Ekonomika i ekonomia a dobro człowieka [1]

Cywilizacja 41/2012 Cywilizacja 41/2012

Praca wraz z całą dziedziną ludzkiej wytwórczości ekonomicznej – jako pewne zjawisko i fakt, jest dziś przedmiotem rozlicznych studiów i analiz[2]. Nie stronią od tego faktu ani socjologowie, ani ekonomiści, politycy czy nawet wizjonerzy przyszłości, z artystycznym uniesieniem godnym religijnych przeżyć kreślący przed współczesnym człowiekiem wizję powszechnej szczęśliwości lub też nieuniknionej zagłady, które mają się dokonać właśnie za sprawą pracy i kryzysów ekonomicznych[3]. Praca i sfera działalności ekonomicznej stają się ważnym przedmiotem analiz teologów i duszpasterzy, etyków, a nawet psychologów i historyków, lekarzy, prawników, ekologów czy wreszcie demografów i dziennikarzy[4].

 

Problem ten jest szczególnie widoczny na przykładzie szeroko pojętej dziedziny życia ekonomicznego, czyli dziedziny wytwarzania i użytkowania środków do życia. Praca ludzka, która niegdyś była postrzegana przede wszystkim jako działalność człowieka dla własnego dobra – dzisiaj jest raczej pewnym procesem wytwórczym, w którym partycypuje człowiek, lecz już nie jako podmiot, lecz pewien czynnik niepodmiotowy, niesuwerenny. Na gruncie tak pojętego procesu mówi się już nie o pracowniku – lecz o zasobach ludzkich i o kierowaniu nimi. Praca, przez którą i dzięki której powstają środki do życia, przestaje być mierzona doskonałością człowieka, jaką winna przynosić. Miarą i zarazem celem pracy staje się korzyść, materialny zysk, który podporządkowuje sobie ostatecznie samego człowieka. Rodzi to poważne niebezpieczeństwo zinstrumentalizowania człowieka, a ostatecznie zniewolenia go. Jest bowiem faktem, że znaczącą większość swojego dojrzałego życia współczesny człowiek spędza w pracy – czasem jest to okres sięgający 40 lat! Jest też faktem, że do pracy tej przygotowuje go edukacja, niekiedy całkowicie zredukowana do „przyuczenia” do zawodu. Współcześnie utrwaliło się nawet przekonanie, że owoce dobrej edukacji rozpoznawane są po efektach, tj. po zarobkach, że należy się kształcić – bo wykształcenie jest kluczem do sukcesu finansowego.

Zarysowana wyżej „kultura pracy” oraz nierozerwalnie związana z nią nowożytna ekonomia przemieniają nie tylko wnętrze samego człowieka, lecz także jego rodzinę. Coraz częściej przestaje ona być wspólnotą osób zrodzoną ze wzajemnej miłości, opartej na fundamencie monogamicznego małżeństwa, a staje się związkiem kontraktowym, którego sens tkwi w zysku lub też przyjemności. W tak pojętej rodzinie nie ma już za wiele miejsca na wzajemną miłość – właściwą dla ludzi dojrzałych i normalnych – jest natomiast miejsce na konsumpcję i gromadzenie środków do życia oraz rozrywki. Rodzi się jednak pytanie – czy tak pojęta rodzina może wypełniać naturalne dla niej zadania w postaci formowania człowieka, czy jest faktycznie rodziną i formą życia na miarę natury ludzkiej? Wydaje się, że nie.

Tymczasem klasyczna kultura europejska (cywilizacja łacińska), a także dokonane w niej filozoficzne analizy ukazują, że rodzina, mająca swój fundament w związku małżeńskim kobiety i mężczyzny, zawartym dobrowolnie za sprawą wzajemnej miłości – ma swój cel, a jest nim dobro osób, tworzących rodzinę (małżonków, dzieci, najbliższych)[10]. Do realizacji swego zadania musi ona jednakże posiadać właściwe środki, do których zaliczyć trzeba majątek oraz to, co on przynosi rodzinie. Z tej racji człowiek i jego rodzina wymagają sztuki, jaką jest ekonomika, dzięki której powstają nie tylko środki do życia, lecz także pojawia się w człowieku zdolność do dobrego ich używania. Efektem ekonomiki jest zatem dobry człowiek i piękne ludzkie życie, we wspólnocie domowej – w rodzinie.

Niestety, tak pojęta ekonomika została usunięta ze współczesnej kultury, na rzecz tzw. ekonomii, umiejętności i wiedzy – dzięki której pomnaża się zysk przy jak najmniejszych nakładach. Praca w świetle zasad ekonomii – to już nie działanie człowieka – lecz sposób na produkcję zysku (pomnażanie pieniądza), w jakiej wprawdzie jeszcze człowiek uczestniczy, lecz już nie jako podmiot, którego dobro jest celem pracy i samej ekonomii. Zysk, jako skutek tak pojętej pracy, staje się ogniskową całej tworzonej w społeczności kultury zaś dobrobyt – bogactwo staje się racją zmian w strukturze społecznej. Zmiany te niejednokrotnie godzą w podstawy ludzkiej rodziny, która coraz częściej jest traktowana przez współczesną kulturę i jej teoretyków jako „ciało obce”. Ma ono zostać usunięte, przeszkadza bowiem w pomnażaniu zysku. I tak jak przed wiekami starożytni myśliciele postulowali w swych utopijnych projektach społeczność bez rodziny, tak zarówno nowożytni, jak i współcześni reformatorzy wieszczą koniec rodzinie. Przykładem tego mogą być tu choćby rozważania cywilizacyjne A. Tofflera, A. Kojeve’a czy F. Fukuyamy[11].

Tymczasem realistyczna filozofia ukazuje zgoła odmienny porządek rzeczy, w którym człowiek jawi się jako podmiot rodziny i pracy, a zarazem cel, dla dobra którego istnieje rodzina i praca[12]. Jednakże tak pojęta praca i rodzina może istnieć tylko tam, gdzie sama kultura ludzka – zwłaszcza w wymiarze społecznym – realizuje dobro człowieka. Dobro to trzeba rozpoznać, właściwie zinterpretować, a także wyjaśnić, czyniąc je dla człowieka atrakcyjnym i zrozumiałym. Niemałą rolę pełni tu filozofia (metafizyka człowieka i metafizyka ludzkiego działania – etyka), która obok religii i związanej z nią tradycji nieustannie na nowo wydaje się być powołana do takiej właśnie działalności. To właśnie na gruncie filozofii doszło do wykrystalizowania się rozumienia działalności wytwórczej człowieka związanej z dostarczaniem środków do życia. Wytwórczość tę, jak i umiejętność korzystania z powstałych środków, wiązano z tzw. ekonomiką. Czym jednak była ekonomika i dlaczego zarówno człowiek, jak i jego rodzina, a także inne kręgi życia społecznego wymagają przede wszystkim ekonomiki, a nie ekonomii w wydaniu nowożytnym?

Z dziejów kształtowania się rozumienia ekonomiki

Termin ekonomika oraz zespół zagadnień oznaczany przez ten termin wyrasta z klasycznej kultury greckiej i sposobu życia człowieka w środowisku rodzinnym. Jedno z pierwszych użyć terminu ekonomika (οικονομία) odnajdziemy u Ksenofonta z Aten (około 436–353 przed Chr.), ucznia Sokratesa, autora dzieła Ojkonimikos[13]. W dziele tym, będącym w swej zasadniczej części dialogiem między Sokratesem a Kritobulosem, rozważane jest zagadnienie należytego, roztropnego kierowania gospodarstwem domowym na wsi. Gospodarowanie to ma według poczynionych w dialogu uwag przede wszystkim owocować dobrym i pięknym ludzkim życiem.

W świetle tego dialogu ekonomika jawi się jako stała sprawność i sztuka oparta na sofrozyne (σωφρσύυη) (zob. rozdz. 21 Ojkonimikos), umożliwiająca należyte prowadzenie i urządzenie gospodarstwa domowego, połączonego z właściwym używaniem dóbr, jak i ze sprawnością ich zdobywania (wytwarzania).

 



[10] Na ten temat zob. Zofia z Czartoryskich Zamoyska, Rady dla córki, red. M. Dębowska, Lublin 2002.
[11] Zob. M. Schooyans, Ukryte oblicze ONZ, przeł. M. Zawadzki, Toruń 2002; tenże, Aborcja a polityka, przekł. K. Deryło, Lublin 1991; P. Skrzydlewski, Polityka w cywilizacji łacińskiej. Aktualność nauki Feliksa Konecznego, Lublin 2002.
[12] Zagadnienie to z perspektywy filozofii realistycznej doskonale przedstawia M. A. Krąpiec w pracach: Człowiek i prawo naturalne, Lublin 1999; Suwerenność – czyja?, Lublin 1996; O ludzką politykę, Lublin 1998; Człowiek, prawo i naród, Mikołów 2002.
[13] Zob. Xenophon, Ekonomik, przekł. A. Bronikowski, Poznań 1857

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...