Spotykają się systematycznie raz w tygodniu na próbach. Ale to nie jedyna korzyść w ich dotychczasowym, bezbarwnym życiu. Przyjaźnią się, pomagają sobie w trudnych chwilach, a nawet jak jest dłuższa przerwa, to tęsknią za sobą. Niedziela, 22 lutego 2009
Nie drzemię w fotelu przed telewizorem
To słowa pana Henryka Góreckiego, który gra już w trzecim spektaklu i duma go rozpiera, bo daje sobie jakoś radę z tym – jak powiada – trudnym fachem. Kiedy tu przychodzi, czuje się odmłodzony. Mówi: – Żona zmarła, mieszkam z synem, synową i wnuczkami. Staram się nie przeszkadzać im, bo przecież to młodsze pokolenia. W zespole teatralnym spotykam się z moimi rówieśnikami i jestem szczęśliwy. Zawsze mamy wspólne tematy do rozmów, często przepytujemy się z zadanego tekstu i po koleżeńsku korygujemy swoje role.
Pani Barbara Dąbrowska znakomicie weszła w rolę opętanej przez niespełnioną miłość Karusi, jednej z bohaterek Mickiewiczowskich „Ballad i romansów”. Biega nie tylko po scenie, ale i po widowni, wykazując się dużą sprawnością fizyczną. – Z zaproponowaną przez reżysera prezentacją nie miałam żadnych trudności – wyznaje pani Basia. – Bo mnie wiecznie gdzieś nosi. Lubię ruch. Na początku miałam trudności z nauczeniem się tekstu, ale z czasem pamięć zaczęła lepiej funkcjonować.
Dama w zielonej kreacji
własnoręcznie uszytej, z kolorową parasolką w ręku to p. Grażyna Nowicka. Porusza się z wielką gracją i dystynkcją, bo tego wymaga rola niewiasty, którą odtwarza. Moja rozmówczyni (to ciekawe) namówiła męża do przeprowadzenia się z odległej wsi do niezwykłej miejscowości – Białołęki. Bo tam zawsze coś się dzieje. A to teatr w wykonaniu starszych ludzi, a to odczyty w Uniwersytecie Trzeciego Wieku, to znów udział w Chórze „Cantate”.
Rozszyfrujmy: właśnie ta babcia imponuje swej wnuczce Julce postawą życiową, a przede wszystkim świetnym aktorstwem. Nie tylko wnuczce, ale również swojej ciotecznej siostrze – p. Annie Kamińskiej, która specjalnie przyjechała z daleka, by obejrzeć aktualną inscenizację zatytułowaną: „ Klasycy wciąż w modzie”.
Widziała poprzednie przedstawienie pt. „Brzechwa dla dorosłych” i stwierdziła, że ta składanka wielkiego poety znakomicie spełniła swoje zadanie – wywoływała uśmiech na twarzy oglądających. Prowokowała dyskusje na tematy: szczęścia, ale i porażek, dobrego samopoczucia, a także psychicznych załamań. Obecny spektakl zmusza członków zespołu teatralnego do zastanowienia się nad skutecznym pokonywaniem wielu kłopotów z uśmiechem na twarzy.
Słowo dla reżysera
– Na pani pytanie, czy starsi ludzie mają trudności w zapamiętywaniu tekstów, odpowiem: zdecydowanie nie! To kwestia czasu i treningu własnej pamięci. Większym problemem jest swobodne poruszanie się na deskach scenicznych. Występujący są na ogół sztywni, trudno im wyzbyć się skrępowania. Ale pomału razem pokonujemy ten wewnętrzny opór.
Rzeczywiście czas prób robi swoje. A ten czas to średnio roczne przygotowanie spektaklu. A później – ile satysfakcji! Każde przedstawienie prezentowane jest po kilka, nawet kilkanaście razy: w domach opieki społecznej, w klubach seniorów, w kościołach. Ostatnio zespół „Pora na seniora” zdobył pierwsze miejsce w Sokole Podlaskim na festiwalu zespołów kabaretowych wśród seniorów z Mazowsza. Gratulujemy!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.