W Polsce ok. 2-3,5 mln osób nadużywa alkoholu, w tym 600-900 tys. jest uzależnionych. Co najgorsze, liczby te ciągle rosną
Trzy dramaty opowiedziane w skrócie, zdawałoby się, wszystko dzieli, jednoczy jedynie wódka i tragedie uwikłanych w te historie ludzkich losów. Rozpad rodzin, degradacja osobowości zarówno dziecka wychowywanego w takich warunkach, jak i osób dorosłych. Choroby psychiczne i fizyczne, które niszczą uzależnionych. Oprócz popularnej, a śmiertelnej marskości wątroby, chorób serca, nadciśnienia tętniczego, chorób nerek, trzustki aż po zmiany w mózgu. Amerykański profesor psychiatrii Jose Javier Miguel-Hidalgo mówi o zmniejszeniu gęstości neuronów w części kory czołowej mózgu u alkoholików. U takich osób „dokonuje się uszkodzenie kory oczodołowo-czołowej, a powoduje to nieumiejętność korzystania ze zdobytych wcześniej doświadczeń przy podejmowaniu decyzji i wykonywaniu zadań oraz zaburza umiejętność adaptacji do nowych warunków środowiskowych”.
Alkoholizm u kobiet
Coraz popularniejsze w dzisiejszych czasach staje się uzależnienie od alkoholu u kobiet. Jest to wynik równouprawnienia. Kobiety niemal we wszystkim chcą się upodobnić do mężczyzn. W piciu alkoholu także. Wypady z koleżankami do klubów lub samotne przesiadywanie w barze to popularny sposób spędzania czasu wśród młodych, aktywnych zawodowo kobiet. A trzeba pamiętać, że wypicie sześciu piw dostarcza organizmowi tyle alkoholu, co wypicie pół litra wódki. Tylko że organizm kobiety inaczej reaguje na alkohol. Czynniki biologiczne, psychologiczne i społeczne różnią picie mężczyzn i kobiet. Kobiety szybciej doznają szkód somatycznych takich jak uszkodzenia wątroby. Zmiany hormonalne wynikające z cyklu menstruacyjnego wpływają na większą toksyczność alkoholu w organizmie. Stężenie takiej samej porcji alkoholu u kobiety jest o 40 proc. większe.
Uwarunkowania psychologiczne powodują, że kobiety częściej piją z powodów emocjonalnych związanych z sytuacją domową. Czują się osamotnione w rodzinie, często przeżywają tzw. syndrom opuszczonego gniazda, nie mają możliwości samorealizacji. Skumulowanie kilku negatywnych zjawisk prowadzi do permanentnego zmęczenia, rozdrażnienia, kłopotów ze snem, stanów depresyjnych czy lękowych. Aby te objawy zniwelować, sięgają po alkohol.
Kobiety znacznie częściej niż mężczyźni przeżywają z powodu alkoholizmu – i to dużo większe – poczucie wstydu i winy. Oskarżają się, że nie poradziły sobie z rolą matki i żony. Są przez środowisko szybciej odrzucane i napiętnowane. Alkoholiczki umierają czterokrotnie częściej niż pijący mężczyźni i żyją o piętnaście lat od nich krócej.
Szukanie pomocy
Alkoholik sam sobie nie pomoże. Jeżeli chce odbić się od dna, musi szukać specjalistycznej pomocy. Na szczęście zaniechano leczenia antikolem i esperalem. Taki straszak zaszyty pod skórą niewiele dawał. Alkoholicy wydłubywali spod skóry preparat albo go zapijali. Było to bardzo niebezpieczne. Toksyna, która uwalniała się w organizmie, stawała się zabójcza. Niszczyła nerki, wątrobę, trzustkę, serce, układ pokarmowy znacznie szybciej i intensywniej niż podczas zwykłego picia.
A poza tym – alkoholik czekał jedynie na chwile, kiedy będzie mógł się spokojnie napić.
Obecnie dla uzależnionych szuka się pomocy u psychoterapeutów. W ramach terapii działają grupy wsparcia. Na mityngach klubów AA uzależniony poznaje na nowo siebie, wyzbywa się lęku, który odgradza go od zewnętrznego świata. Najważniejsza w terapii jest silna motywacja. Musisz wiedzieć, dlaczego chcesz rozstać się z nałogiem. Uświadomić sobie, kto czy co jest tego powodem. Podczas kuracji trzeba więcej czasu poświęcić sobie. Przyglądać się swoim zachowaniom, uczuciom, opiniom tak, aby były one przemyślane. Terapeutka Zofia Sobolewska zwraca uwagę, że na kurację przychodzą do niej ludzie mający hedonistyczne nastawienie do życia. Hołdują zasadzie, że przyjemne życie to udane życie, i aby doświadczyć tej przyjemności, muszą pić. – Trzeba dostrzec inne wartości – zauważa. – To w ich realizacji poszukuje się satysfakcji, która może być odroczona w czasie, poprzedzona wysiłkiem czy cierpieniem. Dlatego uczestnicy mityngów szukają wsparcia duchowego. Bardzo pomocne jest odniesienie do religii, Kościoła. Dużą popularnością cieszy się Ośrodek Apostolstwa Trzeźwości prowadzony przez Zakon Braci Mniejszych Kapucynów w Zakroczymiu. To właśnie tam zgłaszają się grupy samopomocowe i współuzależnione (rodziny). Nie poprzez terapię, ale poprzez dni skupienia, trwające każdego tygodnia od czwartku do niedzieli, umacniają swoje działanie, dzięki odnajdywaniu siły wyższej. Uczą się tolerancji, bo do ośrodka trafiają innowiercy i tacy, dla których wiara jest sprawą odległą. W miarę uczestnictwa w dniach skupienia początkowa niesprecyzowana siła wyższa przybiera postać Boga, Jezusa. Apostolstwo Trzeźwości w ramach rekolekcji zaprasza do siebie terapeutów z zewnątrz, posiadających dorobek naukowy. Takie dochodzenie do trzeźwości przynosi efekty. Nawet gdy następuje załamanie i powrót do picia, jest silna motywacja duchowa, aby po raz kolejny podnieść się i rozpocząć walkę o trzeźwość.
Różne są drogi zerwania z nałogiem. Najważniejsze, aby znaleźć w sobie siły do zerwania z dotychczasowym trybem życia. W krętej drodze do trzeźwości napotyka się na liczne trudności. Mówi o tym jeden z uczestników grupy wsparcia i radzi, aby „co jakiś czas przyjrzeć się swojemu trzeźwieniu i wprowadzić do niego nowe elementy. Gdy tego nie zrobimy, sprawy, które sprawiały nam dotychczasową radość, zaczynają denerwować, a w miejsce spokoju i pogody ducha pojawia się niepokój i frustracja. Trzeźwienie staje się ciężarem nie do udźwignięcia. Jesteśmy smutni, apatyczni, nic nam się nie chce. Stąd blisko do powrotu do starych wzorców, zachowań i picia”. Autor tej wypowiedzi w ramach terapii wysłał zgłoszenie do Studium Pomocy Psychologicznej dla nieprofesjonalistów i zaczął organizować turystykę abstynencką. Założył Sekcję Turystyczną przy Katowickim Oddziale Federacji Klubów Abstynenckich. Zaczął realizować swoje pasje – wyprawy w góry, na żagle. Uważa, że powrót do natury może być formą pomocy ludziom z problemami alkoholowymi.
Gdy wpadnie się w alkoholizm, odbicie od dna jest trudne i mozolne. Prowadzi przez wiele wyrzeczeń i cierpień. Ale w końcu na nowo odkrywa się świat, odbudowuje więzi rodzinne i zrzuca okowy niewoli. Znów stajesz się wolnym człowiekiem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.