Trudno siedzieć bezczynnie i przyglądać się, jak moja religia – której istotą jest dla mnie przede wszystkim pokój, miłość i miłosierdzie – wykorzystywana jest do brutalnych celów przez ludzi, których nie pojmuję ani ja, ani inni muzułmanie wokół mnie. Od roku obserwujemy rozrost ugrupowania ISIS oraz jego niszczycielski wpływ zarówno na scenie lokalnej, jak i międzynarodowej. Ci ludzie nie patrzą, czy terror i śmierć, które sieją, uderzają w muzułmanów czy chrześcijan. Ich czyny mogą pochłaniać dowolną liczbę ofiar dowolnego wyznania.
4. Czynniki tożsamościowe. Większość muzułmanów mieszkających w Europie znalazła już sposób, jak być muzułmanami i Europejczykami jednocześnie; zostały już wydane liczne fatwy[7] w sprawach dotyczących obywatelstwa, głosowania, rządów prawa, aktywności obywatelskiej itd. Mimo to ci, którzy przyłączają się do ruchów stawiających na przemoc, w którymś momencie odrzucili swoją tożsamość obywateli kraju europejskiego i twierdzą, że są w stanie wojny z tym krajem. Postawa taka, często połączona z innymi wyżej wymienionymi czynnikami, ma związek z głębokim odrzuceniem koncepcji umowy społecznej, która powinna tworzyć wspólne poczucie obywatelskości oraz związanych z nią praw i obowiązków.
5. Infrastruktura społeczna, wzorce osobowe i przywództwo. W społeczności o kompozycji demograficznej ciągle jeszcze zachwianej na rzecz młodszych grup wiekowych[8] trudno o odpowiednie pozytywne wzorce osobowe. Co więcej, dopiero teraz zaczyna się w niej rozrastać klasa średnia, która w społecznościach często spełnia rolę stabilizacyjną. Doświadczenia wrogości, wyobcowania, czy nawet dyskryminacji są elementem rozwoju nowych zbiorowości, ale złość i frustracja – jeśli nie zostaną ukierunkowane na pozytywną wizję zmian społecznych – pozostają uśpioną energią, którą zasysają ruchy ekstremistyczne.
6. Werbunek. Proces radykalizacji zazwyczaj wymaga aktywnej postawy ze strony osób werbujących i zachęcających do radykalizacji poglądów, czy to w kontaktach bezpośrednich, czy internetowych. Zdarzają się oczywiście „samotne wilki”, które przypadkiem znajdują konkretne namiary i samodzielnie przypuszczają atak, ale w większości przypadków wydaje się, że są to działania koordynowane i związane z jakąś siecią, która zajmuje się organizowaniem, werbowaniem, a być może nawet „uwodzeniem” kandydatów na ekstremistów.
Są też inne ważne czynniki wpływające na radykalizację postaw, jak choćby psychiczne samopoczucie jednostki. Niemniej to raczej skomplikowany splot wszystkich tych czynników, a nie poszczególne jego elementy, może nam pomóc lepiej wyjaśnić ten proces. Rząd brytyjski i inne rządy zaczynają rozumieć, że walka z radykalizmem będzie długa, a strategia musi zawierać elementy „zdobywania serc i umysłów”. Społeczności muzułmańskie zrozumiały również, że to one muszą od środka skutecznie wspierać szczerą, mądrą, otwartą i refleksyjną debatę na ten temat.
To jest walka na idee
Ale sama negatywna kontrnarracja o tym, czym być nie możemy lub nie powinniśmy – choć ważna, ma swoje ograniczenia. Ludzi najlepiej motywują jednak pozytywne aspiracje, a nie tłumienie idei. Musimy zatem wypracować silną i pozytywną opowieść o tym, czym może być dla młodych muzułmanów dorastających w Wielkiej Brytanii i ogólnie na Zachodzie zintegrowane, harmonijne i osadzone w społeczno-kulturowym kontekście podejście do wiary. Dopiero gdy takiej narracji uda się pogodzić poczucie przynależności wyznaniowej i państwowej, lojalności wobec religii i ojczyzny, przynależności do społeczności wyznawców i społeczności współobywateli, możemy mówić o prawdziwej „integracji”. Potrzebna nam jest również wizja i wiedza, czym jest tutejszy islam – jak on wygląda i jak go odczuwamy tutaj, w Wielkiej Brytanii i w ogóle w Europie – tak jak wiemy, czym jest islam turecki, afrykański czy hinduski, i potrafimy wskazać, czym różni się od swoich arabskich korzeni.
W przeszłości islam cieszył się względnie pozytywną opinią, jeśli chodzi o tolerancję, pluralizm i światłe przywództwo. Wyznawcy innych religii mogli całkiem nieźle prosperować pod rządami muzułmańskimi, czując się częścią wspólnoty narodów, do których dotarł islam – do tego stopnia, że po dziś dzień istnieje nieprzerwana obecność chrześcijaństwa, judaizmu i innych religii w krajach muzułmańskich. Gdyby pierwsi muzułmanie przyjęli spójną politykę wypierania innych religii, nie przetrwałyby one zapewne w miejscach takich jak Egipt, Irak, Syria czy Indie.
Fakt ten wart jest podkreślenia, ale nie znaczy to, że na tym możemy poprzestać. Widać bowiem, że owa praktyka tolerancji jest obecnie wystawiana na próbę i – biorąc pod uwagę globalny rozwój pojmowania praw człowieka i równości – ta średniowieczna wizja musi iść o krok dalej i potrzebuje nowego otwarcia. Być może zachodni muzułmanie mogliby tu odegrać znaczącą rolę jako członkowie liberalnych społeczeństw, w których myślenie o prawach człowieka jest najbardziej zaawansowane.
W czyjej gestii leży więc wspieranie takiej wizji, zwłaszcza na rzecz muzułmanów mieszkających w Europie? Niektórzy interpretują brak działań wspierających tę wizję jako porażkę polityki rządu, ale w liberalnym i świeckim społeczeństwie granice między religią a państwem są niezwykle istotne. Być może rząd faktycznie mógłby zrobić wiele w kwestii wspierania takiej inicjatywy, ale nie może być odpowiedzialny za jej powołanie czy napędzanie. Wręcz przeciwnie, gdyby rząd podjął taką próbę, moglibyśmy się słusznie domagać, żeby się z niej wycofał. To musi być raczej domena społeczeństwa obywatelskiego, poszczególnych społeczności muzułmańskich oraz samych instytucji religijnych. Znaczenie takiego przedsięwzięcia wykracza daleko poza działania skierowane przeciw ekstremistom. Największa korzyść z takich inicjatyw pojawia się w dziedzinie tożsamości i integracji – to wkład w budowę silniejszego i bardziej spójnego społeczeństwa oraz bardziej świadomej i zakorzenionej lokalnie społeczności wierzących.
To jest walka na idee i żeby wygrać, musimy propagować ducha wolności, a nie ograniczeń. Idei nie wolno dławić, aż znikną. Trzeba z nimi polemizować i o nich dyskutować. Możemy wypracować pozytywną narrację i wygrać tę walkę na idee tylko świadomie żyjąc w zgodzie z wartościami, które wydają nam się zagrożone (a nie poświęcając te wartości dla krótkowzrocznych celów), podejmując współpracę muzułmanów i niemuzułmanów dla wspólnego dobra, wzajemnie się wspierając i ucząc się od siebie nawzajem.
Dilwar Hussain
Tłum. z angielskiego Aleksandra Machura
Dilwar Hussain – ur. 1971. Ekspert w zakresie polityki społecznej, tożsamości muzułmańskiej i reform islamu we współczesnym świecie. Przewodniczący Islamic Society of Britain. Założyciel i przewodniczący New Horizons in British Islam – organizacji działającej na rzecz reformy muzułmańskich nauk i praktyk. Jest wykładowcą w Centre for Islamic Studies Uniwersytetu Cambridge. Autor wielu publikacji. Prowadzi blog: dilwarh.wordpress.com.
[1] Autor odwołuje się do wartości brytyjskich i europejskich, będąc muzułmaninem urodzonym w Wielkiej Brytanii (wszystkie przypisy – od redakcji).
[2] Zob. obok w tym numerze „Więzi” tekst Agaty Skowron-Nalborczyk.
[3] W klasycznym prawie muzułmańskim termin ten oznacza tereny w stanie wojny z muzułmanami; inaczej: tereny pod panowaniem niemuzułmańskim. Obecnie przez wielu uczonych uważany jest za nieadekwatny do współczesnej sytuacji politycznej.
[4] Takfir – uznanie kogoś za kafira („niewiernego”), czyli wyłączenie go ze wspólnoty muzułmanów; źle uzasadniany i niesłusznie stosowany jest jednym z większych grzechów w islamie.
[5] Kuffar (l. poj. kafir – „niewierny”) – termin ten odnosi się do bałwochwalców, czyli politeistów i tych, którzy utracili wiarę, także muzułmanów; w klasycznej teologii muzułmańskiej nie odnosi się do chrześcijan i Żydów, którzy są monoteistami, „ludem Księgi”.
[6] Charydżyci (arab. charidż – „wychodzący, odchodzący”) – wczesny i jeden z najbardziej skrajnych odłamów islamu, w 661 r. zamordowali oni kalifa Alego ibn Abi Taliba, zięcia Proroka; jako jedyni muzułmanie uważali walkę zbrojną (tzw. dżihad mniejszy) za obowiązek każdego wyznawcy islamu; do dzisiaj przetrwał tylko jeden ich odłam, niewielki i najbardziej umiarkowany, głównie w Omanie.
[7] Fatwa – opinia religijno-prawna wydawana przez muftiego lub osobę o dużym autorytecie w kwestiach muzułmańskiego prawa lub teologii; może dotyczyć bardzo różnych dziedzin.
[8] Społeczności imigranckie o krótkiej historii charakteryzują się małą liczbą osób w starszym wieku, gdyż migrują głównie młodzi – ci, którzy mają na to dość sił; osoby starsze zostawia się w kraju pochodzenia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.