Gdy sól traci smak

Jeśli mamy do czynienia ze skandalem w Kościele, zgorszenie polega na tym, że pokazanie pewnych rzeczy może tworzyć fałszywy obraz usprawiedliwiający inne zło. A to z kolei prowadzi do myślenia typu: skoro biskup oszukuje, to po co ja mam mieć skrupuły przy moich oszustwach – tłumaczy. Niedziela, 25 marca 2007




– Przede wszystkim trzeba się gorszyć sobą, zaglądać we własne sumienie – mówi ks. Zygmunt Malacki, proboszcz warszawskiej parafii pw. św. Stanisława Kostki, przy której znajduje się grób ks. Popiełuszki. – Bo dzisiaj jesteśmy święci, a jutro możemy też upaść.

– Dobrze zatem, jeżeli gorszymy się sobą – tłumaczy o. Kowalczyk. – Bo to pomaga nam stanąć w pokorze wobec siebie i zapytać: Czy z faktu, że jestem człowiekiem Kościoła, wynika, że Kościół jest silniejszy, czy słabszy? Czy Kościół jest ze mnie dumny, czy jestem jego zakałą?

Różnego rodzaju skandale mogą zatem stanowić pewien rodzaj oczyszczenia i pomóc w odpowiedzi na pytanie o własne grzechy i własny stosunek do wiary. Oczywiście, nie wolno usprawiedliwiać zła. – Absolutnie nie o to chodzi – mówi ks. Szostek. – Ale trzeba też pamiętać, że Kościół jest Kościołem ludzi grzesznych. Wszyscy upadamy i wszyscy mamy prawo pójść do spowiedzi. Przywołuje tu ewangeliczny obraz rozmowy z Jezusem kobiety cudzołożnej. Jak reaguje Jezus? Mówi: „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem” (J 8,7). Nie potępia. Nie daje też pozwolenia na złe postępowanie, gdyż mówi: „Idź i nie grzesz więcej”.

A gdzie jest lepszy świat?

Pamiętam taką rozmowę z ks. Janem Twardowskim, w której – sędziwy już wówczas – poeta dziwił się, że tak często mówi się o kryzysie w Kościele. Tymczasem – podkreślał – kryzys w Kościele nastąpiłby wtedy, gdyby Kościół przestał głosić Ewangelię i odszedł od jej zasad. Dopóki tak nie jest, nie należy ogłaszać jego upadku. Dopóki Kościół głosi prawo Boże – nie można mówić o jego kryzysie. A że duchowni też grzeszą? – Cóż, należą do grzesznych ludzi – mówił ks. Twardowski. Sam też niczemu się nie dziwił i niczym się nie gorszył, lecz z wielkim spokojem podpowiadał, że tylko po ludzku może się wydawać, iż Kościół jest nieudany. Ale po ludzku życie Chrystusa też było nieudane.

Kościół, sam święty, jest wspólnotą ludzi, którzy nie są świętymi, ale grzesznikami dążącymi do świętości. Nawet Ewangelia nie wspomina, że Kościół to wspólnota aniołów. Biblia, tak jak świat, w którym teraz żyjemy, jest historią świętego Boga w grzesznym świecie ludzi. Dlatego Kościół jest lepszy i bardziej święty, niż się wydaje. Świętość to nie bilans dobrych uczynków. Tę świętość daje Kościołowi Bóg. To na Jego odwiecznym programie opiera się Kościół. Dlatego wciąż trwa.
«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...