O spowiedzi początkach, zmianach, które zaszły i nie tylko z o. Piotrem Jordanem Śliwińskim, założycielem szkoły spowiedników, rozmawia Michał Wnęk.
Czym jest przewodnictwo duchowe?
– Osobiście nie lubię tego określenia. Przewodnik duchowy bardzo mocno kojarzy mi się z tradycją New Age, gdzie pojawia się jakiś guru, który jest przewodnikiem. W Kościele Katolickim mówiono o kierownictwie duchowym, a to z kolei kojarzy mi się bardzo dyrektywnie. Dzisiaj na Zachodzie mówi się o towarzyszeniu duchowym (accompagnamento spirituale). Po polsku trudno nazwać kogoś towarzyszem, ponieważ mamy jeszcze pewne skojarzenia z okresem socjalizmu. Kierownik duchowy nie powinien być tym, który mówi, co mamy robić. To jest ktoś, kto powinien nauczyć penitenta, jak się rozeznaje różne drogi, jednak decyzję powinna podejmować osoba zainteresowana, bo to jest jej życie.
Jak spowiedź wygląda z drugiej strony – ze strony Ojca. Czy to co Ojciec usłyszy w konfesjonale, odbija się w jakikolwiek sposób na życiu?
– Wiadomo, że jeżeli chodzi o tajemnicę spowiedzi, to ja to wszystko zostawiam. Występują także sytuacje, że mam przekonanie, iż nie powinienem danego penitenta zostawić samego, w tym sensie, że powinienem mu dalej towarzyszyć modlitwą i te sprawy gdzieś tam we mnie dzwonią, abym pamiętał podczas modlitwy o tych osobach. Z drugiej strony jest też tak, że Bóg próbuje mówić do mnie przez penitentów. Czasami w sakramencie pokuty spotykam się z ogromnym świadectwem wiary, gdy ktoś mówi o przełamywaniu swoich problemów w taki sposób, że dla mnie to jest jakby głos od Boga.
Czy są takie sytuacje, w których spowiednik może zostać zwolniony z tajemnicy spowiedzi?
– Nie ma takiej sytuacji. Tajemnica spowiedzi jest bezwzględna na tej zasadzie, że spowiednik uczestniczy w tajemnicy spotkania z Bogiem, ponieważ penitent właśnie do niego przychodzi. A więc to co słyszy kapłan nie należy do niego, on jest jedynie pośrednikiem.
Czy pokuta musi być modlitwą? Czy w ramach rozgrzeszenia można zadać coś innego?
– Jan Paweł II mówi z jednej strony o wynagrodzeniu za grzechy, a z drugiej o pewnym wymiarze leczniczym. Czyli pokuta ma pomóc grzesznikowi w wyjściu z tej choroby duchowej, jaką jest grzech. I tę rolę spełnia modlitwa. Jednak papież stwierdza, że sama modlitwa nie powinna wystarczać, bo powinny iść za nią również konkretne czyny miłości. Pokuta to nie jest tylko zadośćuczynienie wobec Boga, ale również wobec ludzi. A więc jeżeli ktoś się spowiadał, że zaniedbywał rodzinę, to spowiednik może powiedzieć, aby znalazł czas dla niej, nawet w jakiś sposób wynagrodził jej to, w czym zawinił.
Pamięta Ojciec jakąś nietypową pokutę, którą zadał?
– Pokuta to indywidualna sprawa i staram się ją dopasować do każdego człowieka. Czasami na różnych spotkaniach podchodzą do mnie ludzie. Dowiedziawszy się, że prowadzę szkołę spowiedników, narzekają na swojego księdza. Kiedyś przyszła do mnie pani wyżalić się na proboszcza. Mówi, że zadał jej dziwną pokutę, a z toku rozmowy wysondowałem, że kręci się ona wokół własnej osoby, widząc tylko i wyłącznie swoje problemy. Okazało się, że proboszcz zadał jej świetną moim zdaniem pokutę, a mianowicie polecił, aby przez kilka dni słuchała wiadomości radiowych i z tego, co tam usłyszy, wybrała jedną sprawę i w tej intencji się pomodliła. Pomysł doskonały i leczniczy w tym sensie, że pokazujący, iż w świecie jest sto tysięcy problemów ważniejszych niż jej drobnostki.
Czy zdarzyło się kiedykolwiek Ojcu powiedzieć, że Ojciec nie wie, czy dany uczynek jest grzechem?
– Zwykle nie ma takich problemów. Przy grzechu ważne są dwa momenty, czyli czy sam czyn obiektywnie jest zły, oraz uwarunkowania podmiotowe, czyli świadomość i dobrowolność. W tym miejscu można się zastanawiać nad pewnymi rzeczami, jak one wyglądają np. ktoś powie, że nie płaci podatków. Według prawa państwowego będzie to przestępstwo, ale pytanie powinno być: dlaczego on nie płaci? Czy dlatego, że zbiera na trzeciego mercedesa czy dlatego – a takie sytuacje się dzisiaj zdarzają – że jeżeli zapłaci wszystkie podatki, to firma upadnie i będzie musiał zwolnić ludzi z pracy. Te sytuacje są bardzo trudne moralnie i wcale nie są jednoznaczne.
Czy zdarzały się takie sytuacje w konfesjonale, które Ojca przerosły?
– Mnie każda sytuacja przerasta. Ja jestem tylko małym braciszkiem i gdybym ja nie wierzył, że tam Bóg działa przeze mnie jako kiepskiego gościa, to bym stamtąd uciekł. Jeżeli się spotyka kobietę bitą przez męża i rozważającą w swoim sumieniu, czy go nie opuścić, to każdego by to przerosło. Kapłan w tej sytuacji może przynieść jakieś pocieszenie wiary, umocnić w pewnym sądzie, pokazać pewną drogę wolności itd. Ja z pokorą podchodzę do takich zdarzeń i jedynie widzę miejsce na działanie Boga.
Co to jest grzech ciężki? Powszechnie uważa się że jest to złamanie jednego z 10 przykazań. Czy to prawda?
– Musi to być po pierwsze: działanie świadome i dobrowolne. Należy to podkreślić, bo to jest bardzo ważne. Po drugie: uczynienie czegoś złego, co ma swój ciężar. Należy tutaj określić pewne granice, jeżeli np. się z kimś kłócę i jest to normalna sprzeczka, to nie ma mowy o grzechu ciężkim, jednak jeżeli zaczynam komuś ubliżać, lżyć, uwłaczać jego godności, to może to się stać grzechem ciężkim. Trzeba we własnym sumieniu ocenić, jak wyglądała dana sytuacja. Jeżeli mamy wątpliwości, to możemy porozmawiać o tym przy spowiedzi. Układanie jednak tabel z grzechami mija się z celem. Ja jestem przeciwny forsowaniu sumienia. Jeśli ono zgłasza wątpliwości, że po popełnieniu tej określonej rzeczy nie powinienem przystępować o stołu eucharystycznego, to słuchajmy go. Ewentualnie przy spowiedzi poprośmy spowiednika o pomoc w trafnej ocenie.
Czy często się zdarza, że człowiek przychodzący do konfesjonału prosi o podjęcie decyzji za niego?
– Co innego jeżeli pyta o ocenę moralną i spowiednik ma obowiązek taką ocenę podać, czyli drogę dojścia do decyzji. Zdarza się też, że penitent chce przerzucić odpowiedzialność za swoje życie na spowiednika. Tak jednak nie powinno być, ja jako kapłan mogę ocenić daną sytuację, ale ostateczna decyzja zawsze należy do osoby, która przyszła do konfesjonału.
Co powinien zrobić człowiek, którego nie było kilkanaście, kilkadziesiąt lat u spowiedzi? – Na początku powinien spróbować porozmawiać z kapłanem. Jeśli jest to kilkadziesiąt lat, to należy zastanowić się nad relacją do Chrystusa. Katolicyzm polega na wierze w Boga, który mnie bardzo kocha i pochyla się nade mną. Jeżeli nie ma tej relacji, to sakrament pokuty może być tylko pewnym rytuałem. Powrót taki zacząłbym od rozmów o podstawach wiary. Natomiast jeśli jest to długa przerwa od sakramentu pokuty i ktoś się boi, to powinien znaleźć chwilę, aby umówić się z kapłanem i powiedzieć: nie byłem bardzo długo u spowiedzi, proszę mi pomóc.
Powiedział Ojciec że spowiedź – nie, ale spowiednik – tak, może doprowadzić do nerwicy. Jak głęboko ksiądz w konfesjonale może zaglądać w nasze życie?
– Wszystko zależy od tego, jak głęboko go dopuścimy. Spowiedź nam nigdy nie zaszkodzi, bo jest to działanie Boga żywego. Jednak jeżeli spowiednik będzie niedelikatny, obraźliwy albo będzie obojętny, to może dokonać poranień duchowych i mogą się one potem za danym penitentem nawet przez lata wlec.
Nie ma sposobu, aby wygładzić jeża. Co to oznacza ?
– To jest moja ulubiona maksyma. Czy głaskał pan kiedykolwiek jeża?
Tak.
– Jeż ma kolce, więc nie ma sensu go wygładzać, można go natomiast tak usposobić, aby sam chciał się przejść i pokazać. Więc ta maksyma jest dla mnie takim wyzwaniem, że nie należy brać się za rzeczy niewykonalne, tylko robić tyle i można. A z pomocą Boga można bardzo dużo.
o. Piotr Jordan Śliwiński – doktor filozofii, wykładowca Wyższego Seminarium Duchownego Braci Mniejszych Kapucynów w Krakowie. Rekolekcjonista, pisarz i publicysta. Autor publikacji z zakresu filozofii, antropologii kultury i nowej religijności. Wraz z innymi kapucynami prowadzi w Skomielnej Czarnej Szkołę dla Spowiedników.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.