Duma i zobowiązanie

Niedziela 10/2014 Niedziela 10/2014

W 30. rocznicę walki o krzyże w Miętnem

 

Tam, gdzie stało ZOMO

Punktem zwrotnym był dzień 6 marca i przemarsz do Garwolina ponad 350 uczniów, do których dołączyli uczniowie innych szkół – technikum i liceum. Następnego dnia uczniowie proklamują strajk okupacyjny. Zostają w szkole, odmawiają Różaniec i Apel Jasnogórski, śpiewają piosenki oazowe, śpią na matach wyciągniętych z sali gimnastycznej. Do Garwolina i w rejon szkoły kierowane są oddziały ZOMO. Wieczorem, ok. godz. 21, do szkoły wkracza prokurator i WSW, grożąc uczniom, którzy ukończyli 18 lat, wcieleniem do wojska. Uczniowie uciekają ze szkoły, formując zwartą kolumnę, szosą Warszawa – Lublin (obecnie krajowa 17). Idą w kierunku Garwolina. Po drodze, na sygnale, migając błękitnymi światłami, wyprzedza ich kolumna ZOMO i przed miastem, na wysokości stacji benzynowej, blokuje drogę. Naprzeciwko nastoletnich uczniów, w większości dziewcząt, wyrasta ściana drabów w rynsztunku bojowym, w hełmach, maskach, z tarczami. Z daleka słychać łomot – uderzenia w tarcze wielkimi pałkami. Dzieci – zziębnięte, zmęczone i głodne, osłabione strajkiem – uciekają po zamarzniętych grudach w pola, przewracają się. Kilka dziewczyn mdleje. W kościele w Garwolinie zaczynają bić dzwony. Na wezwanie zjawiają się wierni i wyruszają sporą grupą w kierunku Miętnego, ale i oni napotykają milicyjną blokadę. Dzieci przedostają się do internatu. Rano władze podstawiają po uczniów autokary, ale ci uciekają i grupami, różnymi drogami, przedzierają się do kościoła. Część zostaje otoczona przez oddział milicji na cmentarzu. Rzucając kamieniami w dzwon kaplicy cmentarnej, udaje im się zwrócić uwagę, że znaleźli się w potrzasku. Księża wysyłają po nich taksówki i prywatne samochody i przywożą do kościoła.

Niezwykłe było to nabożeństwo. Kamera korespondenta zagranicznej telewizji utrwaliła stojące przed kościołem milicyjne budy, a w kościele młodych ludzi z krzyżami na piersiach, z gitarami. Śpiew, modlitwa, łzy i poruszająca homilia księdza proboszcza...

Niezłomni

Następnego dnia – 9 marca uczniowie wraz ze swym duszpasterzem ks. Sławomirem Żarskim udali się w pielgrzymce na Jasną Górę. Do dziś znakiem ich obecności jest wotum – krzyż z Miętnego, widoczny na ścianie po prawej stronie bocznego ołtarza w Kaplicy Cudownego Obrazu Matki Bożej. Tymczasem władze uznały, że jedynym wyjściem jest rozwiązanie szkoły i ogłoszenie nowego naboru. Warunkiem przyjęcia było podpisanie przez uczniów i rodziców zgody, że w szkole krzyży nie będzie. Zdecydowana większość (w tym maturzyści) nie podpisała zgody. Skazali się tym samym na poniewierkę, zmianę szkół, przerwę w edukacji. Za uczniami wysłano wilcze listy i tylko odwadze dyrektorów innych szkół zawdzięczają oni ukończenie nauki. Natomiast władze, chcąc uratować szkołę, a także z powodu ostrej reakcji Episkopatu, odstępują od wymogu składania przez uczniów oświadczeń i 6 kwietnia podpisują porozumienie przywracające krzyż w szkolnej czytelni. Dzieci walkę wygrały.

Z grona obrońców krzyża zrodziły się trzy powołania zakonne, a syn jednej z nauczycielek wstąpił do seminarium. Zadziwiające jest to, że w konfrontacji z totalitarną władzą córki i synowie z chłopskich rodzin zachowali się godniej niż niejeden profesor, znany dziennikarz, pisarz, reportażysta czy elektryk mający prezydenckie aspiracje.

Pamięć i zobowiązanie

Życie dopisało do tej historii dwie pointy. Kiedy kilka lat temu badałem sprawę strajku w Miętnem, spotkałem się z jedną z tych nauczycielek, które poparły uczniów. Bodaj jako jedyna została po latach przywrócona do szkoły i pracuje do dziś. Siedzimy w tym samym pokoju nauczycielskim, gdzie łamano sumienia uczniów, gdzie groźbą, szantażem wymuszano podpisywanie oświadczeń. Jesteśmy sami, a nauczycielka opowiada mi tę historię prawie szeptem, zerkając chyłkiem na drzwi. Dlaczego? Ponieważ dyrektorem jest ten sam człowiek, którego przysłano po rozwiązaniu szkoły, by tworzyć placówkę na nowo – bez krzyża!

Wikary – ks. Sławomir Żarski, który wtedy wspierał uczniów i bronił ich przed ZOMO, po latach trafił do ordynariatu polowego, uzyskał stopień pułkownika i został najbliższym współpracownikiem biskupa polowego Tadeusza Płoskiego. Po tragicznej śmierci biskupa pod Smoleńskiem to właśnie on, jako naturalny sukcesor nieżyjącego ordynariusza polowego, celebrował uroczystą Mszę św. w dniu Święta Niepodległości 11 listopada 2010 r. Uczestniczyli w niej prezydent Bronisław Komorowski i przedstawiciele rządu RP.

Płomienne patriotyczne kazanie, nawiązujące do powinności polityków, ale też wspominające ofiary katastrofy smoleńskiej, tak bardzo nie spodobało się prezydentowi, że zaraz po Mszy św. publicznie skrytykował kapłana. Według dobrze poinformowanych źródeł, zablokowało to szanse ks. Żarskiego na objęcie posługi ordynariusza polowego. Historia potrafi zaskakiwać, bo oto przeciwnik krzyża z Krakowskiego Przedmieścia mści się na obrońcy krzyża z Miętnego.

Okrągła, 30. rocznica to dobra okazja, by upomnieć się o pamięć o bohaterach z Miętnego. Niech ich postawa będzie powodem do dumy i źródłem inspiracji. Bo obrona krzyża, wolności i wartości ojczystych znów jest powinnością. Życie dostarcza nam aż nadto ponurych przykładów, wobec których jesteśmy zobowiązani stanąć jak uczniowie z Miętnego. Na szczęście objawia nam też ciągle nowych ich następców – obrońców wiary i godności Polski, z których możemy być dumni – takich jak złoty medalista Kamil Stoch czy kompozytor i pianista Włodzimierz Pawlik, wspaniały katolik i patriota, tegoroczny zdobywca Grammy Awards – najbardziej prestiżowej nagrody muzycznej.

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| KRZYŻ, MIĘTNE

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...