Szczególną formą opowiadania o miłości Boga i uwielbienia wielkiej czułości, z jaką odnosi się On do człowieka, jest kult Serca Jezusa, któremu corocznie poświęcamy miesiąc czerwiec. Litanie, specjalne nabożeństwa oraz pełne ciepła pieśni ukazują nam najwyższą wartość Bożej miłości, a jednocześnie rozbudzają nasze uczucia, abyśmy - na ile nas tylko stać - odpowiadali na Bożą miłość.
Dlaczego bez końca można mówić o miłości Boga? Ponieważ jest ona jak rwąca rzeka: gdy jest się daleko, niczym szczególnym się nie wyróżnia, ale gdy się jej przyjrzeć, widzimy, że każda następna fala jest niepodobna do poprzedniej, i choć to tylko woda, to wciąż przybiera nowe kształty i formy, aż budzi się w nas ciekawość, co będzie dalej? Miłość Boga – choć dla tego, kto Go nie zna, nie jest niczym szczególnym – to dla kochającego jest nieprzerwanym ciągiem wciąż nowych i niepodobnych do siebie uczuć. Każdy ukochany, choć już tak wiele od Boga otrzymał, wciąż chce brać coraz więcej.
Szczególną formą opowiadania o miłości Boga i uwielbienia wielkiej czułości, z jaką odnosi się On do człowieka, jest kult Serca Jezusa, któremu corocznie poświęcamy miesiąc czerwiec. Litanie, specjalne nabożeństwa oraz pełne ciepła pieśni ukazują nam najwyższą wartość Bożej miłości, a jednocześnie rozbudzają nasze uczucia, abyśmy - na ile nas tylko stać - odpowiadali na Bożą miłość. Zbiorem inspirujących do modlitwy hymnów, sławiących Boże Serce są także godzinki, których kilka wersji zachowało się do naszych czasów. Wyśpiewujemy w nich tę niepojętą tajemnicę:
Witaj, na wieki wieków nie dość ocenione
Serce, w słodkości swojej nieograniczone.
Rozpłomienione ogniem gorejesz miłości...
Tu jednak autor pieśni, w samym środku rymu, uderza się w piersi i w imieniu wszystkich grzesznych ludzi dodaje ze smutkiem:
A nas wysusza upał światowych marności.
Choć smutne to zdanie na pierwszy rzut oka nie nastraja nas do radości, to jednak właśnie taki jest jego cel: ukazać drogę wyjścia z tej niełatwej sytuacji, w jakiej znalazł się grzeszny człowiek. Przytaczając więc słowa Psalmu 42, poeta ukazuje drogę pewną, a w dodatku mówi o tym w takim tonie, jakby wcale nie bolał nad własną słabością, zapatrzony w potęgę miłości Bożej:
Lecz jako jeleń dąży do świeżych wód zdroju,
Tak my w Sercu Jezusa szukamy pokoju.
Skąd ten wydawać by się mogło nieuzasadniony optymizm? Z faktu, że miłość Boga zwycięża wszystko. Sam Pan przecież powiedział: Pójdźcie do mnie, a Ja uczynię wasze jarzmo lżejszym (Mt 11, 30). Dlatego autor godzinek nie waha się śpiewać:
Myśmy występków mnóstwem na śmierć zasłużyli,
Lecz głęboka Twa rana chce, byśmy prosili.
W kolejnej zwrotce, obok pozdrowienia podobnego w treści do wcześniej przytoczonego, autor zawiera już opis niepojętych cech Bożego Serca: miłości, która zapomina o sobie, a nawet łagodzi cierpienie. Pan Jezus nie chciał skosztować octu, który dla uśmierzenia bólu zwykle podawano skazańcom (Mt 27, 48), ponieważ Jego rozkochane Serce łagodziło wszystkie cierpienia – przecież krzyż przyjął na siebie dobrowolnie i z miłości, sam też zgodził się na śmierć, aby tym większą nadzieję mieli samotni i umierający, a także wszyscy ci, którzy przez grzechy zabijają w sobie życie duszy. O tym mówią kolejne wersy:
Witaj, Serce, słodkością całe napełnione,
Serce z miłości ku nam głęboko zranione.
Ty coś nas w śmierci nawet na krzyżu kochało,
Spraw, by się nasze serce Tobie podobało.
Ostatnie zdanie, choć jest pokorną prośbą, jest też wyrazem głębokiego pragnienia, jakie leży u samych podstaw kultu Bożego Serca – autor, a wraz z nim wszyscy modlący się słowami tych hymnów, prosi o taką jedność z sercem Boga, aby Pan znalazł przy człowieku odpoczynek, aby dobrze Mu było tak, jak w gronie najbliższych przyjaciół, jak w domu Marty i Marii.
W hymnach uwielbienia dobroci Bożej nie może zabraknąć słów wdzięczności za największy dar: Eucharystię. Kolejne zwrotki godzinek wprowadzają nas w ten obszerny temat nigdy niezgłębionej łaski:
Witaj, Serce Jezusa, nowy cud czyniące:
Na ucztę niesłychaną świat zapraszające.
Gdyż nas Twym Boskim Ciałem karmisz na zbawienie,
A Krwią hojnie rozlaną gasisz dusz pragnienie.
Istotnie, ludzkość bardzo potrzebuje tego daru, bez którego cierpi głód i pragnienie, i niedosyt. Bo wszystko, co sam człowiek może zdobyć na własny posiłek, to strąki, którymi żywią się świnie – pokarm syna marnotrawnego (por. Łk 15, 16). Tekst hymnu nie tylko skupia się na wielbieniu Boga za ten dar, lecz zagłębia się w istotę tajemnicy Chleba Eucharystycznego:
Tak Ów, któremu ziemia i niebo się kłania,
Cudownie pod postacią chleba się zasłania.
Pan czyni to, ukazując swą wielką pokorę: rezygnuje z należnej Mu czci, oddając człowiekowi siebie – zniża się do człowieka:
Ów, co wszechmocnym berłem nad światami włada,
Jest nasz pokarm – przed grzesznym swe godności składa.
Tekst ten, będący rozważaniem wspaniałej dobroci Boga, a jednocześnie świadectwem wielkiej wiary, która uskrzydla duszę człowieka, choć obszerny, głęboki i wspaniały, nie jest w stanie wypowiedzieć wszystkiego, co chciałoby przekazać kochające serce. Bo chociaż o miłości Boga do człowieka można mówić bez końca, to jednak wiąże się z tym także pewna trudność. Dlaczego, choć tak wiele można powiedzieć o Bożej miłości, tak trudno jest o niej pisać? Bo miłość to sprawa serca, a to, co należy do serca, zawsze trudno jest wyrazić słowami. Zresztą tu słowa są często zbyteczne, bo nie ten kocha, kto o tym mówi, ale ten, kto postępuje jak zakochany. Mimo wszystko jednak pisać warto. Prośmy więc na koniec z natchnionym poetą:
Jezu, Synu kochany Ojca Przedwiecznego,
Prześliczny Oblubieńcze serca cnotliwego,
Racz obrać serca nasze Tobie na mieszkanie,
Rozpocznij w nas na wieki Twoje królowanie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.