W naszych rozważaniach dotyczących angelologii św. Tomasza doszliśmy do końca. Doktor Anielski prowadził nas przez wszystkie zagadnienia, począwszy od tego, że aniołowie istnieją, poprzez naturę tych niebiańskich duchów, ich poznanie i miłość, aż do rządów Boga, który w kierowaniu światem posługuje się tymi posłańcami. Oczywiście jest jeszcze wiele miejsc w dziełach św. Tomasza i nawet całe traktaty, w których moglibyśmy znaleźć nauczanie o aniołach, ponieważ jednak za przewodnika wybraliśmy „Sumę teologii” przyznać musimy, że doszliśmy do celu i rozważyliśmy wszystkie zagadnienia, które sam Doktor Anielski chciał poruszyć. Przy końcu podróży zawsze warto zastanowić się, co wiedzieliśmy po drodze i czego nauczyliśmy się podczas tej intelektualnej podróży.
Mam nadzieję, że w kolejnych artykułach udało mi się zachwycić czytelnika niezwykłością rozważań św. Tomasza. Dlaczego są one tak niezwykłe? Czy w jakimś innym czasie i miejscu nie mogło powstać równie niezwykłe nauczanie na temat niebiańskich duchów? Na pewno sam św. Tomasz z Akwinu był postacią niezwykłą i genialną, jednak Opatrzność Boża sprawiła, że także żył w najbardziej niezwykłych dla teologii i filozofii czasach. W wydanej niedawno książce poświęconej średniowiecznej angelologii David Keck bardzo wyraźnie pokazuje, co stało się w XIII wieku. Początek tego stulecia był czasem, kiedy do chrześcijańskiej Europy dotarły nieznane wcześniej dzieła Arystotelesa. Oczywiście sam Arystoteles bardzo dobrze znany był ze swoich traktatów logicznych, które były podręcznikami nauczania filozofii we wszystkich chrześcijańskich szkołach. Jednak na początku XIII w. okazało się, że są jeszcze inne, nieznane wcześniej dzieła człowieka, którego nazywano Filozofem. Pojawienie się takich traktatów jak „O duszy”, „Metafizyka” i innych spowodowało konflikty pośród chrześcijańskich myślicieli dotyczące tego, czy da się te nowe treści pogodzić z wiarą. Jednocześnie wielu chrześcijańskich autorów (wśród nich św. Albert Wielki i właśnie św. Tomasz z Akwinu) dostrzegło wielki potencjał kryjący się w tych dziełach. To właśnie dzieło Arystotelesa – „Metafizyka”, zawierające jego filozofię bytu, przedstawia naukę o pośrednich bytach jako część dociekań filozoficznych. Sam św. Tomasz pisząc komentarz do „Metafizyki” Arystotelesa zaznaczał we wstępie, że aniołowie jako substancje oddzielone od materii są przedmiotem rozważań filozofii bytu – metafizyki.
W XIII w. nie było jeszcze tak ścisłego rozróżnienia pomiędzy filozofią i teologią, ale pod wpływem nowych dzieł Arystotelesa nastąpiła całkowita zmiana w rozważaniach dotyczących aniołów. Wcześniejszą angelologię można nazwać biblijną, ponieważ w rozważaniach dotyczących duchów niebieskich średniowieczni teologowie nie wychodzili w zasadzie poza to, co zawiera Pismo Święte. W XIII w. okazało się nagle, że Pismo Święte nie jest dla angelologii jedynym źródłem badań, lecz również sam rozum może powiedzieć wiele na temat niebieskich duchów. Dlatego właśnie ten czas okazał się być złotym wiekiem angelologii.
Doszło więc do powstania angelologii, którą David Keck nazywa angelologią metafizyczną, zaś św. Tomasz stał się najlepszym przedstawicielem takiej właśnie angelologii naturalnej, czyli odwołującej się do rozumu. W historii chrześcijaństwa po raz kolejny okazało się, że jeżeli nasza wiara jest pozbawiona wsparcia rozumu, jest w jakiś sposób uboższa. Jeżeli jednak je otrzyma, sama zaczyna kwitnąć i wydawać owoce. Rozum nigdy nie będzie w stanie zastąpić wiary, ale jeżeli ktoś uważa, że jest on w ogóle niepotrzebny, czyni po prostu swoją wiarę słabszą. Taki cel mają także nasze rozważania. Zastanawianie się nad angelologią św. Tomasza pomaga nam umocnić naszą wiarę w istnienie i działanie aniołów. Kiedy rozważamy razem ze św. Tomaszem kolejne zagadnienia wiemy coraz więcej o aniołach i w ten sposób stają się nam oni bliżsi, lepiej rozumiemy to, czym są i jak działają. Pozwala nam to nie tylko umocnić przekonanie o opiece dobrych aniołów, ale także lepiej bronić się przed kuszeniem złych duchów. Nie rozumiejąc natury tego, co duchowe, zawsze narażamy się na to, że będziemy wchodzić po omacku w świat, który nie zawsze jest dla nas przyjazny.
Pomiędzy Bogiem i ludźmi
Studiowanie angelologii przynosi nam wiedzę nie tylko na temat aniołów. Wiedza ta dotyczy istot, które funkcjonują pomiędzy naszym, ludzkim światem a Bogiem. Oznacza to, że studiując angelologię jesteśmy w stanie lepiej pojąć także nas samych. Jeżeli rozumiemy to, kim nie jesteśmy, że nasze poznanie intelektualne i miłość jest mniej doskonała, nie stawiamy naszemu rozumowi i naszej woli wymagań, których nie są one w stanie spełnić. Choć problem wydaje się nieco abstrakcyjny, to jeżeli przyjrzymy się największym myślicielom epoki nowożytnej, zobaczymy, że stawiali oni właśnie ludzkiemu umysłowi wymagania niemożliwe do osiągnięcia. Jak to niezwykle trafnie zauważył Jacques Maritain, filozofia Kartezjusza (największego myśliciela epoki nowożytnej) jest w istocie "angelizmem", traktującym ludzki rozum dokładnie tak, jak intelekt anioła. Oczywiście Kartezjusz miał niewiele wspólnego z angelologią, ale gdyby tak nie było, ten, niewątpliwie genialny, filozof, być może uniknąłby błędu, który miał bardzo poważne skutki w historii myśli europejskiej. Postawił on bowiem ludzkiemu rozumowi wymagania jakie spełnia tylko intelekt anioła, co doprowadziło do odrzucenia zaufania dla ludzkiego rozumu jako źródła wiedzy, na którym można polegać.
Znów w tym miejscu można zapytać, co z tego wynika dla nas. Czy jest to tylko domena wielkich filozofów nie studiujących angelologii, czy też taki błąd może się powtórzyć w naszym życiu? Człowiek chce dziś myśleć o sobie jako o najdoskonalszym stworzeniu, najdoskonalszym produkcie procesu ewolucji. Studiowanie angelologii może nas uchronić od podstawowego grzechu pychy, który jest niebezpieczny, zwłaszcza wtedy, kiedy poruszamy się w duchowym świecie, nie mając pojęcia, jakie istnieją w nim niebezpieczeństwa. Studiowanie angelologii uczy nas pokory, akceptacji własnych intelektualnych (i nie tylko intelektualnych) ograniczeń. Choć jesteśmy obdarzeni rozumem i to wynosi nas ponad świat materialny, są jednak zagadnienia, których po prostu nigdy nie będziemy w stanie zrozumieć i pojąć. Nie zrozumiemy do końca sensu naszego życia, nie dowiemy się, dlaczego świat ma właśnie taką postać – ostateczna odpowiedź na te pytania będzie dla nas dostępna dopiero w niebie.
Jeżeli w tym miejscu mówimy o uczeniu się na błędach, trzeba także pamiętać o ostatecznym błędzie, jaki popełnili niektórzy z aniołów. W ich przypadku grzech jest czymś ostatecznym i nieodwołalnym. W naszym przypadku grzech jest czymś odwracalnym, czymś, co może być uleczone przez łaskę. Dlatego przed nami stoi ciągłe niebezpieczeństwo nietraktowania grzechu poważnie, gdyż zawsze będzie można poddać go leczącej mocy Bożego miłosierdzia w sakramencie pokuty. Upadek aniołów może nauczyć nas także tego, aby poważnie traktować każdy grzech. Jeżeli lekceważymy odchodzenie od Boga, może się okazać, że z drogi grzechu zawrócić nie będziemy w stanie.
Św. Tomasz - towarzysz podróży
W moim przekonaniu jest jednak jeszcze coś, czego św. Tomasz może nas nauczyć niejako osobiście. Jak to wielokrotnie podkreślają jego czytelnicy, jest on niezwykle otwarty na wszelkie owoce ludzkiego rozumu. Nie zamyka się na żadną myśl, co jednak wcale nie oznacza, że cokolwiek akceptuje nierozważnie. Kryterium jego poszukiwań zawsze jest prawda. Można powiedzieć, że przyjmie on każdą tezę, o ile będzie w stanie zobaczyć i wyłuskać z niej prawdę. Dlatego też jego teksty są tak bardzo inspirujące. Przypominają one nieco postać rozważań, którą św. Klemens Aleksandryjski nazwałby "Kobiercem". Jest to jakby wielka tkanina, przenosząca wiele obrazów, które są połączone nicią wiodącą – umysłem św. Tomasza nieustannie poszukującym prawdy. Z tego powodu niekiedy trudno jest zobaczyć pośród tych obrazów samego św. Tomasza, czasem trudno jest zrozumieć jakąś jego myśl, ale nigdy nie jest tak, że odkładamy jego dzieła nienatchnieni.
Ostatnia refleksja, którą chciałbym zakończyć moje rozważania i cały nasz cykl została zainspirowana niezwykłą metaforą, którą św. Tomasz zastosował do opiekuńczej roli Aniołów Stróżów. Pisał on, że życie ludzkie podobne jest do podróży, w której człowieka czeka bardzo wiele niebezpieczeństw. Dlatego właśnie potrzeba, aby w takiej podróży towarzyszyła człowiekowi eskorta zapewniająca bezpieczeństwo. Rolę takiego osobistego strażnika w drodze spełnia właśnie Anioł Stróż, który po naszym dojściu do nieba w specjalny sposób ma także udział w naszej radości, mogąc cieszyć się tym, że jego służba doprowadziła nas do jedności z Bogiem.
Nasze rozważania angelologii Doktora Anielskiego przypominają taką właśnie podróż, którą razem z czytelnikami odbywaliśmy przez kolejne 30 numerów naszego czasopisma. Mam nadzieję, że w tej podróży św. Tomasz z Akwinu spełniał wobec nas rolę Anioła Stróża, ponieważ także wchodzenie w świat angelologii nie jest łatwe, a podróż intelektualna, jak tego uczy historia ludzkiej myśli, może człowieka zaprowadzić na bezdroża, albo tam, gdzie wcale nie spodziewał się dojść. Mam jednak nadzieję, że pod przewodnictwem i opieką św. Tomasza udało nam się dojść do lepszego rozumienia anielskiego świata i fakt, iż pilnował on naszego myślenia sprawił, że udało nam się nie tylko zrozumieć, ale także bardziej pokochać naszych anielskich towarzyszy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.