Czy rodzina ma przyszłość?

Wychowawca 7/2014 Wychowawca 7/2014

Doświadczenie ludzkości niepodważalnie dowodzi, że wyrażająca się w sferze biologiczno-fizjologiczno-psychicznej natura istoty ludzkiej jako kobiety i mężczyzny, autentycznie i w pełni samorealizuje się w naturalnym i trwałym związku nazywanym małżeństwem i osadzonej na nim wspólnocie życia i miłości, nazywanej rodziną.

 

2. Niedawna historia zna próby zastąpienia naturalnej rodziny jej namiastkami w postaci: sowieckich porewolucyjnych ośrodków „wychowania nowego człowieka” – „człowieka socjalizmu”; słynnych komun rodzinnych w Stanach Zjednoczonych; izraelskich kibuców. We wszystkich tych przypadkach mamy do czynienia z inspirowanymi ideologicznie i politycznie próbami „stworzenia nowego człowieka”: człowieka przychodzącego na świat niekoniecznie w rodzinie, natomiast socjalizowanego poza jej wpływami. Jak się jednak okazało, zastąpienie rodziny jako funkcjonalnej struktury społecznej, zbudowanej na monogamiczny, sformalizowanym związku małżeńskim: rodzącym dzieci i przejmującym na siebie pełną za ich rozwój i socjalizację odpowiedzialność i zastąpienie jej przez wspólnotę jako całość, względnie państwo dysponujące instytucjonalnymi formami socjalizacji, pozostało jedynie wizją utopijną. Jak tego dowodzą liczne studia i oparte na nich publikacje, wszystkie eksperymenty stanowiące swego rodzaju „bazę empiryczną” dla rozwijanej i nagłaśnianej teorii kryzysu tradycyjnej, prawno-naturalnej rodziny, stanowiącej naturalne środowisko rozwoju osobowego i społecznego człowieka, zakończyły się niepowodzeniem i przeszły do historii. Okazało się, że można wychować „nowego człowieka” nie w pełni osobowo rozwiniętego, na dalszą skale społecznie „niefunkcjonalnego”, duchowo zubożonego. Zabrakło bowiem w jego procesie osobowego i społecznego rozwoju – niejednokrotnie przybierającego charakter „urabiania” – tych czynników i okoliczności, które są w sposób naturalny właściwe jedynie rodzinie.

3. W psychologii rozwojowej i wychowawczej oraz pedagogice wczesnoszkolnej akcentuje się niekwestionowaną rolę rodziny zbudowanej na naturalnym, sformalizowanym małżeństwie jako środowiska a zarazem warunku integralnego rozwoju osobowego. Ów integralny wymiar obejmuje sferę biologiczno-popędową, psychiczno-uczuciową, społeczno-kulturową oraz świadomościowo-moralną. Istota oddziaływań rodziców w wymienionych zakresach sprowadza się do tego, że wyznaczają one kształt osobowy dziecka, niosąc mu pomoc i opiekę od pierwszych chwil jego życia aż do kresu usamodzielnienia się. Dokonuje się to w warunkach właściwych jedynie rodzinie jako małej grupie osadzonej na więzi biologicznej, osobowych relacjach, ofiarności i oddaniu, a wreszcie bezinteresowności, co w sumie pozostawia głęboki ślad w psychice i charakterze dziecka. Rodzina bowiem przedstawia dla dziecka specyficzną formę życia społecznego; mniej lub bardziej zorganizowanego, opartego na współpracy i współdziałaniu, wyrzeczeniu i ofiarności. Przystosowanie do tego rodzaju form życia społecznego w rodzinie ułatwia czy też wręcz umożliwia późniejsze przystosowanie do życia w szerszej społeczności. Jest zatem środowiskiem decydującym o tym, w jakiej formie dokona się późniejsze wejście człowieka do społeczeństwa. Nie ulega wątpliwości, że wychowanie w tzw. rodzinie homoseksualnej także wyznacza ową formę wejścia dorastającego chłopca czy dziewczyny do szersze społeczności...

Należy podkreślić, że wobec dążeń i prób redefinicji rodziny i małżeństwa jako instytucji naturalnej, upowszechnienia się monoparentalnych rodzin, a nawet promowania wychowania pozarodzinnego, warunkiem prawidłowego procesu rozwoju osobowego i wychowania integralnego jest udział w nim obojga rodziców. Każde z nich bowiem wnosi inne, w sumie uzupełniające się treści i wartości stanowiące podłoże osobowego rozwoju i wychowania.

Natomiast wobec dążeń niektórych środowisk do legalizowania nienaturalnego sposobu powoływania życia (niezależnie od etycznego aspektu całego procederu, w czasie którego pozbawia się życia dziesiątków innych istot ludzkich dla uzyskania „oczekiwanego efektu”) nie można pomijać milczeniem tego, że przychodzące na świat nowe istoty ludzkie chcą i mają prawo znać swych rodziców, być pewne naturalnego sposobu pojawienia się na tym świecie i dochodzenia do pełni swego człowieczeństwa w naturalnym środowisku rodzinnym zaspokajającym potrzebę miłości. Środowiskiem mającym w pełni charakter wspólnoty, zdolnym do sprostania tym potrzebom i wymaganiom jest naturalna i najbardziej podstawowa komórka społeczna nazywana w każdej kulturze rodziną. Poza wymaganiami natury ludzkiej, niekwestionowanymi uogólnieniami autentycznie naukowych dochodzeń, przemawia za tym odwieczne ludzkie doświadczenie.

Podejmowane we współczesnej zsekularyzowanej kulturze i cywilizacji próby wynaturzenia rodziny, względnie zastąpienia jej taką czy inną namiastką (po dokonaniu spustoszenia na organizmie społecznym i moralnym) przejdą wcześniej czy później do historii. Chyba że zachodnia cywilizacja zdecydowanie zechce się samounicestwić.

Franciszek Adamski – emerytowany profesor zwyczajny socjologii na Uniwersytecie Jagiellońskim, autor licznych projektów badawczych i publikacji dotyczących małżeństwa i rodziny

 

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

TAGI| RODZINA

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...