Nie Dobra Nowina

Więź 1/2015 Więź 1/2015

Bóg polskich kazań

 

Poczuć przytulenie

Wspomniałam na początku o konieczności „doskakiwania” do takiego poziomu duchowego, by zasłużyć na przyjaźń Boga. Rzeczywiście mam wrażenie, że wielu księży wyciąga wysoko do góry rękę dzierżącą zbawienie – jak niedobry wujek mający uciechę, że dzieci nie mogą doskoczyć do upragnionej zabawki. Dzieci zaś są nieświadome, że zabawka jest już ich, że już ją dostały, że należy im się bez skakania!

Dla przykładu opowiem, co usłyszałam kilka dni temu na kazaniu: „Nawrócenie składa się z trzech etapów: 1. Najpierw należy odwrócić się od grzechów, przestać grzeszyć. 2. Potem trzeba wrócić do Boga. 3. I wtedy do Niego przylgnąć. Proszę zadać sobie teraz pytanie: na jakim jestem etapie?”. Chyba każdy wrażliwy człowiek odpowie: „Przed pierwszym!”.

Oczekiwanie od wiernych, że się poprawią i przestaną grzeszyć po płomiennie umoralniającym kazaniu, jest podwójnie błędne. Po pierwsze: człowiek nie jest w stanie się udoskonalić tylko własnym staraniem – jest zbyt słaby, słaby nieodwracalnie (nie bez powodu Jezus przyszedł zbawić nas od zła). Po drugie: sensem Ewangelii nie jest to, by człowiek przestał grzeszyć! Księża, którzy chcąc nas umoralniać, straszą wymaganiami i oczekiwaniami Boga, ewentualnie karą Bożą – tym samym odstraszają ludzi od życia Ewangelią.

Sensem Ewangelii jest bowiem nie doskonałość moralna, tylko ufne przyjście do Boga, ze świadomością swojej słabości i tego, że ona Bogu nie przeszkadza (a że przeszkadza – wielekroć słyszałam z ambony), że pomimo niej mogę rzucić się Bogu w ramiona jak syn marnotrawny, jak celnik, który w przedsionku świątyni szeptał: „zmiłuj się nade mną grzesznym”, jak łotr, który zdobył serce Boga jednym porywem ufności po nikczemnym życiu. Kolejność trzech etapów nawrócenia proklamowaną z ambony należy więc dokładnie odwrócić – pierwszy pominąć, zacząć od trzeciego!

Głosząc takiego Boga – który każe dobrym życiem zarabiać na miłość i trzyma nas na dystans, nim się poprawimy, a nawet zsyła kary – kaznodzieje nie dają nam szansy na tę ufność, wiarę i miłość do Boga. Bo nie będę pragnąć takiego Boga, nie będę za Nim tęsknić, jedynie nie zjem w piątek kiełbasy, a w niedzielę nie pójdę na zakupy – by Go nie rozgniewać. Wtedy nawet Maryja nie uratuje...

Powtórzę: oczywiście nie tylko takie kazania są głoszone w polskich kościołach. Wiem, że błędna wizja Boga bywa także współzawiniona przez wiernych. Wiem, że są w Polsce biskupi, którzy niestrudzenie głoszą „skandal miłosierdzia”. Bp Grzegorz Ryś mówi, gdzie może, że miłosierdzie Boga jest „wielkim skandalem w oczach ludzi. Zawiera w sobie to, z czym mamy największe trudności: współczucie, przebaczenie, nawrócenie. Nie stawia warunków, nie zna żadnych granic. Jest darmowe”[5]. A bp Andrzej Czaja proponuje przeformułować katechizmowe twierdzenie o Bogu sprawiedliwym i karzącym na prawdę wiary o Bogu sprawiedliwym i miłosiernym: „Moja propozy­cja brzmi następująco: «Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza, a na nasze zło ma lekarstwo»”[6].

Wiem doskonale, że nie kazanie jest we Mszy najważniejsze. Wiem, do których kościołów mogę pójść w ramach churchingu, aby usłyszeć prawdziwie Dobrą Nowinę. Dlaczego jednak nie mogę jej usłyszeć w każdym polskim kościele? Dlaczego w przesłaniu płynącym z naszych ambon wciąż obecne jest tyle pelagianizmu (herezji mówiącej o konieczności zapłacenia za zbawienie moralnością)? Dlaczego kaznodzieje zachowują się „jak kontrolerzy łaski, a nie jak ci, którzy ją przekazują”? (EG 47)

Nic nie może umniejszyć daru zbawienia, które jest faktem. Jednak błędne głoszenie może opóźnić działanie Boże w sercach ludzi, upośledzić przekaz łaski, kosztować wiernych więcej cierpień. Dla wielu osób, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach, kazania są zasadniczym źródłem wiedzy o Bogu. Choć są mniej istotne od Eucharystii i czytań, to jednak w tym aspekcie są kluczowe!

W świetle Dobrej Nowiny o Bogu, który pragnie intymnej relacji z nami, który nas przygarnia w naszych grzechach i się nimi nie gorszy, który za nasze zaufanie zapłacił najwyższą cenę – rolą kazania jest urzec człowieka Bogiem, oczarować jego zmęczone, niepocieszone serce, by je ku Bogu pociągnąć. Pięknie pisze o tym papież Franciszek:

Tożsamość chrześcijańska, będąca owym chrzcielnym przytuleniem, które jako dzieciom przekazał nam Ojciec, budzi w nas tęsknotę, jak w marnotrawnych – a umiłowanych w Maryi – synach, za innym uściskiem Ojca miłosiernego oczekującego na nas w chwale. Trudnym, ale pięknym zadaniem głoszącego Ewangelię jest sprawienie, aby nasz lud poczuł się niejako między tymi dwoma przytuleniami (EG 144).

Przyjdź, gdy grzeszysz

Drodzy Księża! Proszę, byście mówili nam o Jezusie, który nas do końca umiłował. Który wszystko nam przebaczył, cierpiąc krzyż. Nie wbijajcie nas tym w poczucie winy, bo Jezus właśnie to poczucie winy chce z nas zdjąć. Przebacza i zwraca nam godność, zakłada nam najlepszy płaszcz i pierścień. Nie oskarżajcie nas, że nie jesteśmy dość dobrzy, bo dla Boga jesteśmy w sam raz. On – jak w miłości małżonków, przyjaciół – widzi nas samych, a nie osądza nasze powodzenia i niepowodzenia. Obiecuje jedynie: przyjdź do mnie, utrudzony, obciążony (czym, jeśli nie najbardziej własnym grzechem?), a ja cię pokrzepię! Przyjdź, gdy grzeszysz, a nie: trzymaj się z dala.

Idę na Eucharystię po ciężkim tygodniu, na ożywczą Eucharystię radości, świętowanie cudownego stworzenia i zbawienia, które już jest faktem – i zbiera mi się na płacz, gdy słyszę, że Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy, że zobaczy każdy najmniejszy grzech, że jeszcze chwila i na zbawienie się nie załapiesz, lichy człowieczku...

Mówcie nam, że Jezus widzi w nas dobro pod nawarstwieniami grzechów, że kocha nas mimo nich i w nich, że wystarczy tak niewiele. Niech wasze słowo nas pociesza i podnosi. Mówcie tak, byśmy mogli jak Maria Magdalena bardzo umiłować. Ta scena otworzyła mi oczy na to, jak człowiek staje się świętym. Jezus mówi: „Wiele jej odpuszczono. I dlatego bardzo umiłowała”. Tłumaczenie tego fragmentu Ewangelii jest w większości przekładów nietrafne. Podaje: „ponieważ bardzo umiłowała”; dopiero przypis precyzuje sens. Jezus przebaczył jej wszystko, zanim umiłowała, ona nie musiała wnosić wkładu własnego. I kiedy poczuła tę darmową miłość – za nic, dla niej samej – miłość i wdzięczność rozpaliły jej serce.

Znajoma, wychowana w duchu katolickim na coniedzielnych kazaniach, opowiadała mi o swoim nawróceniu, które przeżyła dzięki koleżance. Przyjęła Jezusa do serca, do życia, do wielu kłopotów. Usłyszałam od niej coś zaskakująco strasznego: „wiesz, najbardziej mnie zdziwiło, że Jezus daje radość! Te Msze napawały przecież takim smutkiem i ciężarem”.

„Wiele jest serc, które czekają na Ewangelię” – śpiewają siedzący co niedziela od dziesięcioleci w kościelnej ławie wierni, myśląc z przejęciem o ciemnoskórych dzieciach Afryki i małych Chińczykach. Tymczasem to oni sami czekają – wciąż. Gdy w podeszłym wieku dowiadują się o nowotworze, konstatują cicho: to z pewnością kara za grzechy. Gdy na salę szpitalną wchodzi kapłan z sakramentami, płaczą ze strachu. Widziałam, wiem.

Prosimy Was, nasi Pasterze, o Dobrą Nowinę.

I jeszcze prośba do świeckich. W Kościele jesteśmy za siebie współodpowiedzialni. My, świeccy, jesteśmy odpowiedzialni także za kapłanów. Świadectwo naszego życia wpływa na nich. A o przyjaźni i dobroci Boga można świadczyć tylko przyjaźnią i dobrocią. Gdy więc naszemu proboszczowi wyraźnie brakuje doświadczenia darmowej miłości Boga, może warto zaprosić go na partyjkę scrabble?

 

Małgorzata Wałejko – ur. 1977. Żona i matka. Doktor pedagogiki i teolog. Adiunkt w Instytucie Pedagogiki Uniwersytetu Szczecińskiego. Interesuje się personalistyczną filozofią wychowania, etyką, teologią duchowości i małżeństwa. Świecka dominikanka. Autorka książki Listy w butelce. 3 lata z 33, współautorka Razem czy osobno? Polemika wokół książki Zbigniewa Nosowskiego „Parami do nieba”. Proponowała pierwszą wersję tego tekstu kilku czasopismom kościelnym, które jednak odmówiły druku.

 

[1] Jan Paweł II, encyklika Dives in misericordia, 6.
[2] E. Kiedio, Osobliwe skutki małżeństwa, Warszawa 2014, s. 80 (z cytatem z orędzia papieża Franciszka na Wielki Post 2014 roku).
[3] Franciszek, adhortacja Evangelii gaudium, 112 (dalej: EG).
[4] Benedykt XVI, encyklika Deus caritas est, 1.
[5] Bp G. Ryś, Skandal miłosierdzia, Kraków 2012, s.11–12.
[6] Bp A. Czaja, Szczerze o Kościele, rozmawia T. Ponikło, Kraków 2014, s. 59. Pisał o tej książce Zbigniew Nosowski w „Więzi” 2014, nr 3.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...