradycyjnych praktyk życia konsekrowanego, m.in. eucharystii i modlitwy. Choć adresatem krytyki były zgromadzenia zakonne, organizacja Network, z którą wiele z nich współpracuje, również w raporcie została wymieniona. [O konflikcie sióstr z Watykanem pisał Józef Majewski w „TP” nr 20, 25 i 26.]
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.