Zdarza się, że ludzie unikają spowiedzi, bo boją się księdza, który siedzi w konfesjonale. A przecież to, że spowiedź dzieje się za pośrednictwem drugiego człowieka, jest właśnie jej zaletą. To dodaje obiektywizmu, broni nas przed zakłamaniem. Przede wszystkim boimy się tego, że prawda o nas zostanie wyjawiona i poddana ocenie
Czego znakiem jest sakrament spowiedzi?
o. T. Grabowski OP: Odpuszczenia grzechów, czyli de facto przywróceniem w nas łaski uświęcającej, a - mówiąc prościej - miłości Boga. Jeśli ktoś grzeszy, odwraca się od tej miłości i pokazuje, że dla niego Bóg nie jest Bogiem. Konkretna dziedzina mojego życia nie jest poddana Najwyższemu. Spowiedź przywraca właściwy stan rzeczy: cały - ze wszystkim, co mnie stanowi - należę do Boga. ks. K. Porosło: Wiele biblijnych tekstów pokazuje, że grzech jest czymś, co nas zabija (por. Rz 6, 23). Można więc powiedzieć, że spowiedź przywraca życie.
Niewielu z nas chyba tak myśli…
o. T. Grabowski OP: Często odnoszę wrażenie, że przed świętami ludzie przychodzą do spowiedzi, gdy mają już posprzątane mieszkanie, ubraną choinkę czy upieczoną babkę świąteczną - w zależności od sezonu. Wiedzą, że będą siedzieli przy stole z bliskimi i chcą mieć czyste sumienie. To sporo, ale nie wszystko.
Często spowiedź traktuje się jak coś, co ma pomóc rozprawić się z przeszłością, uwolnić od ciężaru poczucia winy. Tymczasem sakrament pojednania i pokuty ma pozwolić mi na nowo w pełni żyć. To nie jest tylko oczyszczenie, ale przywrócenie życia w perspektywie Bożej miłości.
Dobrą analogią są tu relacje międzyludzkie. Jeśli kogoś skrzywdziłem, proszę go o przebaczenie. Nie robię tego wyłącznie po to, żeby się dobrze poczuć, ale po to, żeby móc z tym człowiekiem dalej żyć w przyjaźni.
ks. K. Porosło: Myślę, że wielu ludzi przystępuje do sakramentu pokuty bez świadomości i pragnienia tego, co on sprawia. Spowiedź nie jest po to, żebyśmy się dobrze poczuli. Owszem, poprawa samopoczucia, może być jednym z owoców spowiedzi, ale najważniejsza jest relacja z Bogiem i fakt, że to On odpuszcza grzechy, odbudowuje więź przyjaźni z nami.
Czy nie jest tak, że Bóg - inaczej niż ludzie - przebacza, zanim ktoś Go o to przebaczenie poprosi…
o. T. Grabowski OP: Pan Bóg nie traktuje nas jak niezdolnych do odpowiedzialności nieświadomych półgłówków. To prawda, że ofiara Chrystusa na krzyżu ma moc odpuszczenia każdej winy. On odkupił wszystkich przez swoją śmierć. Dlatego żaden grzech popełniony w przeszłości i przyszłości nie jest definitywnym powodem do potępienia człowieka. Jednak to, czy z tego odkupienia skorzystam, czy nie, zależy ode mnie. Nie wiem, czy Bóg przebacza przed grzechem, czy po grzechu. Wiem, że odkupił mnie przez śmierć swojego Syna, gdy nie było mnie jeszcze na świecie. Ale skorzystać z odkupienia, a więc z Bożego przebaczenia, mogę wyłącznie wobec faktu swojego grzechu. Na poważnie, odpowiedzialnie i świadomie.
ks. K. Porosło: Zbawienia nie dostajemy z automatu - to by uderzało w wolność człowieka. Bóg, stwarzając nas wolnymi, zdecydował się na ryzyko i uszanuje decyzję kogoś, kto w swojej wolności będzie chciał Go ostatecznie odrzucić.
Czy da się powiedzieć, co się dzieje w człowieku podczas rozgrzeszenia?
ks. K. Porosło: Nie wszyscy lubią to sformułowanie, ale ono oddaje to, co się dzieje podczas spowiedzi: „moc odkupienia i śmierć na krzyżu działa we mnie, na moje grzechy". Odkupienie dokonało się wcześniej, ale dziś moc płynąca z tego wydarzenia, jest - powiedzmy technicznie - aplikowana. Tak naprawdę, decyzja mojej woli dopuszcza do działania Boga we mnie. To jest zresztą podstawowy motyw Pawłowy - miłosierdzie zostało nam okazanie wcześniej, nie wtedy, kiedy się nawróciliśmy, ale wtedy, kiedy byliśmy grzesznikami (por. Rz 5, 8). Przebaczono nam już wtedy, kiedy na to nie zasługiwaliśmy. Często wydaje nam się, że musimy zasłużyć na przebaczenie: upokorzyć się, przełamać wstyd, klęknąć, wyznać to, co chcielibyśmy zachować dla siebie; i za ten cały trud, ksiądz w konfesjonale nagradza nas rozgrzeszeniem.
A przecież miłosierdzie zostało mi udzielone dużo wcześniej, zanim zdecydowałem się zmienić i poprawić, kiedy w żaden sposób na to nie zasługiwałem.
o. T. Grabowski OP: Bóg okazał miłosierdzie zanim zdążyłem się narodzić, ale czy przystępując do sakramentu pokuty mamy świadomość, jaka była cena tego przebaczenia? Wydaje mi się, że często mówimy o miłosierdziu, jak o czymś oczywistym, jakby Bóg wymazał nasze grzechy gumką myszką…Nie! W spowiedzi staję wobec Tego, który za mnie oddał życie. Staję przed Nim jako winowajca. Przyznaję się do grzechów i chcę miłosierdzia od Tego, który został zabity….. Miłosierdzie jest okupione krwią, ktoś musiał umrzeć, żebym mógł doświadczyć pełni życia. I teraz proszę Chrystusa, który umarł zamiast mnie, żeby udzielił mi łaski życia. Każdy musi się zastanowić, czy pamięta o tym przychodząc do konfesjonału, czy po prostu chce mieć spokojne święta i czyste sumienie.
W takim razie przykazanie kościelne: „przynajmniej raz w roku spowiadać się" chyba nie pomaga w lepszym rozumieniu istoty spowiedzi?
o. T. Grabowski: Przykazanie wyznacza granicę obojętności. Nie jest istotne pytanie, kiedy się ostatni raz spowiadałeś, ale kiedy ostatni raz przyjąłeś Komunię św. Jeżeli ktoś był w spowiedzi na Wielkanoc, przyjął Komunię, a potem do grudnia ani razu w pełni nie uczestniczył w Mszy św., to nie wypełnia polecenia Jezusa: „czyńcie to na Moją pamiątkę". Tu leży problem. Gdy zaczynamy myśleć o relacji z kimkolwiek tylko i wyłącznie na płaszczyźnie wypełniania przepisów prawa, to wtedy przestaje to być relacja miłości. Przykazanie ma nas obronić przed tym, żeby relacji z Bogiem całkiem nie zaniedbać. A to, żeby nie przypominała relacji z urzędem skarbowym, gdzie PIT składa się raz na rok - to już jest nasze zadanie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.