Gdy premier Donald Tusk zapowiedział zmiany w systemie emerytalnym, zagotowało się nie tylko w środowisku ekonomistów i polityków. Temperaturę wrzenia odnotowano również na warszawskiej giełdzie, gdzie spadki były największe od dwóch lat. Dziś trudno orzec, czy „zamach na OFE” – jak to niektórzy określają – przyczyni się rzeczywiście do ich likwidacji. Zdecydują ludzie. Po raz pierwszy od 1999 r. sami wybiorą, czy ze składkami emerytalnymi pozostać w publicznym ZUS, czy też zostawić ich akcyjną część w prywatnych funduszach kapitałowych
– OFE już swoją dolę wzięły. Krupier zarobił swoje – mówi Robert Gwiazdowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha, przypominając, że na prowizjach pobieranych od przyszłych emerytów fundusze zarobiły 17 mld zł. Dlatego uważa, że OFE opłaca się już nawet w Polsce interes zwinąć niż kłócić się z rządem. Na pewno zaskarżą państwo polskie w międzynarodowym arbitrażu o odszkodowanie za wywłaszczenie z poczynionych inwestycji i będziemy musieli im „za szkodę” zapłacić.
Rząd pod ścianą
Eksperci twierdzą, że finanse publiczne muszą być w opłakanym stanie, skoro w sytuacji spadających słupków poparcia dla Platformy i kolejnych przegranych referendów lokalnych Tusk naraża się nie tylko potężnym międzynarodowym korporacjom zarządzającym towarzystwami emerytalnymi, ale też sporej części własnego elektoratu. Krytykuje go ostro, sprzeciwiając się zmianom w OFE, nie tylko Jarosław Gowin, ale również kolega z PO, były premier i były szef Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek, który w roku 1999 wraz z Leszkiem Balcerowiczem wdrażał tę reformę. Podczas gdy Bogusław Grabowski, były prezes OFE Skarbiec, ma odwagę przyznać: „pomyliliśmy się”, OFE jest zabójcze dla finansów publicznych i przyczyniło się do powstania w nich wielkiej wyrwy – tandem: Buzek-Balcerowicz usiłuje dowieść, że byli nieomylni.
Jednak prawdziwa batalia o OFE dopiero się zaczyna. Koncepcja reformowania emerytur przez Tuska musi przejść ścieżkę legislacyjną w parlamencie i zostać zapisana w ustawie. Potem ustawę musi podpisać prezydent, który już zapowiada szerokie konsultacje. Również w mediach, szczegółowo rozpisujących się miesiącami o „mamie Madzi”, rozpoczęło się mącenie ludziom w głowach, w myśl zasady, że jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze.
Warto przy tym pamiętać, że najbardziej wpływowe polskie media już dawno wprowadziły własne spółki na giełdę i jako giełdowi gracze są dziś stroną w toczącym się sporze. Udziały w medialnych spółkach kupowały bowiem również OFE, zasilając je obficie pieniędzmi z naszych składek, uznaniowo podnosząc wartość rynkową wybranych gazet i stacji telewizyjnych. Te media w ramach rewanżu komplementują funkcjonowanie OFE. O ich obiektywizmie możemy zapomnieć. Podobnie jak o bezinteresowności niektórych ekonomistów z czołówek gazet, bo mało który z nich nie zasiadał w zarządach i radach nadzorczych OFE, będąc na liście płac funduszy.
Na temat przyszłego kształtu OFE nie ma dotąd uczciwej debaty, nie widać dążenia do zawarcia nowej umowy społecznej w kwestii przyszłego modelu systemu emerytalnego. Obserwujemy żenujące pyskówki. Prezes Business Centre Club Marek Goliszewski twierdzi, że rząd szykuje „skok na kasę”. Związek Pracodawców „Lewiatan” zapowiada skargę do Trybunału Konstytucyjnego. Powstał Komitet Obrony OFE, firmowany przez znane nazwiska. Jest ostro.
Reforma bez dyskusji
Wielu ekonomistów, m.in Andrzej Sadowski, dowodzi, że wprowadzenie w 1999 r. kapitałowego filaru w systemie emerytalnym było błędem. Już wtedy było wiadomo, że niebezpiecznie rośnie bezrobocie, pogłębia się zjawisko braku zastępowalności pokoleń i osoby pracujące nie zdołają wypracować emerytur, bo wiele z nich nie ma zatrudnienia. Dzisiaj trzy osoby pracują na jednego emeryta, a później na jednego emeryta będą pracowały już tylko dwie.
OFE miało być ucieczką do przodu, bo już było wiadomo, że emerytury będą niskie. Gra na giełdzie miała przynieść dodatkowe zyski. Ale giełda nie zawsze zapewnia eldorado. Ekonomiści tego nie wiedzieli? Gdy zdarzył się rok 2008 i następne: bessa na giełdzie kosztowała emerytów w OFE 30 mld zł, ale managment, prezesi i rady nadzorcze OFE wcale tego nie odczuły. Wypracowanie zysków czy poniesienie strat nie rzutowało na ich bardzo wysokie wynagrodzenia. OFE, które przez 14 lat istnienia z tytułu prowizji zgarnęły 17 mld zł, przez 14 lat wypracowały dla emerytów średnio – 85 zł. Warto przy tym pamiętać, że z dziesięciu otwartych funduszy emerytalnych funkcjonujących na polskim rynku finansowym tylko jeden ma polskiego właściciela. Ich finansowe zasoby to 300 mld zł.
Dla przyszłego emeryta miejsce ulokowania przypisanych mu obligacji w ZUS czy OFE nie ma znaczenia, skoro przeniesienie ich do ZUS wiązać się ma ze złożeniem na osobistym subkoncie i waloryzacją. To zabieg czysto księgowy. Ale to zabieg istotny dla rządu, ponieważ przeniesienie obligacji państwowych do ZUS zmniejszy – z powodu tylko zmiany miejsca zaksięgowania – dług publiczny o 120 mld zł, bo na tyle wycenia się dziś wartość tych obligacji. Obligacje państwowe w prywatnych funduszach emerytalnych rachmistrze z Unii Europejskiej zaliczają do długu publicznego. Jeśli jednak są umorzone i zapisane na kontach ZUS – nie, bo ZUS to ubezpieczyciel publiczny. – Cały filar OFE funkcjonuje z długu, nie tylko część obligacyjna, ale także zainwestowana w akcje – mówi prof. Leokadia Oręziak. – Dla nas większym zagrożeniem jest to, że z powodu OFE powstał ogromny dług ponad 300 mld zł, co drastycznie zwiększa ryzyko niewypłacalności kraju – dodaje. Dlatego od dawna opowiada się za likwidacją OFE, bez rozciągania tego procesu w czasie.
Wariant Tuskowej reformy nie uwzględnia jednak nawet dyskusji o emeryturze obywatelskiej, jak ją nazywają w niektórych krajach, która byłaby wypłacana jako świadczenie podstawowe wszystkim po osiągnięciu wieku emerytalnego, w jednakowej wysokości. Oczywiście przy znacznie niższym opodatkowaniu emerytalnym lub wypłacana z wpływów podatkowych do budżetu państwa. O resztę oszczędności na starość każdy musiałby zadbać sam. Konieczność uwzględnienia takiego wariantu wskazują nawet liberałowie, przypominając fakt, że 4 mln kont w OFE pozostaje nieczynnych, ponieważ z różnych względów (bezrobocie, wyjazdy do pracy za granicę) nie odnotowuje się na nich spływu składki. To również efekt zatrudniania „na czarno”, umów śmieciowych i innych patologicznych zjawisk, występujących na polskim rynku pracy, by zmniejszyć koszty. Ale takich sygnałów o zagrożeniu brakiem przyszłych emerytur sporej grupy ludzi rząd Tuska nie odbiera, przymykając oczy na to, że ogromna armia Polaków pozostających bez stałego zatrudnienia nie ma szans na wypracowanie emerytalnego świadczenia ani na obecnych, ani na proponowanych zasadach.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.