Zło potrafi się klonować: może mu ulec także ofiara i odpowiedzieć przemocą na doznaną krzywdę. Uczynki miłosierne względem duszy mają temu zapobiec – ochronić serce osoby skrzywdzonej przed skażeniem zemstą i agresją.
Kontakty z innymi ludźmi mogą być powodem poczucia krzywdy, tak rzeczywistej, jak też wyobrażonej. Zdarza się bowiem, że wypowiedziane bez złej intencji niewłaściwe słowo, mimowolny odruch lub pominięcie może kogoś urazić, dotknąć jego bolesnej rany. Przypadkowy adresat takiego zachowania czuje się pokrzywdzony i może mieć nawet słuszny żal do krzywdziciela, ale w istocie popełnia niesprawiedliwość, bo interpretuje zachowania bliźniego ze swojej ciasnej perspektywy subiektywnego widzenia sprawy. Dlatego tak ważny jest dystans do doznanej krzywdy, pozwalający ocenić jej właściwe rozmiary i zastanowić się, dlaczego druga osoba tak czy inaczej się zachowała. Człowiek działający impulsywnie na zasadzie bodziec – reakcja, sam może stać się krzywdzicielem i dlatego musi uważać, zanim coś postanowi i odreaguje w odpowiedzi na działanie bliźniego. Złorzeczenie, które niekiedy pojawia się na ustach ludzi skrzywdzonych, można uznać za pewną formę modlitwy do szatana. Jako takie niesie zagrożenie zarażenia się „wirusem” zła i obraca się przeciwko złorzeczącym.
Istnieją jednak takie krzywdy, które są w pełni realne i nie ma wątpliwości co do złych intencji krzywdziciela. Wówczas powstaje problem właściwego zachowania chrześcijanina, który z jednej strony będzie wypełniał biblijną zasadę zwyciężania zła dobrem, a z drugiej musi jednak uwzględnić zasady współżycia społecznego, domagające się napiętnowania i ukarania stosownego do winy. Istnieje różnica między indywidualnym, a społecznym wymiarem doznanej krzywdy. Krzywdę doznaną osobiście można darować krzywdzicielowi i przebaczyć jego występek, podczas gdy człowiek odpowiedzialny za innych – niewinnych i bezbronnych – których dotyka działanie krzywdziciela, ma obowiązek reagowania na zło. Jeśli doznawanie krzywdy staje się tolerowaniem zła i pozwala mu na bezkarne rozszerzanie się bez ponoszenia konsekwencji, to trzeba stanowczo i roztropnie je zatrzymać.
Miara sprawiedliwości
Ważne jest zachowanie miary sprawiedliwości w samym ujmowaniu doznanego skrzywdzenia oraz w podejmowaniu środków zaradczych w postaci ostrzeżenia, napiętnowania lub kary wymierzonej sprawcy zła. Sformułowanie krzywdy cierpliwie znosić nie oznacza całkowitej bierności i bezradności wobec działań nieprzyjaciela. Znosić krzywdę we właściwej proporcji oznacza najpierw dążenie do wewnętrznej wolności chroniącej przed poczuciem zwątpienia w Bożą dobroć i uleganiem ślepemu gniewowi i pragnieniu zemsty. Prymas Stefan Wyszyński uwięziony w 1953 roku przez władze komunistyczne w Stoczku Klasztornym modlił się, by nie dać się opanować nienawiści i nie zacząć myśleć w kategoriach narzucanych przez krzywdzicieli. Dlatego kwestionując bezprawne uwięzienie i pozbawienie go możliwości pracy duszpasterskiej oraz domagając się uwolnienia, z kulturą i miłością traktował funkcjonariuszy państwowych, mając świadomość, że musi wznieść się ponad logikę przemocy i brutalności.
Pan Jezus, zachęcając swoich uczniów do naśladowania doskonałości w miłości Ojca Niebieskiego, wzywa ich, by wznieśli się ponad poziom doznawanych krzywd i pozdrawiali nie tylko tych, którzy ich pozdrawiają (por. Mt 5,47-48), ale sami postępowali według złotej zasady: co chcecie, żeby wam ludzie czynili, wy im czyńcie (por. Mt 7,12). Znoszenie krzywd z cierpliwością oznacza zatem pełną świadomość realności ich istnienia, ale zarazem łączy się z nadzieją, że dobro jest silniejsze i zwycięży w świecie. Człowiek, który nie akceptuje faktu, że jego życie może być narażone na krzywdy ze strony innych, łatwo ulega gniewowi i frustracji, mając pretensje do Boga, że w świecie nie ma tyle przyjaźni, ile jej oczekiwał. Świat jednak jest skażony grzechem i potrzeba realizmu w życiu chrześcijanina, który winien być świadomy, że może doznać niezasłużonego cierpienia, boleśnie krzyżującego jego własne plany. Cierpliwe znoszenie krzywd nie jest możliwe bez przyjęcia prawdy o grzechu i odkupieniu dokonanym przez Jezusa na krzyżu. Zbawienie polega między innymi na tym, że Pan Jezus nie odpowiedział na zło złem, ale pokonał je siłą dobra i miłości, przybijając ludzkie grzechy do drzewa krzyża.
Dystans wobec doznanego zła
Czynienie dobra, choć nade wszystko winno mieć przymiot bezinteresowności, zawsze przynosi wydatne korzyści. Dlatego cierpliwe znoszenie krzywd chroni przed ich wyolbrzymianiem i pozwala na zachowanie dystansu wobec doznanego zła. Człowiek musi przecież dalej żyć i dlatego nie może koncentrować się na osobie krzywdziciela, który wyrządzając zło, zaczyna niejako kontrolować życie ofiary, gdyż wpływa na jej myślenie i postrzeganie świata. Takie zatrucie życia krzywdą z przeszłości utrudnia ufne spojrzenie w przyszłość.
Dążąc do przebaczenia leżącego u podstaw cierpliwego znoszenia krzywd, człowiek rozumie potrzebę uwolnienia się od wpływu doznanego zła i złożenia sprawy w rękach Boga, który jest sędzią sprawiedliwym. Przebaczenie nie oznacza bowiem zapomnienia tego, co się stało, ale cechuje się wzniesieniem ponad poziom logiki krzywdziciela i podjęciem życia w perspektywie Bożej sprawiedliwości. Wyniósłszy naukę ze złych zdarzeń, człowiek roztropny staje się bardziej ostrożny i unika niepotrzebnego narażania się na „stawanie na linii ognia”. Na nowo ustawiając relacje z krzywdzicielem, uczeń Chrystusa nie sądzi i nie potępia bliźniego, ale dostrzega jego uwarunkowania i słabości, które sprawiają, że z powodu poranienia przez grzech zaczyna on wyrządzać zło innemu człowiekowi. Dlatego z przebaczenia rodzi się współczucie i modlitwa, która otwiera serce człowieka na Boże miłosierdzie, gdyż Pan Jezus nauczał: „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią” (Mt 5,7).
Święta obojętność
Darowanie urazy z powodu doznanego zła łączy się ściśle nie tylko z przebaczeniem, ale też z wyciąganiem wniosków z doświadczenia bycia zranionym. Niektórzy ludzie są bowiem przewrażliwieni i boleśnie przeżywają każde zachowanie, które nie mieści się w skali ich oczekiwań. Wiele uraz doświadczanych przez ludzi nadwrażliwych ma swoje źródło w ich nadmiernej wyobraźni wyolbrzymiającej zachowania bliźnich i prowadzącej do przesadnej interpretacji ich intencji. Tacy ludzie sądzą świat przez pryzmat swoich przeżyć i oceniają wszystko swoją subiektywną miarą. Obrażanie się i zachowywanie gniewu oraz pielęgnowanie skrywanych w sercu pretensji nie sprzyja obiektywnemu oglądowi rzeczywistości i izoluje osobę urażoną, ale też zamyka ją na przyjęcie prawdy o faktycznym przebiegu wydarzeń. Trudno wyobrazić sobie całkowitą nieczułość na urazy i krzywdy, ale też niełatwo jest żyć człowiekowi, który z przesadą wszystko odczytuje jako bezpośredni atak na niego. Dlatego trzeba wyrabiać w sobie wewnętrzną odporność, którą św. Franciszek Salezy nazywał świętą obojętnością.
Często bowiem ludzie sprawiający bliźniemu przykrość nie mają tego wprost na celu i nawet nie są świadomi, że ich zachowanie zostanie tak odczytane. Dlatego nie poczuwają się do przepraszania i naprawiania krzywd. Warto zatem rozmawiać z kimś zaufanym o tym, co się przeżywa jako urazy, by je zobiektywizować i znaleźć sposób na pokonanie gniewu i frustracji. Człowiek zamykający się w sobie traci bowiem poczucie bezpieczeństwa i swoiście „nakręca się”, dopuszczając do wyobraźni niekończące się myśli o doznanej krzywdzie i dyskusje z potencjalnymi wrogami. Pielęgnowanie poniżenia i nieustanne stawianie sobie przed oczy niesprawiedliwości nie pomaga w pozytywnym patrzeniu na świat i kierowaniu się nadzieją na odnoszenie sukcesów w życiu. W ten sposób osoba podtrzymująca poczucie skrzywdzenia hamuje swój rozwój i zamyka drogę do cieszenia się życiem.
Milczenie i modlitwa
Sposobami uczenia się cierpliwego znoszenia krzywd i chętnego darowania urazy są nade wszystko milczenie i modlitwa. Milczenie nie oznacza tylko zaciśnięcia zębów dla powstrzymania się od złorzeczeń. Ważne jest powstrzymanie się od opowiadania wszystkim tego, co się stało, i rozgłaszania negatywnego zachowania bliźniego. Obmawiając i osądzając bliźniego, człowiek łatwo wyrządza krzywdę przez uogólnienia i niesprawiedliwe oceny. Dlatego nade wszystko milczenie musi dokonać się w sercu, w którym ustanie ciągłe roztrząsanie tego, co się stało. Zrodzi ono ufne powierzenie wszystkiego Bogu.
Zaufanie Bożej sprawiedliwości nie neguje doznanego zła ani nie musi się wiązać z odrzuceniem pragnienia ukarania jego sprawcy. Przynosi ono pokój wewnętrzny, który pomaga w skierowaniu do krzywdziciela życzliwego napomnienia mającego na celu pozyskanie brata (por. Mt 18,15) zamiast nieopanowanego wyrażenia emocji. Asertywne zachowania nie są sprzeczne z wymaganiami Ewangelii. Jednak nie mogą się one przerodzić w agresję i poniżenie bliźniego. Kierowanie się w życiu mądrością wskazywaną przez uczynki miłosierdzia pomaga w spokojnym i cierpliwym reagowaniu na zło, które dzięki temu znajduje właściwą przeciwwagę w działaniu motywowanym roztropnością i miłością.
Modlitwa zakorzeniająca ludzkie serce w sercu Boga pozwala przyjąć odwieczny plan zbawienia dokonanego przez Chrystusa na krzyżu, w który włączeni są ludzie wierzący w zwycięstwo prawdy nad kłamstwem i miłości nad nienawiścią. Chrześcijanin, odnosząc wszystkie swoje sprawy do Boga, jest przekonany, że czuwająca nad losem człowieka Opatrzność prowadzi go nawet przez trudne doświadczenia do osiągnięcia pełni szczęścia w niebie. Ufne powtarzanie słów Pana Jezusa wyrażające pragnienie przyjścia Królestwa Bożego i wypełnienia się woli Ojca na ziemi skłania modlącego się do odczytywania swego życia jako wpisanego w Boży plan, w którym człowiekowi przychodzi niejednokrotnie doznać smaku porażki, upadku i krzywdy. Chrystus modlący się na krzyżu za swoich prześladowców jest nie tylko wzorem do naśladowania, ale nade wszystko źródłem łaski do realizowania przykazania miłości, dzięki której jarzmo staje się słodkie, a brzemię lekkie (por. Mt 11,30).
Andrzej Derdziuk – kapucyn, profesor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, autor książek z zakresu historii teologii moralnej, spowiednictwa i życia konsekrowanego.
„Głos Ojca Pio” [101/5/2016] - www.glosojcapio.pl
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.