Bardzo dużo miejsca media głównego nurtu poświęcają czystości, a właściwie nieczystości. Skąd takie sformułowanie? Nie trzeba się jakoś bardzo wysilać, by móc stwierdzić, że to, z czym człowiek ma do czynienia, gdy sięga po pierwszą lepszą gazetę z wystawy kiosku czy włącza telewizor i natrafia na reklamy bądź programy publicystyczne, tudzież filmy, jest promocją pewnego stylu życia – stylu, który odbiega od tego, jaki życzyłby sobie na co dzień oglądać chrześcijanin.
O niezafałszowany obraz kobiety
Daleko jest tym obrazom do apoteozy kobiety-matki czy kobiety-żony. Piszę o kobiecie, bo to głównie jej przypatrują się media, ją wykorzystują jako aktorkę, która z wdziękiem komiwojażera zdobywa danej firmie czy nowoczesnemu produktowi klientelę. Zdecydowana większość laickich mediów próbuje na nowo wykreować niewiastę jako nieobyczajną (wg nich nowoczesną), pozbawioną skrupułów i nieskromną w ubiorze (wg nich znającą swoją wartość, wyzwoloną i modną), rozwiązłą (wg nich wolną i niezależną). Nie brak jest obrazów skrajnych, w których kobieta albo tylko sprząta, pierze, wychowuje dzieci i gotuje, albo tylko dba o siebie, prowadzi bujne życie erotyczne, zaopatruje się w coraz to nowsze produkty techniczne, a jej życie towarzyskie zależy od dokładnie wydepilowanych okolic bikini i nie łuszczących się pięt. Jakże to wszystko stoi w sprzeczności z tym, czego o kobiecie uczy nas Biblia albo ukazują żywoty świętych niewiast, co kobieta ma wpisane w swoją tożsamość od samego początku swego istnienia, według pomysłu samego Stwórcy. Polaryzacja stanowisk, jaka towarzyszy dyskusji o kobiecie, związana jest de facto z mnogością ról, które włożyła niewieście na barki cywilizacja, a tym, co rzeczywiście przypisane jest kobiecie.
Jak zatem w zalewie antywizerunków kobiety pokazać prawdziwy jej obraz, niezafałszowany stereotypem nowoczesnej, a raczej nowomodnej, wykreowanej na modłę medialnej pulpy kobiety sukcesu. Nie jest to nieosiągalne, wystarczy bowiem sięgnąć po – jak powiedzieliby zwolennicy współczesnej genderowskiej ideologii – anachroniczne portrety kobiety z przeszłości. Dlaczego tak mało dowartościowujemy przeszłość, która dała nam znakomite wizerunki kobiet, niekoniecznie kanonizowanych, ale takich, które wsławiły się życiem pięknym, czystym i skromnym, o którym tak naprawdę marzy każda kobieta? Dziś pragnę przyjrzeć się razem z wami pięknej sylwetce dziewczyny, Polki, która żyła na początku ubiegłego wieku, a która dla mnie osobiście jest wymownym drogowskazem, jak żyć w zgodzie z geniuszem kobiety.
Ujmująca i zaskakująca
O Anieli Salwie, osobie, która urzekła mnie swą niezwykłą pokorą i pobożnością, wiemy raczej niewiele albo nie znamy jej wcale, a szkoda. Szkoda zwłaszcza dla młodych ludzi, którzy dopiero wchodzą w dorosłość, wybierają drogi swego życia: zawód, zamiłowania, decyzje na całe życie, takie jak kapłaństwo, małżeństwo, zakon... Ja sama o jej osobie dowiedziałam się przez popularnie i powszechnie zwany przypadek. Dlaczego właśnie Aniela? Bo uważam, że ludzie winni czytać żywoty hagiograficzne, zwłaszcza młodzi ludzie, stojący na cezurze dojrzałości i nastolęctwa. Aniela ujmuje i zaskakuje czytelnika jej biografii swym oddaniem w służbie Bogu i bliźniemu. To, na co szczególnie chcę zwrócić uwagę, to jej umiłowanie cnoty czystości. Dozgonnie bowiem była dziewicą i w chwale dziewictwa umarła. Była kobietą piękną, a pełniąc służbę w różnych miejscach, była widywana przez mężczyzn, którzy, jak donoszą źródła, nie szczędzili jej komplementów. Dziś czystość jest wartością deficytową, przez wielu wyśmiewaną, wykpiwaną, o której nikt – lub prawie nikt, by nie narażać się na zarzut generalizowania – nie myśli, a co dopiero mówi poważnie. Świat tkwi w idolatrycznym uścisku gwiazd ekranu i muzyki, za nic mając sobie piękno czystości w skromności ubioru i powściągliwości języka. Jakby na przekór temu współczesnemu otumanieniu występuje opis żywotu bł. Anieli Salawy. Ona bowiem w 18. roku swego życia zupełnie świadomie i odpowiedzialnie składa Bogu dar ze swojej czystości, przyrzekając dozgonne dziewictwo. Św. Paweł wiele razy w swoich mowach dowartościowywał dziewictwo, twierdząc, że jest ono wyborem ze względu na królestwo niebieskie. Taką też drogę dziewiczości obrała w swym życiu bł. Aniela Salawa. Jako solidny kamień w budowli Kościelnej, wzmocniony jeszcze ślubem czystości dozgonnej, oddaje się bez wytchnienia pracy jako służąca, przykładem swego życia nawracająca ludzi, zwłaszcza tych, których Bóg postawił przy niej. Jej częste powiedzenie: „Mama uczyła nas mało jeść, dużo pracować i wiele się modlić” – uczyniła mottem swego życia, zakończonego puentą śmierci jako ofiary, gdyż wiarygodne źródła przekazują, że trzykrotnie przejęła na siebie choroby innych ludzi: wpierw od studenta, który nie mógł żadną miarą pogodzić się z chorobą nogi i wyrzucał to buntowniczo Panu Bogu. Stała się rzecz dziwna. Gdy ów student cudownie wyzdrowiał, Aniela zaczęła utykać na nogę już do końca życia. Potem wzięła na siebie chorobę raka żołądka od człowieka, który nie godził się ze swym krzyżem cierpienia, a następnie gruźlicę od nędzarza, który okrutnie bluźnił Bogu za to, że cierpi męki gruźlicze. Aniela przejęła chorobę i na nią właśnie umarła wycieńczona zupełnie w wieku zaledwie 41 lat.
Być sobą w świetle Bożego planu
Praktycznie niemożliwe okazuje się odnalezienie we współczesnych środkach masowego przekazu etosu kobiety czystej, oddanej mężowi i dzieciom, ułożonej matki i ofiarnej kochającej żony. Stwarza to zagrożenie dla dopiero co pączkującej świadomości własnej kobiecości młodych dziewcząt, które są najbardziej podatne na destrukcyjne współczesne wzorce. Dowartościować dziewczynę w jej roli według Bożego planu, to zadanie również dla młodych mężczyzn, którzy będą poszukiwać kandydatki na żonę. Który z nich nie chciałby, aby była dobrą matką i kochającą, wierną żoną? Świat dostarcza amoralnych wzorców. Nie jesteście jednak skazani na to, by żyć tak, jak wam sugerują i podpowiadają kolorowe pisemka, nachalne billboardy, wrzeszczące reklamy. Człowiek nie jest sobą po wypiciu sztucznie barwionego napoju; jest sobą, gdy realizuje Boży plan jako mężczyzna i kobieta. Plan ten każdy z nas ma zapisany głęboko w sercu, a żeby go odczytać, wystarczy pytać Boga, On odpowiada poprzez znaki, ludzi, swoje żywe Słowo. Zawsze.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.