Przed laty znalazłem się w sytuacji nie do pozazdroszczenia – opowiada pan Lech. – Musiałem moją cudowną mamę umieścić w domu ze stałą opieką medyczną. Trudna sprawa. Zwiedziłem wtedy z rosnącym przerażeniem tuziny takich placówek. Nie znalazłem ani jednej odpowiedniej. Niedziela, 27 stycznia 2008
– Do tej pracy nie każdy się nadaje – wyjaśnia Lech Matysiak. – To ciężka praca, wymagająca ogromnej cierpliwości, łagodności i wewnętrznej pogody ducha. A Mariusz wszystkie te cechy posiada. Uważam nawet, że pozwala, by mu ludzie na głowę wchodzili. Późnym wieczorem pukają do jego mieszkania, by wygadać się, wyżalić…
– Nie mamy tutaj sztywnych godzin pracy. Mieszkam razem z naszymi podopiecznymi. Przyjaźnimy się, lubimy, ciągle rozmawiamy.
– Jest idealistą, przekonanym, że dobrocią, taką niezłomną dobrocią, można zdziałać dużo… – wtrąca prezes.
– Mam dowody, że dobro zawsze zwycięża. Przywozimy tu czasem ludzi, którym bliźni odebrali chęć do życia. Więdnących, z depresjami, zamkniętych w sobie, niedożywionych, zaniedbanych. U nas powoli rozkwitają i duchowo, i fizycznie… czasem nawet rodzina jest zdumiona przemianą…
Prezes Matysiak jest chodzącą energią, wolą działania, wolą czynienia świata lepszym. Trudno mu zrozumieć i przeboleć ludzką obojętność i bezmyślność. Skala problemu w kwestii opieki nad starszymi ludźmi jest – jego zdaniem – coraz większa. A ponieważ społeczeństwo się starzeje, od problemu nie da się uciec. Dotychczas wygląda jednak na to, że władze, wzorem strusia, chowają głowy w piasek.
– Ludzie starzy często żyją gorzej niż bydło w oborze. Mamy w naszym domu staruszków, których zabieraliśmy w zimie z leśnych szałasów… Przywiozłem kiedyś do nas kobietę z długimi, czarnymi włosami. Jak opiekunki wsadziły ją do wanny, okazało się, że kobieta jest siwa i potwornie zawszona. I to dzieje się w XXI wieku – opowiada Mariusz Pocałujko.
– W tej chwili mamy 40 podopiecznych i więcej osób przyjąć nie możemy. Często dzwonią, a nawet przyjeżdżają tu ludzie, prosząc o opiekę. Musimy odmawiać… Jesteśmy najtańszym domem seniora w województwie śląskim… – konkretyzuje prezes.
Dwu- i trzyosobowe pokoje z łazienkami. Przytulna jadalnia i kilka kącików, gdzie pensjonariusze przesiadują na pogaduszkach. Trudno nie wyczuć tu rodzinnej, swojskiej atmosfery. Kucharka właśnie woła na obiad, pospieszne szuranie butów, gwar nawoływań i przekomarzań. Twarze znaczone upływem czasu i niełatwym życiem. Są wśród nich osoby po wyższych studiach, emerytowana księgowa Urzędu Miasta Częstochowy i rolnicy z krusowską emeryturą, pełny przekrój społeczny. Każdy ma swoją historię…
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.