Z ks. prof. Józefem Naumowiczem z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego i Wyższego Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Warszawie – znawcą wczesnego chrześcijaństwa – rozmawia Andrzej Tarwid
Andrzej Tarwid: – W Pierwszym Liście do Koryntian czytamy: „Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także nasza wiara” (1 Kor 15,14). Dlaczego aż tak kluczowe znaczenie dla naszej wiary ma zmartwychwstanie Chrystusa?
Ks. prof. Józef Naumowicz: – Gdyby życie Jezusa skończyło się śmiercią na krzyżu, nie miałoby znaczenia zbawczego. Ale Chrystus zmartwychwstał! I ten fakt jest pierwszorzędny, bo otwiera drogę do nowego życia. Zmartwychwstały pokazuje, że nasza egzystencja nie ogranicza się do bycia na ziemi, bo po nim jest przejście do życia, którego nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić.
– Wskrzeszenie Łazarza nie może tu być jakąś wskazówką?
– Raczej nie. Wskrzeszenie było bowiem powrotem do ziemskiego życia. Łazarz ożył, ale po iluś latach znów zmarł. Zmartwychwstanie natomiast jest przejściem do zupełnie innego życia, które już się nie kończy. Po wyjściu z grobu Jezus nie jest z tego świata, choć zarazem pozostaje w nim obecny.
Różnicę między wskrzeszeniem a zmartwychwstaniem dobrze oddają sceny z grobów. Apostołowie Jan i Piotr, którzy przyszli do grobu Jezusa, wyraźnie zaświadczają, że szaty, którymi Chrystus był owinięty, nie były rozwiązane. Mówiąc w skrócie – ciało wyszło z nich, ale płótna grobowe były nienaruszone, nikt ich nie rozwiązał, jedynie opadły. Zmartwychwstały sam wyszedł z płócien w cudowny sposób. Inny jest opis wskrzeszenia Łazarza: „I wyszedł zmarły, mając nogi i ręce powiązane opaskami, a twarz jego była zawinięta chustą”, a wtedy, jak mówi Ewangelista, Jezus rzekł : „Rozwiążcie go i pozwólcie mu chodzić” (por. J 11, 44 – przyp. red.).
Słowo stało się ciałem
– Czytając Ewangelię, można zauważyć, że pierwsi świadkowie Zmartwychwstania byli całkowicie zaskoczeni. A nawet bali się, jak np. niewiasty, które zobaczyły, że grób jest pusty.
– Bo Zmartwychwstanie było czymś niepojętym. Stąd to ogromne zaskoczenie. Tym bardziej że śmierć na krzyżu miała być końcem. Tymczasem zmartwychwstały Chrystus ukazuje się Apostołom, rozmawia z nimi, a Tomaszowi pokazuje swoje rany. Któż by się nie dziwił albo się nie przeraził?
– Prawnicy takie sytuacje opisują słowem „precedens”. A jak pierwsze w dziejach zdarzenia analizuje się okiem historyka?
– Zmartwychwstanie było sprawą tak nową i niepojętą w całym ówczesnym świecie – zarówno żydowskim, jak i grecko-rzymskim – że niemożliwe było, by ktokolwiek je wymyślił czy sfabrykował. Sprawa ta mogła pochodzić jedynie z Bożego objawienia, mogła się zdarzyć najpierw tylko Bogu-Człowiekowi. Nikt nie spodziewał się takiego obrotu spraw, nie istniał taki pomysł czy idea. Dla mnie to dowód prawdziwości Zmartwychwstania. Nawet ponad 20 lat po tym fakcie, kiedy św. Paweł zaczął mówić o Zmartwychwstaniu na Areopagu, filozofowie odwrócili się od niego i wcale nie chcieli o tym słuchać.
– Dlaczego?
– Filozofowie mogli przyjąć najwyżej zmartwychwstanie duchowe, a więc wyjście z ciała, porzucenie ciała i jakieś odnowienie duszy. Tymczasem tu ważny jest cały człowiek, także ciało przeznaczone jest do chwały. Nawet nie powrót do ziemskiego życia, ale przejście całego człowieka z duszą i ciałem do zupełnie nowego życia. To nie mieściło się w żadnych ludzkich koncepcjach czy marzeniach. Ta sprawa mogła pochodzić tylko od Boga. Dlatego pierwsi chrześcijanie włączyli do Credo wyznanie wiary w „ciała zmartwychwstanie”. Ciała – czyli całego człowieka.
– Potocznie mówimy o zmartwychwstaniu ciała, ale myślimy o zmartwychwstaniu całego człowieka?
– Gdyby użyć wyrażenia „zmartwychwstanie człowieka”, wtedy można byłoby rozumieć, że chodzi jedynie o człowieka duchowego, wewnętrznego, niecielesnego. Ale podobnie, kiedy mówimy „Słowo stało się ciałem”, to stwierdzamy, że Słowo stało się człowiekiem.
– Jaki jeszcze inny powód mieli Grecy, że nie chcieli słuchać św. Pawła?
– Może św. Paweł za szybko chciał pokazać Grekom, na czym polega nowość chrześcijaństwa. Do przyjęcia tej nowości trzeba było dojrzeć w dłuższym procesie. Wreszcie chodzi tu o tajemnicę, którą trudno wyrazić w kategoriach rozumowych, racjonalnych, wymaga bowiem wiary.
– Niemniej Pismo Święte daje nam pewne obrazy, z których można wyciągnąć choćby fragmentaryczne wnioski. Uczniowie idący do Emaus np. nie poznają na początku Chrystusa, można więc stwierdzić, że Zmartwychwstały wyglądał inaczej niż wtedy, kiedy nauczał. Z kolei Tomasz dotyka Jego ran, a więc Chrystus przypomina osobę po męce. Wydaje się, że na tej podstawie można coś powiedzieć o naturze zmartwychwstania.
– Z pewnością nie było to ciało takie jak przed ukrzyżowaniem, chociaż je w jakiś sposób przypominało. Widać ślady ran, ale te rany już nie krwawią, nie bolą, nie powodują dalszego rozkładu ciała. Są żywe, ale też w jakiś sposób zabliźnione. Jezus przychodzi mimo zamkniętych drzwi, zjawia się w różnych niespodziewanych miejscach, np. nad jeziorem Galilejskim czy w Wieczerniku. Wcześniej tego nie robił. Widać więc, że to jest inny rodzaj życia...
– ...który już trudno sobie wyobrazić. Może więc lepiej w ogóle zrezygnować z takich domysłów?
– Rzeczywiście, najważniejsze jest to, że Jezus zmartwychwstały to Jezus żywy i działający nieustannie w ludzkich duszach, w sakramentach, w Kościele. Jak wcześniej mogli Go dotykać, przebywać z Nim i rozmawiać jedynie apostołowie i najbliżsi z terenu Palestyny, tak teraz my możemy Go przyjmować, spotykać Go w Eucharystii, adorować pod postacią chleba w każdym zakątku ziemi. Sam wskazał, że dopiero po Zmartwychwstaniu Jego Dobra Nowina będzie głoszona aż po krańce ziemi, a On będzie z nami aż do końca świata.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.