Ziemia jako miejsce rozwoju człowieka i narodu

Cywilizacja 40/2012 Cywilizacja 40/2012

We współczesnej refleksji nad życiem społecznym człowieka, nad samym państwem, polityką, prawem, społeczeństwem, narodem – coraz częściej dochodzi do głosu przekonanie, że pełne opisanie i wyjaśnienie tych rzeczywistości nie może dokonać się bez odniesienia ich do przestrzeni, terytorium, miejsca, na którym i dzięki któremu się one realizują.

 

Zauważmy na samym początku, że człowiek przychodzi na świat (rodzi się) w rodzinie. Ta zaś wraz z innymi rodzinami tworzy społeczność lub społeczeństwo, posiadające w normalnym biegu zdarzeń jakiś porządek (ustrój), który pozwala je odróżnić od innych i zarazem umożliwia ich funkcjonowanie. Tym samym – wraz z ustalonym porządkiem życia społecznego, z jego określeniem wynikającym również z umiejscowienia na danym terytorium – mamy do czynienia z państwem. Nie są  to jakieś założenia, lecz fakty z którymi stykamy się na co dzień. Fakty te są spontanicznie przez człowieka doświadczane i przeżywane, choć nie zawsze w pełni uświadamiane i wyjaśniane. Te właśnie fakty odsłania przed nami zdroworozsądkowe poznanie i rozumienie.

Zdroworozsądkowe poznanie i rozumienie, choć czasami bywa zawodne, nie uporządkowane, posiada jednak zasadniczy walor, jakim jest otwartość na świat, na rzeczywistość, na faktyczność tego, co jest. Tym samym jest ono bardziej wierne wobec rzeczywistości, niż teoriom i poglądom na temat świata. W nim właśnie odsłania się i generalnie rysuje więź człowieka z ziemią, pojętą jako miejsce istnienia trwania i rozwoju tak człowieka, jak i różnych form jego życia zbiorowego. Zdroworozsądkowe rozumienie charakteryzuje się zatem realizmem, przejawiającym się w dostrzeganiu i liczeniu się z tym, co realnie istnieje – a właśnie życie człowieka istnieje na konkretnym obszarze, ziemi.

Najogólniej można określić zdroworozsądkowe rozumienie jako takie, które powstaje za sprawą potocznego, spontanicznego i naturalnego ludzkiego poznania, otwartego na rzeczywistość i jej bogactwo[13]. Bazą jego jest normalne, codzienne życie człowieka. Ono właśnie ukazuje, że ludzie rodzą się w konkretnych domach, rodziny żyją w danych miejscach, podobnie jak same państwa trwają w określonych (mniej lub bardziej!) granicach przestrzennych. Nomadyzm – występujący jeszcze u ludów prymitywnych – jest już rzadkością i dotyczy raczej marginesu ludzkości. On też ma swoje granice, zazwyczaj w postaci środowiska naturalnego, na którym koczownicze wspólnoty mogą zaspokoić biologiczne potrzeby.

Poznanie zdroworozsądkowe ukazuje przede wszystkim faktyczność istnienia związku człowieka, rodziny i społeczności z ziemią – ale jednocześnie go nie tłumaczy, nie wyjaśnia. Akcentuje ono ten związek jak i samą ziemię jako pewne istotne dobro dla człowieka i jego społeczności, dobro, na którym i dzięki któremu trwa sam człowiek, jego rodzina i zorganizowane państwo.

W świetle zatem zdroworozsądkowego poznania i rozumienia życie człowieka, zarówno rodzinne jak i społeczne, zawsze jest związane z kategorią miejsca. Zarówno domy, jak i państwa są gdzieś, na jakimś obszarze, terytorium, które przecież tak mocno odciska swoje piętno na sposobie życia człowieka i samym człowieku. Obszar, ziemia, na której trwa życie jawi się więc jako konieczny czynnik, przestrzeń życia ludzkiego w ogóle. W szczególności zaś obszar, zwarte terytorium, nad którym się panuje, jest potrzebny do wytworzenia bardziej wysublimowanych form i instytucji życia ludzkiego. Trudno bowiem wyobrazić sobie, żeby kultura naukowa, bogata sztuka i piękne obyczaje mogły kwitnąć i trwać bez materialnego zabezpieczenia i nośnika, jakim są biblioteki, uniwersytety, szpitale, świątynie i wiele innych. Stąd też koczownicy pozbawieni trwałych pomników swej działalności, pozbawieni obcowania z nimi, na ogół posiadają niezmiernie ubogą kulturę materialną i duchową. Normalne bowiem życie ludzkie, może rozwijać się tam, gdzie człowiek prowadzi osiadły tryb życia. Dlatego już sam Arystoteles zauważał, że „nie da się tego oczywiście osiągnąć, jeśli ludzie nie mieszkają na jednym i tym samym miejscu i nie zawierają małżeństw”[14].

Filozoficzna interpretacja związku człowieka z ziemią

Kategoria miejsca jest więc nierozerwalnie związana z normalnym, realnym życiem człowieka, z tzw. wysoką kulturą w sposób szczególny. Miejsce jest zatem pewnym sposobem bytowania w ogóle wszystkich rzeczy materialnych, przyrody, w tym także człowieka, jak i środków przez niego posiadanych. Bliższe poznanie miejsca bytowania danych rzeczy, podobnie zresztą jak poznanie kategorii czasu, jakości, ilości, relacji, doznawania i działania, ułożenia części, posiadania – odsłania nam samą rzeczywistość człowieka, rodziny i społeczności państwowej[15]. Co więcej to miejsce nie tylko wyznacza sposób życia ludzi (inaczej żyją Eskimosi, inaczej mieszkańcy Afryki), ale sprawia, że rzeczy, ludzie, rodziny i społeczności bytują na miarę danego miejsca[16].

Ziemia (terytorium) zatem, wraz z całym bogactwem i różnorodnością dóbr w niej zawartych, przenika i warunkuje całe życie ludzkie wraz z bogactwem jego form. Wraz ze zmianą miejsca zmienia się i sam człowiek, choć pozostaje ten sam – jest już inny. Podobnie również społeczności i samo państwo. Nie znaczy to jednak, że mamy tu do czynienia z jakąś formą statyzmu, sztywnego przywiązania do określonego i jedynego terytorium. Wręcz przeciwnie, doświadczenie ukazuje, że ludzkie społeczności, podobnie jak cywilizacje migrują, zmieniają swe zamieszkanie[17].

Trzeba tu jednak zaznaczyć, że o ile społeczność może opuścić dane miejsce, o ile człowiek może zamieszkać w Europie lub w Azji, o tyle utrata terytorium danego państwa jest najczęściej powiązana z unicestwieniem samego państwa, a także tożsamości żyjącego wcześniej na danym terytorium zrzeszenia. Dlaczego? Bo faktycznie człowiek, który tworzy społeczność państwową przez utratę swego dziedzictwa zewnętrznego (realnych relacji zewnętrznych), z czasem zaczyna także tracić swą kulturową, cywilizacyjną tożsamość, a wraz z tym traci swą tożsamość tworzona przez niego społeczność i państwo[18]. Doskonale zdają sobie z tego sprawę wszyscy ci, którzy stosują formy przymusowych deportacji i zsyłek[19]. Państwo bowiem jako byt relacyjny (niesubstancjalny) wraz z utratą swych korelatów, do których należy w pierwszej kolejności właśnie ziemia, określone terytorium, jeśli nie przestaje w ogóle istnieć, to staje się państwem „wirtualnym”, nierealnym.

 


[13] Na temat tego, czym jest samo zdroworozsądkowe poznanie i rozumienie zob. M. A. Krąpiec, Realizm ludzkiego poznania, Lublin 1995, s. 61–84; tenże, O rozumienie filozofii, Lublin 1991, s. 7–14.
[14] Arystoteles, Polityka, ks. II, 1280 b.
[15] Zob. A. Maryniarczyk, Pluralistyczna interpretacja rzeczywistości, Lublin 1998, s. 16–29.
[16] Sprawę tę ciekawie wyjaśnia Krąpiec pisząc, że „[…] określenie miejsca i czasu zawsze jest aktualne, gdy chodzi o poznanie materialnych konkretów, z którymi mamy na co dzień do czynienia. Albowiem to «miejsce» i «czas» pozwalają nam bliżej poznać to, co znajduje się w konkretnym miejscu i czasie. Wiadomo bowiem, że różne byty nie w każdym środowisku mogą przebywać. W wodzie mogą żyć ryby i przystosowane do tego zwierzęta, na pustyni mogą żyć inne stworzenia. «Miejsce» określa więc bliżej charakter poznawanego bytu”. (M. A. Krąpiec, Filozofia co wyjaśnia? Filozofia w teologii, Lublin 2000, s. 41).
[17] Zjawisko to dobrze zinterpretował F. Koneczny pisząc, iż „Niedawno temu [1917 r.] obwieścił Spengler w rozgłośnym swym dziele Der Untergang des Abendlandes, jako każda cywilizacja przywiązana jest do pewnego terenu, i to, jak się wyraził «pflanzenhaft gebunden». Nie jedyny to lapsus w jego dziele, nie jedyny dowód, jak niedostateczne miał przygotowanie ogólnonaukowe. Roślina bowiem tylko jednostkowo, każda z osobna, jest zespolona z gruntem, którego nie może opuścić: lecz nie tyczy to gatunku, który za pomocą nasion, wielce ruchomych, wędruje po szerokim świecie, tak dalece, iż w botanice utworzył się oddzielny kąt na geografię roślin (fytogeografia), a w nim jeszcze oddzielne miejsce pod naukę o wędrówkach roślin – naukę wielce pouczającą. Otóż jeżeli cywilizacje mają jakąś analogię w świecie roślinnym, polega ona nie na nieruchomości przyrośniętej do gruntu rośliny, lecz na jej ruchomości w stanie nasiennym; cywilizacje są ruchomościami, teren ich jest zmienny. Arcydziełem pod tym względem jest cywilizacja żydowska; co do ruchliwości ustępują jej wszystkie inne – niemniej przeto ruchu im nie brak, dopóki znajdują się w normalnym stanie żywotności” (F. Koneczny, Napór Orientu na Zachód, w: Cywilizacja i kultura, praca zbior., Lublin 1937, s. 177).
[18] Potwierdzeniu prawdziwości tej tezy może służyć nasze potoczne doświadczenie bycia człowiekiem i wyrażania swej tożsamości w stosunku do innych osób. Gdy np. dokonujemy prezentacji siebie komuś innemu, kto nas nie zna mówimy, że „urodziłem się tu a tu”, „tam się uczyłem”, „tam mieszkam”, „tam jest moja rodzina, mój dom”, zaś „tam pracuję” itp. Widzimy więc, że kategoria miejsca jest dla człowieka nie tylko przestrzenią życia, ale także  tym, przez co on sam siebie opisuje, rozumie, wyraża, komunikuje innym. Brak tejże kategorii, brak możności jej wyrażenia, wreszcie jej nieznajomość, jest przez człowieka odbierana w życiu potocznym jako brak znajomości, rozumienia samego człowieka, zaś sytuacja, w której  następuje utrata rozumienia kategorii miejsca (człowiek nie wie – gdzie jest), odbierana jest przez niego ze strachem i bywa kojarzona ze stanami chorobowymi, brakiem zdrowia psychicznego.
[19] Deportacja może być także ujmowana nie tylko w kategoriach form walki i likwidacji danej społeczności i samego państwa, lecz także w kategoriach zemsty, czy też jakiejś formy sprawiedliwej odpłaty za wyrządzone zło. Takie właśnie jej rozumienie możemy odnaleźć np. u wielu starożytnych i średniowiecznych myślicieli. Najprowdopodobniej arabski średniowieczny autor, naśladujący samego Arystotelesa miał w Liście do Aleksandra Wielkiego zalecać deportacje ludności. Czytamy tam, że: „Uważam również, że dobre byłoby dla twego panowania (Aleksandra Wielkiego – PS)  i przyczyniłoby się do umocnienia pamięci, jaką pozostawisz po sobie, i do twojej wielkości, gdybyś przymusowo wysiedlił ludność Persji z jej rodzinnych domów – jeśli nie jest możliwym przenieść ich wszystkich, to przynajmniej wielu z nich razem ze sprawującymi władzę – i żebyś osiedlił ich w krajach Libii i Europy. Byłoby to doprawdy z twojej strony sprawiedliwe wobec nich, bo słuszny jest wyrok Radamantysa, by «postąpić z człowiekiem tak, jak on postąpił». Wszak Persowie kazali wielu Grekom opuścić ich rodzinne domy, jak na przykład mieszkańcom Miletu i Eretrii, i innych jeszcze miast, których nazwy do nas dotarły, i zaludnili nimi niejedno miasto. (Arystoteles, List do Aleksandra Wielkiego, w: tenże, Dzieła Wszystkie, t. 5, Warszawa 2001, s. 831–832).

 

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...