Rezygnacja papieża, szybkie konklawe, wybór kolejnego Ojca Świętego nie-Włocha, papież Franciszek, który chce „Kościoła ubogiego dla ubogich”, spotkania dwóch papieży i encyklika „na cztery ręce…”. Gdyby listę wydarzeń kończącego się właśnie Roku Wiary układał zawodowy scenarzysta, zapewne żadne z wyżej wymienionych nie znalazłoby się na niej, brzmią bowiem tak nieprawdopodobnie. A przecież się zdarzyły i byliśmy ich obserwatorami. Warto to sobie uświadomić i zapamiętać.
Po raz pierwszy w historii
Logiczną konsekwencją rezygnacji jednego papieża i wyboru nowego jest bezprecedensowy fakt zamieszkiwania obecnie w Watykanie dwóch papieży – Franciszka i papieża seniora Benedykta XVI. Niezwykłe są ich wspólne spotkania, było ich już kilka. To piękna lekcja wzajemnego szacunku i serdecznego wsparcia dawana przez tych, którzy w zwyczajnych „świeckich” warunkach powinni raczej ze sobą rywalizować o splendor i „rząd dusz”. Pierwsze ich spotkanie odbyło się już w marcu. Franciszek udał się do Castel Gandolfo, by odwiedzić swojego poprzednika. Bardzo ujmująca była chwila, gdy obaj papieże uściskali się już na lotnisku przy śmigłowcu. Świat obiegły wtedy ich wspólne zdjęcia. Wzruszający dla nas był widok obu papieży modlących się w kaplicy przed kopią obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej i razem klęczących obok siebie na klęczniku przeznaczonym dla wiernych, bo żaden nie chciał korzystać z klęcznika papieskiego w obecności tego drugiego. W dniu, w którym Watykan oficjalnie uznał cud dokonany za wstawiennictwem naszego Jana Pawła II, będący ostatnim przystankiem na drodze do jego kanonizacji, czyli 5 lipca 2013, obaj papieże po raz pierwszy w historii wspólnie wzięli udział w oficjalnej uroczystości, a było to podczas ceremonii odsłonięcia statui św. Michała Archanioła. W tym dniu ogłoszono też tezy pierwszej encykliki papieża Franciszka Lumen fidei. Encykliki niezwykłej, bo jak powiedział sam Franciszek, pisanej „na cztery ręce”. Nie ma drugiego takiego dokumentu w historii Kościoła. Papież przyznał, że dokończył tekst rozpoczęty przez Benedykta XVI. Słów „po raz pierwszy w historii” albo „po raz pierwszy od setek lat” w tym kończącym się Roku Wiary używano zresztą wyjątkowo często. Kolejne przykłady? Oto one. W czasie Mszy na placu św. Piotra inaugurującej jego pontyfikat Ojciec Święty przekazał znak pokoju dwóm prawosławnym duchownym, do ołtarza podeszli wtedy ekumeniczny patriarcha Konstantynopola Bartłomiej I oraz przywódca ormiańskiego Kościoła prawosławnego Karekin II. Obecność w Watykanie Bartłomieja I określano jako wyjątkowo ważną, bo był to pierwszy taki przypadek od niemal tysiąca lat. Franciszek zadeklarował, że chce „Kościoła ubogiego dla ubogich”, i to zdanie stało się jego dewizą. Konieczność takiej postawy u katolików podkreślił także poprzez złożenie swojej pierwszej oficjalnej wizyty poza Rzymem na włoskiej wyspie Lampedusa, gdzie przebywają nielegalni uchodźcy z Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu. Miała ona miejsce w lipcu. Papieżowi zależało bardzo na bezpośredniej rozmowie z uchodźcami, spotkał się z nimi na nabrzeżu i ten obraz mówił więcej o ich życiowej sytuacji niż jakikolwiek inny. Prawie wszyscy mieli kaptury na głowach i ustawiali się tyłem do kamer i obiektywów aparatów fotograficznych, by przez przypadek ktoś nie ujawnił ich twarzy, bali się tego nawet w czasie rozmowy z Ojcem Świętym. Oni przecież przypłynęli na Lampedusę nielegalnie, nie mają żadnych praw, a ten lepszy świat – wymarzona Europa – udaje, że ich nie ma.
To jeszcze nie koniec
Życie dopisało bardzo gorzką puentę do tej wizyty, bo już w październiku w drodze na Lampedusę w czasie pożaru statku zginęło ponad 350 osób, a media obecnie informują bardzo często o kolejnych zatonięciach imigrantów z Afryki. Ich problemy nie są jeszcze rozwiązane, ale dzięki Franciszkowi zapewne niejeden Europejczyk dowiedział się w ogóle, że taka wyspa istnieje i co się na niej dzieje. Co jeszcze? W czasie swojej pierwszej zagranicznej pielgrzymki, która odbyła w czasie Światowych Dni Młodzieży w Rio de Janeiro, Franciszek odwiedził slumsy i spotkał się z byłymi narkomanami. Dzwonił też bez wcześniejszej zapowiedzi do niektórych katolików, którzy do niego pisali listy, w tym do samotnej kobiety w ciąży. Obiecał, że sam ochrzci jej dziecko. I jeszcze jeden niezwykły gest… W Wielki Czwartek papież odprawił Mszę św. w więzieniu dla nieletnich w Rzymie, a w jej trakcie umył nogi dwunastu młodocianym osadzonym. Wśród nich były dwie kobiety – katoliczka i muzułmanka. Trudno o bardziej wymowny gest, by pokazać, że dla papieża ważny jest każdy człowiek, bez względu na płeć i wyznanie. Była to jego wielka odwaga, bo udał się w miejsce, gdzie mało kto go zna, większość osadzonych w tym więzieniu to byli przecież wyznawcy islamu i niewierzący. I jeszcze list do Władimira Putina w czasie szczytu G20 z apelem o pokój w Syrii i jednoczesna modlitwa na całym świecie w tej sprawie. I jeszcze wspólna adoracja eucharystyczna, jednocześnie we wszystkich katedrach na świecie, też po raz pierwszy. I tak dalej, i tak dalej… przykłady przynosi każdy kolejny dzień.
A w ostatnią niedzielę, zwracając się do wiernych zgromadzonych w Watykanie, powiedział: „Chciałbym polecić wam lekarstwo”. Ktoś zapyta: to teraz papież jest aptekarzem? Papież trzymał przy tym w ręku wymyśloną w Gdańsku miserikordynę, opakowanie przypominające preparat medyczny, w którym znajduje się różaniec i obrazek Jezusa Miłosiernego. – To lekarstwo złożone z 59 granulek dosercowych – mówił Franciszek, lekarstwo specjalne, po to, by konkretnego wymiaru nabrały owoce Roku Wiary, który zbliża się do końca. Aplauz, jaki wywołały te słowa, świadczy o tym, że przekaz został zrozumiany przez tych, którzy go słyszeli. Czy jednak zechcą go zastosować w swoim życiu?
Wyraźnie da się zauważyć, że papież komunikuje się ze współczesnym światem tym najbardziej lubianym przez niego ponadwerbalnym, ponadnarodowym językiem prostych czynów i zwyczajnych gestów. Gdyby wykonywał je ktoś inny, na pewno nikt nie zwracałby na nie większej uwagi, ale to, że stały się one treścią pontyfikatu głowy Kościoła, staje się nadzwyczaj wymowne i ważkie. Pontyfikat Franciszka będzie zapewne najważniejszym, namacalnym efektem mijającego właśnie Roku Wiary. – On wie, czego świat oczekuje dziś od papieża – mówił jeszcze w Rzymie w pierwszych dniach po konklawe kard. Stanisław Dziwisz. Trudno nie przyznać mu racji także i dziś, u schyłku tego niezwykłego Roku.
W ostatnią niedzielę Roku Wiary oddajemy do rąk naszych czytelników Kronikę Roku Wiary, okolicznościowe wydanie z opisem najważniejszych wydarzeń mijających trzynastu miesięcy, uzupełnione o refleksje biskupów, księży i zakonników. W książeczce zamieszczamy także fragmenty dwóch najważniejszych papieskich dokumentów z tego okresu – zapowiadającego Rok Wiary listu Porta fidei autorstwa Benedykta XVI oraz encykliki Lumen fidei Franciszka, pisanej jak sam przyznał „na cztery ręce”, wspólnie z Benedyktem XVI. Kronika zawiera także wiele unikatowych zdjęć przypominających ten niezwykły czas.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.