O powodach spowolnienia poszukiwań gazu łupkowego, niemrawej legislacji i „ekologicznych” skutkach niezadowolenia Gazpromu z dr. Piotrem Naimskim rozmawia Wiesława Lewandowska
WIESŁAWA LEWANDOWSKA: – Komisja Europejska wszczęła śledztwo w sprawie zmonopolizowania przez Gazprom dostaw gazu do krajów Europy Środkowej. Czy w Polsce po 1989 r. zrobiono wszystko, aby ten monopol, wynikający przede wszystkim z uwarunkowań geopolitycznych, zminimalizować?
DR PIOTR NAIMSKI: – Sytuacja pełnej zależności krajów środkowoeuropejskich od importu gazu ziemnego z terytorium Rosji została odziedziczona po czasach komunistycznych. Po 1989 r. Rosjanie sformułowali doktrynę polityczną polegającą na tym, że uzależnienie krajów środkowowschodnich od wpływów rosyjskich będzie utrzymywane nie za pomocą czołgów, lecz rurociągów oraz dostaw gazu ziemnego i ropy naftowej. Pierwsza groźba zatrzymania dostaw gazu do Polski pojawiła się w styczniu 1992 r. (za rządów Jana Olszewskiego). Rok później ta zależność od Rosji została przypieczętowana tzw. kontraktem jamalskim podpisanym przez rząd Hanny Suchockiej. Konsekwencje tego stanu rzeczy mamy do dzisiaj.
– Próby wyrwania się z tej zależności były jednak przez Polskę podejmowane...
– Tak, i to kilkakrotnie. Jako pierwszy podjął je wiosną 1992 r. rząd Jana Olszewskiego, który, niestety, szybko został obalony. Dopiero później, w latach 2000-2001, rząd AWS wynegocjował kontrakt oraz porozumienie z Norwegami i Duńczykami. Przygotowane wówczas kontrakty zostały obalone przez rząd Leszka Millera w latach 2002-2003. Trzecią próbę podjął rząd PiS – pod koniec 2006 r. zapadła decyzja o budowie gazoportu w Świnoujściu, wznowiono też rozmowy z Norwegami i Duńczykami. Ich rezultatem było zakupienie przez PGNiG złoża gazu na Morzu Północnym, co okazało się bardzo obiecującą inwestycją.
– Jakiego rodzaju korzystnych dla Polski skutków można się spodziewać obecnie, po interwencji podjętej przez Komisję Europejską?
– Wynik tego postępowania może okazać się bardzo ważny dla Polski. Jeśli KE uzna praktyki Gazpromu za niezgodne z europejskim prawem, będzie on ukarany wysoką grzywną, a wcześniej podpisane z nim kontrakty będą musiały być skorygowane na naszą korzyść.
– Niemniej cała nasza nadzieja na poprawę bezpieczeństwa energetycznego kraju od pewnego czasu jest pokładana w wydobyciu rodzimego gazu ze skał łupkowych. Opublikowany wiosną tego roku raport Państwowego Instytutu Geologicznego tę nadzieję jednak nieco ostudził. Czy mimo to nadal możemy liczyć na własne wydobycie, uniezależniające Polskę od rosyjskiego importu?
– Jak najbardziej. Niezależnie od ostatecznej oceny zasobności wiadomo, że ten gaz po prostu jest. Nie wiemy jeszcze, czy będzie go można wydobywać umiarkowanie dużo, dużo czy też bardzo dużo. Kilka dni temu został opublikowany raport CASE, z którego wynika, że w przypadku zrealizowania się dobrego scenariusza, w perspektywie roku 2025 możliwe będzie wydobycie od 10 do 20 mld m3 gazu. Gdyby się okazało, że w latach 2020-2022 możemy wydobywać tyle gazu ze złóż niekonwencjonalnych, co importujemy w tej chwili z Rosji, to dla Polski będzie to bardzo istotna strategiczna zmiana sytuacji.
– Nie brakuje jednak sceptyków – także wśród geologów – którzy twierdzą, że polskie skały łupkowe nie są dość zasobne i trzeba się liczyć raczej z mniejszym niż z większym wydobyciem.
– Warto tu przypomnieć, że te prognozy są ciągle oparte na historycznych danych lub bardzo ogólnych szacunkach czy też analogiach między formacjami skalnymi w Polsce i w Ameryce Północnej. Rzecz jasna, to wszystko musi być zweryfikowane w realiach, czyli poprzez odpowiednio dużą liczbę odwiertów. Trzeba się też liczyć z możliwością dostosowania używanych obecnie w Ameryce technik wydobywczych do polskich warunków. Złoża łupkowe są podobne, ale nie takie same.
– Na razie nie wykonano dostatecznie dużo odwiertów, a zatem tak naprawdę niewiele wiemy o faktycznych zasobach. Wydaje się, że akcja poszukiwawcza nieco spowolniła...
– To prawda, że jak dotąd wiercenia poszukiwawcze postępują zbyt wolno, a w każdym razie nie przyspieszają tak, jakbyśmy tego oczekiwali. Ale trzeba też zaznaczyć, że plany działań przedstawiane przy zatwierdzeniu koncesji poszukiwawczych są realizowane.
– Na ile ów brak przyspieszenia bierze się z opieszałości działań wspomagających ze strony państwa?
– Bez wątpienia przyczyną tego właśnie braku przyspieszenia prac poszukiwawczych jest wyczekiwanie firm na państwowe uregulowania prawne. Firmy, które chcą przygotować projekty inwestycyjne, muszą wiedzieć, w jakich warunkach przyjdzie im pracować w perspektywie wielu lat; stabilność regulacji prawnoadministracyjnych jest niezwykle ważna. Obecny stan prawny jest nie do zaakceptowania i nie do utrzymania zarówno z punktu widzenia zagranicznych inwestorów, jak i polskich interesów. Tymczasem rząd tylko zapowiedział niezbędne zmiany prawa, ale nie kwapi się do ich przeprowadzenia.
– ExxonMobil wycofuje się z Polski, a w ślad za nim mogą pójść inni zniechęceni...
– Owszem, przedstawiciele ExxonMobil oświadczyli, że planują wycofanie się z Polski, ale jest to w tej chwili jedyna firma podejmująca taką decyzję. W Polsce pozostają natomiast inne wielkie amerykańskie koncerny, które nadal prowadzą prace poszukiwawcze.
– Dlaczego Exxon rezygnuje z poszukiwania gazu w polskich łupkach? Może dlatego, że polskie skały okazały się jednak za mało obiecujące?
– Są różne interpretacje decyzji tego największego amerykańskiego koncernu. Być może jest to konsekwencja podpisania przez Exxon największego w historii kontraktu z rosyjskim Rosnieftem. Zapewne dla tak wielkiej amerykańskiej firmy perspektywa zagospodarowania dna Morza Karskiego jest ważniejsza niż udział w eksploatacji złóż gazu łupkowego w Polsce. Jest to więc prawdopodobnie decyzja podyktowana globalną strategią firmy. Dla nas najważniejsze jest to, że firmy operujące dziś w Polsce raczej starają się skupować udziały w spółkach posiadających więcej koncesji, a więc zwiększać swój zakres działania. Znaczy to, że polskie łupki są nadal interesujące i obiecujące.
– A zatem główną przeszkodą w rozwijaniu ich działalności wciąż pozostają niedostateczne uregulowania prawne...
– Z pewnością tak. Chodzi tu przede wszystkim o ustawę, która by normowała warunki przyznawania koncesji i warunki działania koncesjonariuszy w Polsce, a także warunki finansowe – opłaty, podatki itd. Mamy tu do czynienia z dziwną sytuacją, bo przecież, na szczęście, rok temu odszedł ze stanowiska główny geolog kraju – Henryk Jezierski, który twierdził publicznie, że w sprawie polskich łupków nie ma co się spieszyć – dzięki czemu sprawa, jak się wydawało, uległa przyspieszeniu. Ministerstwo Środowiska przygotowało nawet projekt ustawy. Przypomnę też, że od dawna jest też gotowy projekt PiS.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.