Wielu świętych Kościoła otrzymało od Boga specjalny dar poznania tajemnicy czyśćca. Wizje te stanowiły część ich przeżycia duchowego. Dusze przychodziły do nich przede wszystkim z prośbą o ulgę w cierpieniu.
Św. Brygida zaświadcza też, że Matka Boża posiada tytuł „Matki Dusz Czyśćcowych”. Jak powiedziała do świętej, „Jestem Matką tych wszystkich, którzy znajdują się w miejscu odbywania pokuty. Moje modlitwy łagodzą kary nałożone na nich za ich grzechy”.
„O duszo cierpiąca, jak straszny jest twój ból! Czemuż nie rozumieją tego ci, którym braknie odwagi, by tu na ziemi dźwigać swój krzyż? Kiedy przebywałeś jeszcze na tym świecie, mój bracie, nie chciałeś mnie słuchać, a teraz tak żarliwie pragniesz, bym cię wysłuchała” – to fragment dialogu św. Marii Magdaleny de Pazzi z jej bratem Alamanno, którego ujrzała w płomieniach czyśćcowych proszącego o siedem Komunii św. W Żywocie Świętej ojciec Cepari zanotował, że Magdalena, widząc cierpienia dusz czyśćcowych, wzruszona do głębi serca, mówiła ze łzami: „O, dusze nieszczęsne! Cierpicie tak okrutnie, a jednak jesteście spokojne i pogodne. Lochy męczenników w porównaniu z tym tutaj były ogrodami rozkoszy”. Po ujrzeniu czyśćca uklękła przed przeoryszą i zawołała: „Och, moja droga matko, jakże straszne są męki czyśćcowe! Nigdy bym w to nie uwierzyła, gdyby Bóg mi ich nie objawił... Ale mimo to nie mogę nazwać ich okrutnymi; są raczej zbawienne, gdyż przybliżają niezrównaną błogość raju”.
Hojny dar
Pamiętnik duchowy prowadziła też św. Małgorzata Maria Alacoque, apostołka nabożeństwa do Serca Jezusowego. Podczas jednej z wizji ujrzała cierpienie czyśćcowe pewnej siostry zakonnej, która wyznała, że cierpi z powodu swego lenistwa i niewierności względem Boga. Zakonnica prosiła św. Małgorzatę: „Proś Boga za mną, ofiaruj Mu swoje cierpienia w łączności z cierpieniami Jezusa Chrystusa, by ulżyć moim”. Zakonnica ta prosiła o przystępowanie w jej intencji do Komunii św., na co Małgorzata się zgodziła. Święta wspominała: „Gdy przyjęłam Komunię św., o którą mnie prosiła, powiedziała mi, że jej straszliwe męczarnie znacznie się zmniejszyły, gdyż w jej intencji odprawiono Msze św., ku czci Męki Pańskiej; jednak została jeszcze długo w czyśćcu, w którym cierpiała męki należne duszom, które były oziębłe w służbie Bożej”. Udręki i cierpienia, które św. Małgorzata dobrowolnie podejmowała dla dusz czyśćcowych, przynosiły im wielką ulgę.
Potwierdzała to także inna święta Kościoła, autorka Objawień, św. Gertruda z Turyngii. Złożyła ona akt heroicznej miłości za dusze czyśćcowe. Ofiarowała zmarłym cierpiącym w czyśćcu wszelkie swoje czyny i akty pokuty, nie zostawiając sobie nic, czym mogłaby zadośćuczynić za swoje grzechy. Jezus przyjmując jej ofiarę, zapewnił ją jeszcze za życia: „Wiedz, że ten hojny dar, jaki złożyłaś ze wszystkich swoich uczynków duszom czyśćcowym, szczególnie mi się spodobał, a na dowód tego oświadczam, iż wszystkie kary, jakie musiałabyś znosić w życiu przyszłym, zostały ci odpuszczone, co więcej, w nagrodę za twą szczodrość tak pomnażam wagę twoich zasług, że będziesz się w niebie cieszyć wieczną chwałą”.
Jedna z bardziej znanych stygmatyczek, żyjąca na przełomie XVIII i XIX w., bł. Anna Katarzyna Emmerich w swych wizjach wielokrotnie prowadzona była do czyśćca. Dzięki temu zrozumiała, jak bardzo dusze tam przebywające potrzebują pomocy, i stała się ich wielką orędowniczką. „W czyśćcu nie ma przyrody, nie rosną tam żadne drzewa, brak owoców. Wszystko jest bezbarwne, jaśniejsze lub ciemniejsze, odpowiednio do stopnia oczyszczeń, jakim dusze są poddawane. Istnieje także pewnego rodzaju stopniowanie, jeśli chodzi o miejsce ich przebywania. Widzę też niekiedy sąd nad duszą, odbywający się nad miejscem, gdzie ów człowiek żył. Widzę wtedy Jezusa, Maryję, patrona duszy i jej anioła. Sąd trwa bardzo krótko. (…) Któregoś wieczoru pomyślałam, że dusze czyśćcowe mają niezawodną nadzieję na zbawienie, natomiast źli ludzie znajdują się w niebezpieczeństwie potępienia, dlatego chciałam się szczególnie modlić za tych ostatnich. (…) Wszystko otrzymują z ziemi, od żyjących ludzi, którzy za ich przewinienia ofiarują Sędziemu modlitwy i dobre czyny, umartwienia i wyrzeczenia, a zwłaszcza Msze Święte” – pisała.
Nie można nie wspomnieć o Ojcu Pio, który nieustannie modlił się za dusze czyśćcowe, a one były jego częstymi gośćmi. Można pokusić się o stwierdzenie, że ich odwiedziny stały się dla kapucyna czymś normalnym. Jak sam przyznał: „Widzę tak wiele dusz z czyśćca, że one mnie już więcej nie przerażają”. Mimo że na co dzień otoczony był tłumem osób, które prosiły go o duchowe wsparcie i pomoc, twierdził: „Więcej dusz zmarłych z czyśćca niż żyjących potrzebuje moich modlitw i wspina się na tę górę, by uczestniczyć w mojej Mszy Świętej”. Dzięki darom, które posiadał, wiedział, jak wygląda czyściec i w jaki sposób cierpią dusze poddane oczyszczeniu. W rozmowie z jednym z zaprzyjaźnionych polityków włoskich zauważył: „Musimy modlić się za dusze w czyśćcu. To niewiarygodne, co one mogą uczynić dla naszego duchowego dobra, z wdzięczności dla tych na ziemi, którzy pamiętają o modlitwie za nie”.
Ojciec Pio, za zgodą kierownika duchowego, złożył akt ofiarowania za grzeszników i dusze czyśćcowe, kiedy Helena Kowalska miała zaledwie pięć lat. Późniejsza
św. s. Faustyna, Apostołka Bożego Miłosierdzia, poznała tajemnicę życia wiecznego. Już na początku życia zakonnego w jednej z wizji zobaczyła, jak wygląda czyściec. Widzenie to szczegółowo opisała w Dzienniczku: „Ujrzałam Anioła Stróża, który kazał mi pójść za sobą. W jednej chwili znalazłam się w miejscu mglistym, napełnionym ogniem, a w nim całe mnóstwo dusz cierpiących. Te dusze modlą się bardzo gorąco, ale bez skutku dla siebie, my tylko możemy im przyjść z pomocą. Płomienie, które paliły je, nie dotykały mnie. (…) odpowiedziały mi zgodnie, że największe dla nich cierpienie, to tęsknota za Bogiem. Widziałam Matkę Bożą odwiedzającą dusze w czyśćcu. Dusze nazywają Maryję „Gwiazdą Morza”. Ona przynosi im ochłodę. Chciałam więcej z nimi porozmawiać, ale mój Anioł Stróż dał mi znak do wyjścia. Wyszliśmy za drzwi tego więzienia cierpiącego. Usłyszałam głos wewnętrzny, który powiedział: Miłosierdzie moje nie chce tego, ale sprawiedliwość każe”.
Konieczność czyśćca wynika więc poniekąd z nas samych. Każde zło popełnione na tym świecie godzi w społeczność zarówno ze względu na przykład, jaki daje, jak i poprzez skutki, jakie za sobą pociąga. Cierpienie czyśćca zbiega się z przemianą, która koniecznie musi się w nas dokonać, byśmy mogli widzieć wszystko tak, jak widzi to Bóg. Musimy oczyścić naszą wyobraźnię z egoizmu, zła, zazdrości, niewdzięczności, zaniedbania w dobrym i z wyobrażenia o Bogu i o innych.
Czyściec nie jest trzecim, wiecznym stanem, ale raczej „przedsionkiem” nieba, intensywnym stanem przygotowywania się na pełne spotkanie z Bogiem i wspólnotę ze wszystkimi zbawionymi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.