Krzyżacy mistyczni

Polonia Christiana 34/2013 Polonia Christiana 34/2013

Krzyżaka chwalić – marne zajęcie. Czyżby? Chyba lepiej właśnie doceniać wroga i aż za dobrze wiedzieć, z kim się ma do czynienia. A może trzeba w nim zobaczyć współbrata w wierze? I czasem… sojusznika? Bo przecież, wbrew pozorom, nasi przodkowie nieraz patrzyli na Krzyżaków jak na chrześcijańskich sojuszników. I podobnie Krzyżacy na nas. Spróbujmy zatem…

Działo się to wszystko w epoce „żelaznej”. Piotr z Dusburga poprzedził opowieść o tych czasach wstępem, w którym tłumaczy, że szlachetnym sposobem odnoszenia zwycięstw jest cierpienie. Zwycięża ten, kto cierpi; jeśli pragniesz zwyciężać, naucz się cierpieć. W litanii loretańskiej Matka Boża to Wieża Dawidowa, na której – wedle słów Pisma Świętego – zawieszono wszystką broń walczących. Piotr wyciąga stąd wniosek, że strażnicy głowy Jezusa Chrystusa powinni posiadać broń, którą tępiąc wrogów broniliby wieży wiary.

Na krzyżacką duchowość winny były składać się: walka duchowa i walka mieczem. Dlatego zaraz potem Piotr szczegółowo rozwodzi się nad mistycznym znaczeniem rycerskiej tarczy i miecza, włóczni i puklerza, hełmu i kolczugi, łuku i strzał, które broniły ceglanych zamków krzyżackich przed poganami.

Rzeź i cuda
I wreszcie przechodzi do opisów straszliwych rzezi, trwogi i okrucieństw, jakie dały początek zakonnemu państwu. Wedle legendy Krzyżacy zbudowali swój pierwszy zamek na wielkim dębie koło przyszłego miasta Toruń. Obsadziło go zaledwie siedmiu pobożnych rycerzy. Kolejne grody, a potem zamki stawiano wśród nieustannych bojów przez lat kilkadziesiąt. Nic dziwnego, że gdy w roku 1260 doszło do wielkiego powstania Prusów, Zakon przeszedł głęboki kryzys. Brakowało chętnych do walki. Krzyżacy nie rodzili się przecież na kamieniu: wstępowali do Zakonu w Turyngii, Frankonii lub Saksonii i stamtąd dopiero wędrowali do Prus. Dodajmy, że nigdy nie było ich zbyt wielu. W podstawowej jednostce administracyjnej – komturstwie – liczono ich zwykle, prócz komtura, dwunastu, ale czasem zaledwie kilku. Reszta – to pachołkowie, miejscowi rycerze służebni (tak zwani servientes) lub najemni czy też goście‑krzyżowcy.

Owi dość nieliczni bracia zakonni ginęli, bywało, niczym muchy: co roku kilkunastu lub kilkudziesięciu. Któż przychodził na miejsce poległych? Z dokumentów dowiadujemy się, że przyjmowano rycerzy, którzy w swojej ojczyźnie dokonali morderstwa czy podpalenia, a walka za wiarę miała być dla nich oczyszczającą pokutą. Wedle słów Gerarda Labudy, rycerze owi nie nakładali sobie zapewne zbyt wielkich hamulców w walce z Prusami. Kronika Piotra z Dusburga, pisana – pamiętajmy! – z perspektywy następnych pokoleń, podaje nam wciąż jeszcze pamiętane, zatrważające obrazy. Kronikarz, sam przecież zdeklarowany Krzyżak, przesuwa przed naszymi oczami całą galerię takich rycerzy‑zbójów, którzy podstęp i zdradę podnieśli w walce z Prusami do rzędu reguły. Prusowie odpłacali Krzyżakom tą samą bronią. Nic dziwnego, że w obliczu śmiertelnego zagrożenia państwa Krzyżacy stosowali taktykę „spalonej ziemi”. Czy było to usprawiedliwione? Bóg już osądził.

Tenże kronikarz opisuje wszakże liczne wizje i cuda, jakie wspomogły podówczas upadający Zakon. Wierzono w nie powszechnie – także i w nieprzychylnej później Krzyżakom Polsce. Bo słuszność walki z poganami nie podlegała dyskusji. A jednak Piotr pisze, iż pewien zakonny rycerz bał się, że nie będzie mógł zbawić swojej duszy w zakonie domu niemieckiego. Chciał więc z niego wystąpić. Wtedy ujrzał we śnie świętych Dominika, Franciszka i Augustyna – którzy odmówili mu przyjęcia do swoich zakonów. Obok za to pojawiła się Matka Boża z wieloma braćmi domu niemieckiego (czyli w towarzystwie zbawionych Krzyżaków) i unosząc w górę płaszcze każdego z braci pokazała mu rany i ślady uderzeń, od których polegli z ręki niewiernych w obronie wiary, i rzekła: „Czyż wydaje ci się, że ci oto bracia twoi nie wycierpieli niczego w imię Jezusa Chrystusa?” I kiedy to powiedziała, widzenie znikło.

Brat obudził się, przestał myśleć o wystąpieniu, a niedługo potem poległ z ręki pogan. Jeśli kronikarz pisze prawdę – o zbawieniu tego brata i ja nie wątpię. Ale… no właśnie…

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...