Jak patrzysz na obraz Serca Jezusa, co Ci przychodzi do głowy, co czujesz? Pomyśl przez chwilę… Jezus pokazuje swoje serce… to przecież jakieś takie niemęskie, niewspółczesne, takie trochę mdłe i przesłodzone. Najgorsze jest to, że nas to już w ogóle nie porusza! Przechodzimy koło niego, jak kolejnego kiczu sztuki sakralnej. A tutaj kryje się coś o tysiąckroć ważniejszego niż większe czy mniejsze arcydzieło malarskie.
Serce to wyznanie: Kocham cię!
Spróbuję zobrazować to na przykładzie wziętym z życia. Moja koleżanka poznała swojego obecnego męża we wspólnocie. Im dłużej go obserwowała, tym mocniej biło jej serce i ogarniało ją nieodparte ciepło na jego widok. On czuł to samo, ale wciąż nie miał odwagi, aby podejść. I jakiś czas się mijali – on chodził koło niej, a ona koło niego – i nic. W końcu ona zdecydowała się zaprosić go do towarzystwa na ślub swojej koleżanki. Powinien się zorientować, że jest nim zainteresowana! Ale on dalej nic… brak odwagi całkiem go sparaliżował… Lecz w końcu poszli na wspólny spacer – uśmiechy, nieśmiałe spojrzenia, luźne rozmowy. On próbuje coś wyznać, a ona widzi, że jakoś słowa mu się nie kleją. Była zima, obok nich stał ośnieżony samochód. Ona zaczyna kreślić palcem serce, zerka w jego stronę, on zerka na nią, przytakuje. I wszystko jest jasne.
W ilu romantycznych filmach mężczyzna wycina wybrance serce na drzewie. Przecież to nie z zamiłowania do pracy w drewnie albo z nadruchliwości psychoruchowej, że trzeba czymś zająć ręce. Po prostu, kiedy brakuje słów, zostają tylko symbole (obrazy). W okresie Walentynek sklepy są wprost zawalone czekoladowymi sercami, poduszkami w kształcie serca, filiżankami z wygrawerowanymi sercami… o wszelakich kształtach i kolorach. I ukochana osoba otrzymująca serce nie patrzy na to, czy jest to mniej czy bardziej kiczowaty prezent, może za bardzo przesłodzony, ale ważna jest treść, jaką ten symbol przekazuje: Jesteś dla mnie najważniejsza! Jesteś dla mnie najważniejszy! Kocham Cię! I kropka. To wszystko. Już więcej nie trzeba. I Jezus w tym naszym zagonionym świcie, pełnym bodźców wzrokowych, absorbujących nas obrazów i treści, przemawia do nas przez ten wizerunek. Abyśmy nawet wtedy, gdy nie jesteśmy już w stanie usłyszeć tego przesłania z Pisma Świętego: Drogi jesteś w moich oczach i ja Cię miłuję!(Iz 43, 4), usłyszeli to samo w naszych sercach, widząc Jego serce.
Serce odsłania osobę
Można zapytać: Dlaczego serce? Serce w Piśmie Świętym jest utożsamiane z tym, co wewnętrzne w człowieku – z jego myślami, uczuciami, pragnieniami, wolą, z tym wszystkim, co duchowe, co kryje głębia człowieka. Dlatego Pan Bóg tak bardzo apelował do swego ludu o ich serce: Ten lud czci mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie (Mk 7, 6b). W miłości potrzebne jest poznanie drugiej osoby, jej tęsknot, pragnień, marzeń. Jeżeli Jezus pokazuje nam Serce, to możemy odnieść to do słów z Ewangelii wg św. Jana: Już nie nazywam Was sługami, bo sługa nie wie, co czyni Pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, bo objawiłem Wam wszystko, co usłyszałem od Ojca (J 15, 15). I On ukazał nam swoje Serce przez każdy gest, słowo, dotyk cierpiącego człowieka. Dzisiejszy świat nastawiony jest na rozum – stąd ocenianie człowieka przez normę, którą wyrobi, przez efektywność i osiągnięcia. I przez to zatraca się gdzieś głębia człowieka, jego osobowość, jego serce. Jezus przez pokazanie nam swojego Serca apeluje, abyśmy zgłębiając orędzie Jego miłości przedstawione w Piśmie Świętym, byli bliżej Niego, stając się Jego przyjaciółmi. Jednocześnie On apeluje o nasze serca. Bo jeżeli ktoś odsłania przed nam serce, to zawsze ma nadzieję na wzajemność. On nie mierzy cię twoją efektywnością. On patrzy w głąb twego serca i pokazując Ci swoje Serce, także Tobie przywraca serce.
Serce gorące
Jakie więc jest Jego Serce? Na zrozumienie tego w pełni nie starczy ci całego życia. Święty Augustyn stwierdził, że tajemnicy Trójcy Świętej nie zgłębimy przez całą wieczność; podobnie Serce Jezusa będziemy poznawać w nieskończoność, ciągle na nowo odkrywając siłę Jego miłości i piękna. Jest jednak jedna cudowna wiadomość – możesz już dzisiaj wybrać się w fascynującą podróż w głąb Jego Serca. Tylko uwaga! Z każdym dniem czekają cię nowe niespodzianki, więc przygotuj się na zaskoczenie. Jednego jednak możesz być pewien. Jego Serce jest gorące. Stąd te płomienie wokół Serca. Ono płonie. W pełni uświadomiło mi to świadectwo pewnego mężczyzny. Był narkomanem przez 10 lat. Dzięki swojej koleżance, którą “przypadkowo” spotkał, wybrał się na rekolekcje. Ludzie śpiewali, modlili się, wznosili ręce do góry – typowo charyzmatyczne spotkanie. Dla niego było to za wiele. Po dwóch dniach postanowił wyjechać. Przystał tylko na jedna prośbę swojej koleżanki – cała wspólnota miała modlić się nad nim, a on klęczał prze Najświętszym Sakramentem. I nagle poczuł, jak ogień przeszywa jego wnętrze, wypala go od wewnątrz. Od tego momentu przestał brać narkotyki, założył wspólnotę i jeździ po Polsce, ewangelizując takich jak on – niedowiarków, którzy potrzebują miłości. Nie mógł oprzeć się temu ogniowi miłości. I Ty daj się pochłonąć. I pamiętaj - zawsze będziesz dopiero na początku odkrywania Jego miłości. To podróż na całą wieczność.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.