Polskie uczelnie dają niezłą szkołę życia. Młodzi ludzie muszą bardzo uważać, żeby pieniądze, które wydają na naukę, nie poszły w błoto. W butelkę próbują ich nabić i prywatne, i państwowe uczelnie. A stosowane przez nie sposoby to długa lista pułapek zastawianych na ludzi. Niedziela, 1 czerwca 2008
Studenci nie znają przepisów obowiązujących na uczelni. Często nawet nie zdają sobie sprawy z tego, że umowa zawierana z uczelnią jest dla nich niekorzystna. Robert Pawłowski zwrócił się do ministerstwa, żeby umieścić w ustawie zapis o obowiązkowym szkoleniu studentów w zakresie ich praw i obowiązków.
– Pani minister odniosła się do tego pozytywnie i pewnie już od przyszłego roku ruszą szkolenia w niektórych uczelniach – mówi Katarzyna Dziedzik, rzeczniczka resortu. Pewnie, ale nie na pewno, choć doświadczenia w tej sprawie już są. W Politechnice Łódzkiej takie szkolenia odbyły się w tym roku.
– Senat zgodził się jednogłośnie. Prowadzili je przedstawiciele samorządu. A studenci, o dziwo, byli nimi bardzo zainteresowani – podkreśla Tomasz Orankiewicz, szef samorządu studenckiego PŁ i członek Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego. Dowiedzieli się np., że uczelnie równie skrupulatnie jak przestrzegania terminów zapłaty za studia (spóźnienie może skutkować skreśleniem z listy studentów), powinny przestrzegać terminów wypłat stypendiów dla studentów. Tymczasem spóźniają się. Stąd postulat Pawłowskiego, żeby wprowadzić obowiązek płacenia przez uczelnie odsetek za spóźnienia. – Uczelnie tłumaczą się, że środki z ministerstwa przyszły z opóźnieniem. Ale to sprawa między resortem a szkołą. Studenta nie powinna dotyczyć – podkreśla rzecznik.
Pomysłowość uczelni nie ma granic. W katowickiej AWF studenci skarżą się na płatne obozy sportowe. Żeby uzyskać zaliczenie na kierunku fizjoterapii, wszyscy musieli brać udział w dziesięciodniowym sportowym obozie letnim na Mazurach. Koszt wyjazdu – 500 zł. Jeszcze większy problem mają studenci wychowania fizycznego, którzy muszą dodatkowo zaliczyć obóz zimowy. Nie każdego stać na dwa wyjazdy rocznie.
Zdarza się bezprawne pobieranie opłat za praktyki, a także organizowanie ich poprzez firmy powiązane z uczelnią lub jej pracownikami. – Od lat nie daje się ukrócić procederu stosowanego przez jedną z uczelni na Mazowszu – mówi Robert Pawłowski. – Płatne praktyki z turystyki i rekreacji są organizowane w ośrodku wypoczynkowym należącym do kolegi dziekana.
Koniec studiów też nie musi oznaczać końca pułapek zastawianych przez uczelnie. – Ile można czekać na dyplom? – oburzają się absolwenci krakowskich uczelni. Okazuje się, że jeszcze niedawno można było czekać nawet dwa lata. Uczelnie zapominają, że mają obowiązek wydania dyplomu w ciągu 30 dni! Akademia Muzyczna w Bydgoszczy nie wydawała dyplomu studentom, którzy nie zapłacili za sale do ćwiczeń, z których nie skorzystali. – Te pieniądze są potrzebne na poprawę jakości działań dydaktycznych – tłumaczyły władze uczelni.
W Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie tym, którzy ukończyli studia wcześniej, przysługiwało stypendium naukowe, ale tylko do końca czerwca. Wraz z obroną pracy tracili prawo do pomocy socjalnej. Podobnie jest na Uniwersytecie Jagiellońskim w przypadku stypendium naukowego. Tymczasem uczelnie powinny wypłacać całość przyznanych wcześniej świadczeń, zanim dana osoba utraci status studenta – uważa Robert Pawłowski.
Minister Barbara Kudrycka zna treść raportu i potwierdza, że opisane nieprawidłowości pojawiają się na uczelniach – zapewnia jej rzeczniczka Katarzyna Dziedzik. – Sprzyjają temu złe albo nieprecyzyjne przepisy. Dlatego przygotowywana nowelizacja ustawy o szkolnictwie wyższym uwzględni większość postulatów studentów – mówi Katarzyna Dziedzik. Czy tak będzie – zobaczymy. Na razie studiowanie w Polsce wymaga stalowych nerwów i oczu dookoła głowy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.