Chrzest to nie tylko poddanie się obrzędowi obmycia z winy. Ochrzcić to znaczy stać się podobnym do Chrystusa.
Żyjemy w świecie zdominowanym przez symbole i znaki. Gdzie się człowiek nie uda, tam wszędzie musi legitymować się jakimś dokumentem, zazwyczaj małym, płaskim, prostokątnym i plastikowym, albo podać login, hasło, numer... Współczesność wymusiła na nas poddanie się nowemu „świeckiemu rytuałowi”, by nosić przy sobie: karty do bankomatów, karty upoważniające do zakupu z rabatem w sklepach sieciowych czy zniżkowe na stacjach benzynowych. W innym przypadku – przepadłeś. Bez „kartonika” nie wybierzesz pieniędzy, bez PESEL-u nie przyjmą cię w przychodni, a bez loginu nie odbierzesz żadnego e-maila. Nie znasz PIN-u – nie uruchomisz własnego telefonu, nie podasz numeru klienta – nie będziesz mógł wyłączyć poczty głosowej w telefonie stacjonarnym. Cóż, nie pozostaje nam nic innego, jak tylko westchnąć i przypomnieć sobie, że „to wszystko dla naszego bezpieczeństwa i dobra”. Dzisiaj posiadanie przy sobie wizytówki nie jest już zastrzeżone wyłącznie dla biznesmenów, ale należy do tzw. dobrego tonu. Stało się czymś naturalnym. Nie trzeba być jednak osobą publiczną, by móc poszczycić się najbardziej wartościowym zaświadczeniem, które jest tym ważniejsze, że stanowi przepustkę na wieczność.
Gdyby nie chrzest św., nie zostałbyś włączony do Kościoła, nie miałbyś dostępu do innych sakramentów, a przede wszystkim nie zostałbyś wyzwolony od grzechu i odrodzony jako syn Boży do nowego życia. Ale ochrzcić się to nie tylko poddać obrzędowi obmycia z winy. Ochrzcić to znaczy stać się podobnym do Chrystusa. Jezus przyjął chrzest jako dorosły człowiek nie na oczyszczenie grzechów, bo był bez grzechu, lecz jako przykład dla nas. W Ewangelii św. Marka czytamy: „I stało się w owe dni, że przyszedł Jezus z Nazaretu Galilejskiego i został ochrzczony przez Jana w Jordanie” (Mk 1, 9).
Zastrzeżony dla dzieci?
Chrzest kojarzy nam się zazwyczaj z obrzędem przeznaczonym dla niemowlęcia, które do kościoła przynoszą rodzice i to oni proszą w imieniu dziecka o ten sakrament. Rodzice tym samym podejmują za swojego potomka decyzję o przynależności do Kościoła katolickiego. Jednak w Kościele pierwotnym chrzczono przede wszystkim dorosłych. Krwawe prześladowania chrześcijan były wówczas na porządku dziennym, dlatego też kandydatów do przyjęcia sakramentu chrztu trzeba było bardzo starannie przygotować, aby – gdy przyjdzie taka konieczność – mogli dać świadectwo. Innym powodem była surowa dyscyplina pokutna Kościoła pierwszych wieków. Ponieważ pokuta była publiczna, możliwa jeden raz w życiu i kończyła się w zasadzie na łożu śmierci, ludzie często odkładali przyjęcie chrztu. Dla wygody i pewności, że umrą w stanie łaski uświęcającej, wybierali – trwający nieraz latami – katechumenat, czyli okres przygotowania do sakramentu chrztu.
Formuła wtajemniczenia zmieniła się w IV w., kiedy to kandydat zapisany przez rodziców do katechumenatu w dzieciństwie, po upływie lat zgłaszał się do swojego biskupa. Ordynariusz organizował czterdziestodniowe rekolekcje, które poprzedzały chrzest udzielany w Wigilię Paschalną. W pochodzącym z II w. dokumencie „Nauka Dwunastu Apostołów” („Didache”) liczne są wskazówki i przepisy dotyczące rytuału chrzcielnego. „Chrzcijcie w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego w wodzie bieżącej, jeśli nie masz wody bieżącej, chrzcij w stojącej. Jeśli nie możesz znaleźć zimnej, to w ciepłej, gdybyś zaś nie miał ani jednej, ani drugiej, wylej trzykrotnie wodę na głowę w Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”. Chrzcić znaczy zanurzać. W pierwotnym Kościele najczęściej chrzczono przez zanurzenie. Obok świątyń budowano specjalne baptysteria, niektóre z nich zachowały się do naszych czasów. Najstarsze znane baptysterium (III w.) zachowało się w Dura Europos; było to jedno z pomieszczeń w domu chrześcijan, w którym przy jednej ścianie ustawiono basen chrzcielny. Do dzisiaj można zwiedzać późniejsze, często przebudowywane, ale wspaniale zachowane baptysteria, jak choćby w Pizie czy we Florencji. Nie spełniają już one swojej funkcji, stanowią jednak świadectwo tradycji i historii. W naszych świątyniach parafialnych jesteśmy przyzwyczajeni do widoku chrzcielnicy, nad którą kapłan polewa głowę dziecka wodą. Nietypową chrzcielnicą, nawiązującą do dawnej tradycji chrześcijańskiej, może poszczycić się kościół pw. Radzyma Gaudentego w Gnieźnie. Chrzcielnicę umiejscowioną w pobliżu ołtarza stanowi marmurowa sadzawka, w której odbywają się chrzty zarówno przez zanurzenie w wodzie, jak i przez polanie. Ze względów bezpieczeństwa na co dzień jest ona przykryta pięcioma przejrzystymi płytami. Dzięki odpowiedniej instalacji hydraulicznej woda do chrztów jest świeża, czysta i ciepła.
Cztery etapy
Czy w XXI w. Kościół katolicki chrzci osoby dorosłe? Jeśli ktoś myśli, że chrzest dorosłych jest współcześnie rzadkim zjawiskiem, to bardzo się myli. Tylko w 2011 r. w samej Austrii podczas Świąt Wielkanocnych sakrament przyjęło 300 osób. Rekordowa liczba została natomiast ochrzczona w diecezjach Anglii i Walii – 4,7 tys. katechumenów. We Francji chrzest przyjęło dokładnie 2952 dorosłych. Dane z 2010 r., a dotyczące Polski, wspominają o prawie 500 osobach dorosłych, które przyjęły chrzest w diecezjach w całym kraju.
Przyjęcie tego sakramentu poprzedzone jest czasem, w którym osoba zapoznaje się z naukami Kościoła i włącza w życie wspólnoty. Owo przygotowanie nie polega tylko na przedstawieniu wiedzy religijnej. Fundamentalną rolą katechumenatu jest przekazanie doświadczenia wiary, którą żyje na co dzień wspólnota, zatem wprowadzenie w Tajemnicę. Może to trwać nawet kilka lat. W wielu polskich diecezjach powstają ośrodki katechumenalne, które przygotowują
osoby nieochrzczone do chrztu, bierzmowania i Eucharystii. Kandydat do chrztu powinien złożyć w kancelarii następujące dokumenty: metrykę urodzenia z USC; zgodę biskupa ordynariusza na chrzest (z prośbą o zgodę na chrzest osoby dorosłej występuje do biskupa parafia po zakończeniu okresu przygotowań do chrztu); w przypadku osób pełnoletnich konieczne jest zeznanie dwóch świadków potwierdzające stan cywilny kandydata do chrztu. Konferencja Episkopatu Polski ustaliła, że przygotowanie katechumenów do chrztu, powinno obejmować: przekazanie zasad wiary i moralności, wprowadzenie w praktykę modlitwy osobistej i świadomego uczestnictwa w liturgii, wprowadzenie w praktykę życia chrześcijańskiego oraz kształtowanie postawy apostolskiej.
„Obrzędy chrześcijańskiego wtajemniczenia dorosłych” (OICA) to dokument Kościoła, który oficjalnie określa, jak powinna przebiegać czteroetapowa inicjacja dorosłych. Warto zaznaczyć, że osobom dorosłym udziela się sakramentu chrztu, Eucharystii i bierzmowania w jednym rycie. Podczas pierwszego etapu Kościół poznaje kandydata do chrztu i głosi mu prawdę o Chrystusie jako Zbawicielu. Prowadzący katechumenat wybiera świeckie osoby odpowiedzialne za formację kandydata, które mają dawać świadectwo wiary. Drugi etap – katechumenat ścisły, obejmuje obrzęd przyjęcia do katechumenatu oraz obrzęd przekazania i trwa zazwyczaj do pierwszej niedzieli Wielkiego Postu. Pierwszy z nich jest liturgią krzyża i odbywa się podczas Mszy św. Wtedy to katechumeni wyznają wiarę i zostają naznaczeni znakiem krzyża na całym ciele. Kolejny etap pokrywający się z okresem Wielkiego Postu to czas bezpośredniego wybrania do sakramentu chrztu. Podczas Mszy św. kandydaci własnoręcznie zapisują swoje imiona w księdze chrztów, co nawiązuje do księgi życia Baranka zawierającej imiona wybranych (por. Ap 21, 27). Istotnym elementem tego okresu są skrutinia – uroczyste egzorcyzmy mające otworzyć katechumena na Bożą łaskę. Oprócz tego następuje tu także uroczyste przekazanie Modlitwy Pańskiej jako skarbu, którym dysponuje i który przekazuje Kościół przyszłym członkom. Ostatni etap rozpoczyna chrzest w Noc Paschalną, a kończy przystąpienie do pierwszej spowiedzi. Wówczas katechumeni poznają znaczenie pozostałych sakramentów. Chrzest nazywany jest „bramą wszystkich sakramentów”, ale jego przyjęcie nie jest równoznaczne z tym, że oto teraz można osiąść na laurach. Wprost przeciwnie, wiara, która jest łaską, domaga się codziennego opowiedzenia się za Chrystusem, chociaż na pierwszy rzut oka nie widać, który człowiek jest ochrzczony, a który nie. Wizytówką chrześcijanina jest nieustanne nawracanie się i życie zgodne z przykazaniami. Chrzest wprowadza nas na drogę, którą Bóg dopełni na końcu czasów. Moja obecność w świecie ma mieć charakter chrześcijański. Skoro tak wielką wagę przywiązujemy do wachlarza kart w naszych wizytownikach, dlaczego nie mamy przykładać jej do najważniejszego sakramentu? W końcu gdyby nie ten sakrament, nie moglibyśmy powiedzieć, że przyoblekliśmy się w Chrystusa.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.