Czy dobry anioł stróż ma swojego odpowiednika ze strony lucyferiańskiej? Czy Szatan, na wzór Boga, przydziela nam jednego ze swoich demonów, który ma nas zwodzić i kusić, wykazywać nami szczególne zainteresowanie (a w skrajnych wypadkach może i opętywać)?
Popkultura wykreowała wizerunek pozostającego w rozterce człowieka, na którego prawym ramieniu siada (lub unosi się nad nim) podpowiadający mu anioł, a na lewym jest zwodzący go diabeł. Jest to taka swoista humorystyczna konwencja przedstawiania wewnętrznego konfliktu dotyczącego wyboru między dobrem i złem. Obrazek ten możemy spotkać w wielu komiksach, filmach i animowanych bajkach przeznaczonych dla dzieci, takich jak chociażby „Nowe szaty króla”, gdzie jeden z bohaterów (Kronk) ma anioła i diabła na ramieniu, zawsze kiedy trapi go jakiś dylemat moralny. Także Pies Pluto, znany z kreskówek Disneya, często działał pod wpływem aniołka lub diabełka na swoim ramieniu, którzy zazwyczaj sprzeczali się i drwili z siebie nawzajem, a nawet fizycznie ze sobą walczyli. Podobnie ukazywano rozterki Kaczora Donalda, niejakiego Homera Simpsona i wielu innych bajkowych postaci.
Najbardziej charakterystyczne w tych wyobrażeniach jest to, że zarówno anioł jak i diabeł są najczęściej miniaturowymi sobowtórami danego człowieka (lub zwierzęcia), niejako jego dwiema wersjami – dobrą (na co wskazują skrzydła, aureolka i czasem harfa) oraz złą (z rogami, ogonem i trójzębem). A zatem nie chodzi po prostu o sam fakt kuszenia. Zarówno anioł jak i diabeł są przypisani konkretnie do tego, a nie innego bohatera. Notabene już w Biblii znajdziemy ślady wierzeń, że anioł stróż to niejako sobowtór osoby, którą się opiekuje (por. Dz 12, 16). A zatem mamy tu do czynienia z osobistym, prywatnym aniołem stróżem i występującym w takiej samej funkcji diabłem. Ukazanie diabła jako sobowtóra kuszonej postaci sytuuje go w roli analogicznej do anioła stróża, a więc moglibyśmy go nazwać prywatnym, osobistym diabłem stróżem.
Z punktu widzenia psychoaanalizy
W tych wyobrażeniach anioł reprezentuje jednak raczej sumienie i lepszą stronę człowieka, a diabeł pokusę i ciemna stronę naszej natury. To popkulturowe ukazanie walki dobra i zła niektórzy interpretują także w świetle psychoanalizy Freuda. Czytałem kiedyś książkę, która pod tym właśnie kątem analizowała kreskówki Disneya i odnośnie anioła oraz diabła na ramieniu napisano w niej, że anioł reprezentuje superego (źródło autocenzury), a diabeł reprezentuje ID (pierwotne, instynktowne pragnienia jednostki).
Prawdę mówiąc ta freudowska koncepcja bardzo przypomina pogląd judaizmu, że natura ludzka podlega działaniu dwóch potężnych sił tkwiących w człowieku: jecer ha-ra (skłonności ku złu) i jecer ha-tow (skłonności ku dobru). Jecer ha-ra jest instynktem wyrosłym z egoizmu, z naturalnego instynktu samozachowawczego, a więc odpowiednikiem tego, co Zygmunt Freud określił jako ID: skupia w sobie energię agresji, niemoralnych pożądań, egoistycznych zachcianek i inklinacji. Jecer ha-tow jest natomiast ekwiwalentem freudowskiego superego. Jest to system wartości (społecznych norm), uznawanych przez człowieka za własne, które kierują go w stronę dobra i altruizmu – w miarę, gdy dojrzewa on społecznie i indywidualnie. Istnienie obu tych instynktów jest warunkiem wolnej woli człowieka, dlatego oba są konieczne, wyznaczają bowiem w człowieku bieguny przestrzeni moralnej. W zdaniu z biblijnej Księgi Rodzaju (2,7) „wtedy to Pan Bóg ulepił człowieka”, w wyrazie „wa-j(j)icer” (hebr. „i ukształtował”), litera „jod” jest podwojona, co rabini interpretowali w ten sposób, że Bóg kształtując (hebr. jacar) człowieka, umieścił w nim dwa popędy (hebr. jecer), które zawierają się w samej naturze kształtowania.
Osobisty kusiciel?
Oczywiście redukowanie kuszenia li tylko do wewnętrznej walki ID i superego lub jecer ha-ra i jecer ha-tow, jest z punktu widzenia chrześcijaństwa niemożliwym do przyjęcia redukcjonizmem. Rzeczywiście istnieją bowiem dobre duchy, które próbują nas ochronić i i złe duchy, które chcą nas zwieść ku złu. Teologia katolicka rozwinęła koncepcję osobistego anioła stróża. Kultura popularna zaś dodawała do niego często osobistego diabła, który miał przeciwdziałać wysiłkom anioła.
W sposób najbardziej wyraźny pogląd ten zaprezentował Clive Staples Lewis w „Listach starego diabła do młodego”(ang. The Scrawtape Letters). Autor wpadł na pomysł, aby ukazać zagrożenia na drodze do Nieba z punktu widzenia doświadczonego diabła Krętacza, piastującego wysokie stanowisko w hierarchii Piekieł (Podsekretarza Departamentu), który koresponduje z początkującym adeptem sztuki kuszenia, swoim siostrzeńcem Piołunem, w celu pouczenia go, jak ma sprowadzić podopiecznego (zwanego przewrotnie „Pacjentem”) na drogę wiodącą ku Piekłu. Według koncepcji Lewisa konkretny diabeł zajmuje się jednym Pacjentem, jest więc w sensie ścisłym antytezą anioła stróża.
Pomysł „diabła stróża” jest zresztą stosunkowo stary. Znajdziemy go już w popularnych średniowiecznych dramatach, takich jak „The Castle of Perseverance” („Zamek wytrwałości”) z XV wieku, a także w sztuce Christophera Marlowe'a „Tragiczne dzieje doktora Fausta” („The Tragical History of Doctor Faustus”), wydanej około 1592 roku, gdzie Dobry Anioł i Zły Anioł przedkładają mu swoje konkurencyjne rady (zob. akt 2, scena 1, i in.), a z kontekstu wynika, że jest to osobisty anioł Fausta i jego osobisty kusiciel.
W poszukiwaniu źródeł
Jak na razie obracaliśmy się w kręgu literackich fantazji i popkultury. Czy jednak faktycznie istnieją jakieś podstawy do uznania, że każdy człowiek posiada osobistego kusiciela, to znaczy takiego prywatnego, spersonalizowanego diabła, zajmującego się tylko nim? Otóż trzeba otwarcie powiedzieć, że mimo popularności tego motywu, w Biblii na próżno szukalibyśmy potwierdzenia dla poglądu o istnieniu osobistych kusicieli. Naukę o aniołach stróżach można wyprowadzić z wielu tekstów. Mówi o tym bezpośrednio sam Jezus (np. Mt 18, 10). Natomiast nigdzie w Piśmie Świętym nie zostało napisane, że każdy z nas ma swojego prywatnego kusiciela.
Niektórzy twierdzą, że taki pogląd można znaleźć w Regule Zrzeszenia, piśmie qumrańskim, odkrytym w jednej z grot nad Morzem Martwym, gdzie czytamy: „On też stworzył człowieka, aby panował nad ziemią i ustanowił dla niego dwa duchy, ażeby według nich postępował aż do czasu Jego nawiedzenia, ducha prawdy i ducha nieprawości” (1 QS 3,17-19). Trudno jednak z tego wersetu wyprowadzić wniosek, że każdy ma osobistego złego ducha. Chodzi raczej o to, że istnieją duchy dobre i duchy złe.
Początki takich wyobrażeń w chrześcijaństwie sięgają prawdopodobnie niekanonicznego (a więc apokryficznego) utworu „Pasterz” (gr.: „Poimen”, łac.: „Pastor”) napisanego przez niejakiego Hermasa, pomiędzy 140 a 150 r. Hermas rozpoczyna od przedstawienia czterech doświadczonych przez siebie wizji. Ostatnią nazywa objawieniem, gdyż w jej trakcie nawiedził go anioł w stroju pasterza, który powiedział mu, że przysyła go „najczcigodniejszy anioł” (to znaczy Archanioł Gabriel) i nakazał spisanie „wszystkich przykazań i przypowieści”. W rozdziale 36 (w VI przykazaniu) można znaleźć odniesienie do idei dwóch aniołów współistniejących z każdym człowiekiem: „- Słuchaj, - powiedział - co do wiary. Każdy człowiek ma dwóch aniołów, anioła sprawiedliwości i anioła niegodziwości. - Jak więc, Panie - powiedziałem - mam poznać ich działanie, skoro obydwaj są ze mną? - Słuchaj, - powiedział - i rozumiej ich działanie. Anioł sprawiedliwości jest delikatny, powściągliwy, miły i spokojny. Jak tylko on wejdzie do twego serca, odtąd będzie ci doradzać względem sprawiedliwości, czystości, świętości, wstrzemięźliwości i względem wszelkiego dobrego uczynku i wszystkich chwalebnych cnót. Jak wszystko to wstąpi do twego serca, będziesz wiedział, że anioł sprawiedliwości jest z tobą. To bowiem są cechy anioła sprawiedliwości. Ufaj mu. Teraz też popatrz na cechy anioła niegodziwości. Przede wszystkim on jest pobudliwy, ma w sobie gorycz i jest nierozumny, swoim złym postępowanie chce przyprawić o błąd i obalić sługę Bożego. Kiedy więc wstąpi do twego serca, poznasz go po jego cechach” (Hermas 36:1-4). A zatem z każdym człowiekiem, według Hermasa, przebywają dwaj aniołowie (anioł prawości i anioł występku), którzy próbują kierować ludzkimi emocjami.
Według islamu
W tradycji islamu pojawia się z kolei dwóch aniołów określanych jako kiraman katibin (arab. „szanowni uczeni”), którzy stale są przy każdym człowieku w celu rejestrowania działań, myśli i uczuć danej osoby, aby na tej podstawie Allah podjął decyzję, czy wyśle człowieka do Jannah (raju) czy też do Jahannam (Piekła). Koran odnosi się do nich w dwóch miejscach (50: 16-18 oraz 82: 10-12). Uważano, że jeden z tych aniołów siedzi na prawym ramieniu i zapisuje wszystkie dobre uczynki, a drugi siedzi na lewym ramieniu i zapisuje wszystkie złe uczynki. Jednak aniołowie ci nie mają żadnego wpływu na ludzkie postępowanie i ich rola polega tylko na rejestrowaniu czynów. W literaturze islamskiej (zwłaszcza w hadisach) pojawia się jednak myśl, że każdemu człowiekowi towarzyszy także anioł (określony jako qarin – stały towarzysz), który popycha jednostkę do czynienia dobra i posłuszeństwa Bogu oraz jinn, który popycha człowieka do czynienia złych rzeczy i nieposłuszeństwa wobec Boga. W chrześcijańskiej teologii myśl ta jednak nie występuje.
***
Według tradycyjnej wiary chrześcijańskiej, każda osoba posiada z woli Boga własnego anioła stróża, którego zadaniem jest opiekowanie się powierzoną mu osobą w drodze do Nieba oraz ochrona zarówno w wymiarze fizycznym, jak i moralnym. Jednocześnie ludzie są atakowani przez demony i różne pokusy. Nie mamy jednak osobistego diabła, który byłby przeznaczony do kuszenia wyłącznie jednej osoby, analogicznie do roli, jaką odgrywa anioł stróż. Siły reprezentujące Szatana nie są porównywalne z siłami Zastępów Niebiańskich. Piekło ma wyraźne braki kadrowe, aby obsadzić tyle stanowisk kusicieli. Św. Piotr ostrzega: „Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć” (1P 5,8). Jest to bardzo ważne ostrzeżenie, które powinniśmy traktować poważnie, ale skoro krąży, to nie ma swojego przedstawiciela przy każdym człowieku.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.