Błogosławieni, czyli szczęśliwi, w oczach Jezusa są ci, którzy trwają przy sprawiedliwości pomimo prześladowań. O jaką sprawiedliwość chodzi? Według logiki ktoś, kto jest sprawiedliwy, godny jest szacunku, poważania i nagrody. Często słyszymy o tym, że ktoś otrzymał jakieś wyróżnienie za swój czyn, postawę, zachowanie itp. Z natury sprawiedliwość zasługuje na nagrodę. Dlaczego więc Jezus mówi o prześladowaniu ludzi sprawiedliwych?
Sprawiedliwość – ślepa czy Boża?
Czym jest sprawiedliwość, jak ją rozumieć? Zapewne pamiętamy antyczne wyobrażenie sprawiedliwości jako bogini z zawiązanymi oczami, trzymającej szalę, na której z jednej strony składane jest dobro, a na drugiej zło. Od tego, co przeważy, będzie zależało, czy dana sprawa jest godna nagrody, czy kary. Krótko mówiąc, sprawiedliwość jest ślepa i nie ma względu na osoby, liczy się tylko to, co w danej chwili ma przewagę. Takie rozumienie sprawiedliwości nie ma odniesienia do Boga.
Zapewne nie o takiej sprawiedliwości mówił Jezus. W moim odczuciu sprawiedliwość jest tam, gdzie jest Bóg. Wiele lat pracowałem na terenach byłego Związku Radzieckiego, kraju, który pragnął za wszelką cenę wyeliminować Boga z życia społecznego, kulturalnego, etycznego. Głosił wspaniałe hasła: wolności, równości, sprawiedliwości itd. Była to próba stworzenia społeczeństwa bez Boga. Wokół ZSRR stworzono tzw. żeleznyj nawies, granicę nie do przejścia, krótko mówiąc – sowieckie getto. Nic, co miało styczność ze sferą sacrum, nie mogło się tam dostać. Miał to być prawdziwy raj na ziemi bez głodu, wojny, niesprawiedliwości, gdzie ludzie mieli żyć w dobrobycie i szczęściu. Ideolodzy głosili wspaniałe hasła, jak dobrze będzie żyć człowiekowi, wyzwoliwszy się spod panowania Boga, którego uważali za tyrana. Na ironię nie był to żaden raj, a raczej piekło.
Współczesne społeczeństwa tak zwanych krajów rozwiniętych też ulegają podobnej pokusie wyeliminowania Boga z życia społecznego. Sami chcemy stanowić, co jest dla nas dobre, a co jest złe. My mamy teraz naukę, postęp w medycynie, technice, inżynierii, budownictwie. Mamy osiągnięcia, o których nigdy ludzkości nie śniło się. Moje spojrzenie na współczesne osiągnięcia techniczne zmieniło się po przeczytaniu w prasie popularnonaukowej krótkiej notki, że zwykła trawa, która rośnie na łące, ma proporcje grubości do wysokości, których żaden obiekt zbudowany przez ludzi nie jest w stanie osiągnąć. Zwykła trawa przewyższa największe osiągnięcia myśli ludzkiej. Człowiek współczesny uległ pokusie uwielbienia samego siebie, wydaje mu się, że jest wszechmocny. Jest to, krótko mówiąc, tworzenie z siebie, ze swej wiedzy, umiejętności bożka. Chciałoby się zadać pytanie, jeśli jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle? Dlaczego tak wiele osób jest sfrustrowanych, dopada ich depresja, dlaczego tak wielu ludzi jest nieszczęśliwych? Odpowiedź jest prosta. Bóg jest źródłem wszelkiego dobra, piękna, szczęścia, sprawiedliwości. Jeśli rzekę odciąć od źródła, szybko wysycha i odsłania całą swoją nagość. Budowanie sprawiedliwości bez Boga jest utopią i jest największą niesprawiedliwością.
Boży przewrót
Słowa Jezusa wzywają nas wszystkich do nawrócenia i opowiedzenia się za Nim i za Jego sprawiedliwością lub przeciw niej. Każdy z nas musi nieustannie wybierać. Wybór Boga i życia zgodnego z Ewangelią jest w naszych czasach ciągle atakowany, ośmieszany, wyszydzany, opluwany. Jeśli człowiek żyje zgodnie z Bogiem, chce czy nie, będzie prześladowany. Niech posłuży przykład z Rosji. Młoda dziewczyna zakochała się w chłopaku. Był dla niej wszystkim. Pobrali się, przeżyli wspaniałą romantyczną miłość. Z ich związku poczęło się dziecko. Na wieść o ciąży ten wspaniały mąż każe jej wybierać: albo on, albo dziecko. Wielki dramat dziewczyny. Przecież ona go kocha, nie rozumie, jak on może być takim egoistą. Postanawia, dzięki Bogu wybiera dziecko. Jest szczęśliwa. Chociaż jest bardzo trudno samej wychowywać córeczkę, nie żałuje ani przez chwilę. Dziwi się sama sobie, jak mogła być tak ślepa, aby wcześniej nie poznać się na tym człowieku.
Wierzymy, że Bóg istnieje, ale taki, który nam odpowiada, który nie wtrąca się do naszych spraw, nie stawia wymagań, proponuje łatwe i przyjemne życie, bez wyrzeczeń i ofiar. Chcemy dyktować Bogu, co jest dla nas dobre, a co złe, chcemy, aby wypełniał nasze życzenia, chcemy przejąć nad Bogiem kontrolę. Nierzadko samych siebie stawiamy w miejsce Boga. Często, przy okazji różnych rekolekcji, spotkań, rozmów, mówię o własnych przemyśleniach na ten temat. Potrzeba nam wszystkim swojego rodzaju przewrotu kopernikańskiego. Nasz wielki rodak zatrzymał słońce, a poruszył ziemię. Udowodnił, że nie ziemia jest centrum wszechświata i wszystko wokół niej się kręci, ale że centrum naszej galaktyki jest słońce. Ziemia zaś i wszystkie inne planety wokół niego się kręcą i są w pełni od słońca zależne. Tak, przewrót musi nastąpić w życiu duchowym każdego człowieka. Bóg jest Bogiem i tylko On Jeden. Ja jestem człowiekiem, w pełni od Niego zależnym. Pamiętacie na pewno słowa Jezusa, że nawet włosy na naszej głowie są policzone i żaden z nich nie spadnie bez woli Boga. Przewrót musi się dokonać w naszych głowach, abyśmy zaczęli serio traktować Boga i Jego naukę.
W moim osobistym nawróceniu bardzo pomogło asystowanie modlitewne w kilku egzorcyzmach. Kiedy na własne oczy zobaczyłem, co zły duch może zrobić z człowiekiem, jak nim rzuca, przeklina, wrzeszczy itd., przekonałem się, że wszystko, czego uczy Kościół, jest prawdą. Zrozumiałem, że istnieje osobowe zło, szatan, który dyszy złością i nienawiścią do człowieka i nieustannie dąży do całkowitego naszego zniszczenia. Kiedy zobaczyłem moc Jezusa ukrytego w Najświętszym Sakramencie, pokonującego te piekielne bestie, moc modlitwy do Matki Najświętszej i świętych, zrozumiałem, kto jest Bogiem i Komu warto zaufać, i za Kim iść. Doświadczenie modlitwy o uwolnienie i egzorcyzmów więcej mi dały niż długie lata studiów teologicznych w seminarium. Tam zdobyłem teorię, wiedzę, tu zaś dotknąłem realności bytów duchowych dobrych i złych. To doświadczenie nauczyło mnie jednej podstawowej prawdy – BÓG JEST ŻYWY, BÓG NIE UMARŁ, a nie jak to głoszą współczesne filozofie, na których to poglądach bazują media, nieustannie pokazując świat takim, jakby Boga w ogóle nie było, ale ON JEST i KOCHA NAS.
Im trudniej, tym lepiej
„Błogosławieni ci, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości” – rozumiem to jako: błogosławieni ci, którzy poznali Boga, pokochali, opowiedzieli się po Jego stronie i nie zważając na różne przeciwności, trwają przy Nim. Są to ci chrześcijanie, dla których nauka Chrystusa jest regułą życia, jest światłem, które rozprasza ciemności współczesnego świata, jest zasadą ich życia, za co są gotowi cierpieć, a nawet umrzeć. Ponieważ jest to prawda, a kto poznał prawdę, nie zadowoli się żadnym kłamstwem. Taki człowiek przede wszystkim zmienia siebie, pozwala, aby Chrystus od nowa go ukształtował, zmienia swoje myślenie. Jest to człowiek, który szuka prawdy, stawia pytania. Człowiek taki musi być pokorny, uznać za św. Janem Chrzcicielem, że pragnie: aby On wzrastał, a ja bym się umniejszał. Taki człowiek nie boi się krytyki, oszczerstw, szykan, poniżenia. Ktoś pięknie powiedział o takich chrześcijanach: im trudniej, tym lepiej. Im więcej przeszkód świat rzuca nam pod nogi, tym bardziej utwierdza nas w tym, że idziemy dobrą drogą. Musimy unikać aplauzu, pochwał. Droga Boża zawsze była naznaczona krzyżem i w Starym Testamencie, i w Nowym, i w czasach współczesnych. Krzyż jest tym wyróżnikiem dobrej drogi.
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, ponieważ oni wiedzą, dokąd idą. Oni mają szersze spojrzenie na życie, nie patrzą tylko z perspektywy doczesności, ale potrafią zaglądnąć w przyszłość. Człowiek, który wie, po co żyje na tym świecie, jest gotów na każde poświęcenie, aby tylko zdobyć zamierzony cel. Niestety coraz więcej osób młodych, w średnim wieku, starszych, nie wie, po co żyje na tym świecie i dokąd idzie. Kiedy wychodzisz z domu, to doskonale wiesz, dokąd chcesz iść: do szkoły, do sklepu, do kina itd. Kiedy zaś spotykasz kogoś na ulicy i pytasz się, dokąd idzie, a on nie wie, to myślisz sobie, że chyba z nim jest coś nie tak; biedak, pewno stracił rozum. Tak, Drodzy Młodzi, każdy człowiek, który nie wie, dokąd idzie, jest takim biedakiem.
Panie Jezu, przez wstawiennictwo Niepokalanej i św. Maksymiliana, zachowaj nas od zagubienia drogi. Pomóż nam wszystkim odnaleźć Ciebie, Boga żywego i prawdziwego, i całym życiem opowiedzieć się za Tobą. Bo kto Ciebie, Panie, spotkał w swoim życiu, żadne dobro stworzone nie może go zadowolić. Panie, naucz nas trwać przy Tobie, chociaż wszyscy Cię opuszczą, pozwól nam wytrwać do końca, bo jak uczysz: kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony, czyli błogosławiony.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.