Praca wraz z całą dziedziną ludzkiej wytwórczości ekonomicznej – jako pewne zjawisko i fakt, jest dziś przedmiotem rozlicznych studiów i analiz[2]. Nie stronią od tego faktu ani socjologowie, ani ekonomiści, politycy czy nawet wizjonerzy przyszłości, z artystycznym uniesieniem godnym religijnych przeżyć kreślący przed współczesnym człowiekiem wizję powszechnej szczęśliwości lub też nieuniknionej zagłady, które mają się dokonać właśnie za sprawą pracy i kryzysów ekonomicznych[3]. Praca i sfera działalności ekonomicznej stają się ważnym przedmiotem analiz teologów i duszpasterzy, etyków, a nawet psychologów i historyków, lekarzy, prawników, ekologów czy wreszcie demografów i dziennikarzy[4].
Narodziny nowożytnej i współczesnej ekonomii nierozerwalnie związane są nie tylko ze zmianami rozumienia człowieka, życia ludzkiego, lecz przede wszystkim z zapoznaniem samego życia rodzinnego i rozumienia tego, czym jest rodzina i życie rodzinne człowieka. Już A. de Montchrétien w swej pracy z 1615 r. pt. Traité d’économie politique akcentuje, iż działalność ekonomiczna to przede wszystkim działalność państwa, a nie rodziny. Wielką rolę w przemianie ekonomiki na ekonomię odegrali myśliciele oświeceniowi, w tym J. J. Rousseau, który w 1755 r. opublikował w piątym tomie Wielkiej Encyklopedii artykuł O ekonomii politycznej. Nakreślił w nim nie tylko podstawowe tezy swej przyszłej pracy O umowie społecznej, która tak znacząco wpłynęła na rozumienie spraw społecznych, państwowych i ekonomicznych w całej Europie, a potem w Ameryce Północnej, ale także zarysował i wytoczył tory dla przyszłych działań ekonomicznych[23]. Ich podmiotem stał się już nie człowiek i jego życie rodzinne, lecz państwo z silnym prawem, będącym wyrazem „woli powszechnej”, zmierzającej do dobrobytu. Z czasem także i państwo przestało być podmiotem kierującym wytwórczością, a rolę czynnika kierowniczego przejęły wielkie konsorcja oraz zarządzający nimi „specjaliści”, generując miejsca pracy oraz stymulując konsumpcję, kierowani zasadniczo chęcią pomnożenia zysku. Skutkiem takiego stanu rzeczy okazało się nie tylko zniewolenie znacznej części społeczności, lecz także utrata suwerenności przez same państwa. Ucierpiało w tym także środowisko naturalne człowieka, poddane rabunkowej polityce i nieroztropnemu gospodarowaniu.
Szukając zasadniczych inspiracji dla przemiany ekonomiki w ekonomię – musimy wskazać na A. Smitha i na jego dzieło Wealth of Nation z 1776 r. Dzieło to sprawiło, że jego autor został okrzyknięty „ojcem współczesnej ekonomii”. Smith w swej pracy poszukiwał źródeł i przyczyn bogactwa narodów (państw), upatrując je w ekonomii, która właśnie te źródła odkrywa i uczy, jak zasady bogacenia się wprowadzać w życie.
Przemianę ekonomiki w ekonomię wspiera szeroki nurt angielskiego utylitaryzmu, który w dobrach użytecznych widzi źródło i sens wszelkich innych dóbr (J. Bentham), wspiera nowożytny hedonizm i liberalizm oraz wiążący się z nim konsumpcjonizm. Także ideologie o charakterze kolektywistycznym podążają tą samą drogą, upatrując w bogaceniu się drogi samorealizacji społeczeństwa – człowieka (marksizm i jego mutacje). Praca w marksistowskim ujęciu jest przecież nie tylko drogą „samozbawienia się” człowieka, lecz także tym, co samego człowieka rodzi! Z uwagi zaś na to, że, jak się sądzi, „byt kształtuje świadomość” – musi ona być zadaniem pierwszoplanowym, choć sam człowiek nie ma ani prawa ani możności, w świetle kolektywizmu marksistowskiego, sprawować kontroli nad produkcją i konsumpcją środków do życia.
Bardzo wielu wpływowych myślicieli i działaczy społecznych – od czasów oświecenia do końca dwudziestego wieku (Condillac, J. Bentham, W. Petty, P. Boisguillebert, J. C. Simonde de Sismondi, J. R. McCulloch, R. Malthsa, J. B. Say’a, D. Ricardo, B. Frankin, J. S. Mill, K. Marks, W. Lenin, E. Böhn von Baverk, F. Halsej, L. Walras, R. Owen, Ch. Babbage, F. W. Taylor, H. Emerson, L. Gantt, H. Fort, H. Fayd, A. Maslov, D. Mc Gregor, P. Drucker, L. E. von Mises, A. F. Hayek) – akcentuje to, że działalność ekonomiczna jest w pierwszym rzędzie dostarczaniem środków do życia i zaspakajaniem potrzeb. Dyscyplina, która wprost lub pośrednio traktuje o tej właśnie działalności jest też różnie nazywana: ekonomią polityczną, ekonomią społeczną, ekonomią narodową, ekonomią państwową, nauką o gospodarce, nauką o gospodarstwie narodowym, teorią zarządzania, teorią zarządzania i organizacji. Każda z tych dyscyplin posługuje się sobie właściwą ideologią – w skład której może wchodzić doktryna ekonomiczna (fizjokratyzm, merkantylizm, mechanizm rynkowy, równowaga gospodarcza, prawo popytu i podaży, centralne planowanie – bądź też inne) regulująca to, co ma być wyprodukowane, wraz z podaniem tego, w jakich okolicznościach, dzięki czemu i ile, jakiej jakości i dla kogo, a także – jakie i komu przynosi to korzyści.
Klasyczna ekonomika oraz jej charakter i przedmiot
Nowożytna ekonomia, czyniąc swym głównym celem pomnażanie dobrobytu, zdecydowanie odcina się od ekonomiki klasycznej, która jako pewna dyscyplina przynależy do etyki i stawia sobie za cel nie tylko poznanie (prawdę), lecz także spełnianie dobra człowieka.
Jak ukazują analizy starożytnych filozofów, przedmiotem ekonomiki jest zdobywanie środków do życia, ale także ich odpowiednie używanie, zapewniające godziwe (dostatnie, dobre moralnie i piękne) życie człowieka w rodzinie.
Już Ksenofont zauważył, że ekonomika jako sprawność i zarazem sztuka pozwala należycie zarządzać gospodarstwem domowym. Sztuka ta i umiejętność w pierwszym rzędzie przynależy do życia rodzinnego – do domu, na które składa się rodzina (domownicy) i majątek (ruchomy i nieruchomy; ożywiony i martwy, w tym także niewolnicy-słudzy, którzy są częścią majątku). Dzięki niej człowiek wolny (pan domu, głowa rodziny), a także jego żona, która współuczestniczy w gospodarowaniu, mogą rozkoszować się posiadanymi dobrami, czyniąc z nich należyty użytek. Ekonomika nie tylko ma przynieść pożytek – korzyść w postaci dóbr materialnych (choć bez tego ona nie istnieje), lecz przede wszystkim ma doskonalić tego, kto korzysta z wytworzonych dóbr.
Jak zauważa Jaeger, w starożytności zarząd gospodarstwa domowego nie miał charakteru despotycznego, nie był formą jakiejś tyranii, lecz swoistą paideią – παιδία (uprawą, wykształceniem i wychowaniem, doskonaleniem) tego, kto kieruje gospodarstwem, jak i tych, którzy podlegają władzy kierowniczej[24]. Sądzono bowiem, że dzięki ekonomice majątek staje się dobrem dla człowieka, same zaś posiadane rzeczy zasługują na miano prawdziwej własności, własności ludzkiej, która służy człowiekowi, a nie zawłaszcza człowieka wraz z jego życiem.
Dla starożytnych myślicieli sprawą oczywistą był fakt, że bez sztuki ekonomiki majątek jest tylko ciężarem i zagrożeniem dla tego, który go użytkuje[25]. Dobre użytkowanie i zarządzanie gospodarstwem domowym nie tyle wiąże się z ciągłym jego pomnażaniem, lecz także z osiągnięciem stanu samowystarczalności, w której człowiek może żyć godnie. Nadmiar dóbr – tak jak i ich brak – jest dla człowieka szkodliwy i uciążliwy.
Ekonomika zatem w pierwszej kolejności prowadzi do ubogacenia człowieka żyjącego w rodzinie, w gronie przyjaciół; pośrednim jej zadaniem jest powiększenie, zabezpieczanie i utrzymanie majątku. Świadectwem obecności ekonomiki jest należyty porządek w gospodarstwie, który umożliwia korzystanie z tego, co potrzebne. Porządek ten wypływa z natury i praw, jakie nią kierują. Zdaniem starożytnych myślicieli, bez ekonomiki nie tylko nie ma dobrego gospodarstwa, ale i nie ma rodziny, opartej na małżeństwie, w którym rodzi się nowy człowiek[26]. Bez rodziny nie istnieje ani wspólnota społeczna (gmina), ani wspólnota państwowa.
Zdaniem Ksenofonta i Arystotelesa, zabieganie o obecność ekonomiki w gospodarstwie domowym winno również spoczywać na władzy państwowej i łączyć się z polityką. Bowiem bez dobrze urządzonego gospodarstwa nie ma ani siły militarnej państwa, ani jego dobrobytu, ani pięknego życia publicznego, ani sprawiedliwości, ani przyjaźni między obywatelami.
W starożytności żywiono przekonanie, że ekonomika najpełniej realizuje swój cel w gospodarstwie rolnym i pracy wolnego człowieka na roli (georgia), która „dostarczając dóbr nieskończonych nie pozwala brać ich przy miękkości, ale przyzwyczaja wytrzymywać mrozy, zimy i skwary [...] pracujących ćwicząc siły im przyczynia, trzymając zaś dozór w gospodach umężnia”[27]. Sądzono, że z takich właśnie ludzi, zaprawionych w działaniach gospodarskich pochodzą najlepsi obywatele, a dzięki ich pracy bogate jest samo państwo.
Paweł Skrzydlewski - doktor nauk humanistycznych w zakresie filozofii, adiunkt w Katedrze Filozofii Prawa i Praw Człowieka KUL oraz pracownik naukowo-dydaktyczny w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Chełmie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.