Nikt nie mógł tego przewidzieć. Jan Paweł II mówił, i z tym się nie krył, że przyjeżdża, aby dać satysfakcję narodowi polskiemu. Był przekonany, że ten naród – tak głęboko zakorzeniony w wierze – zasługuje na wizytę papieża. Niedziela, 7 czerwca 2009
Jan Paweł II równie zdecydowanie opowiedział się przeciwko próbom włączania analizy marksistowskiej do społecznego nauczania Kościoła na gruncie teologii wyzwolenia. Był przekonany, że pozbawienie człowieka możliwości wyboru i praw ludzkich nie może być drogą rozwoju ludzkości. W przeciwieństwie do tego głosił koncepcję praw osoby ludzkiej i nienaruszalnej świętości życia człowieka.
Jeśli pytają Panowie o przemówienie Papieża w Gnieźnie, w drugim dniu pielgrzymki do Polski, to powiem krótko: Gniezno – i słowa, jakie tam padły – były początkiem likwidowania „żelaznej kurtyny”, dzielącej ówczesną Europę. Nie mur berliński, tylko Gniezno.
– Czy w samym Watykanie nie było obaw, że Jan Paweł II idzie w tym za daleko?
– Tak mocne głoszenie tych prawd przerażało niektórych, w tym również ludzi Kościoła.
– Nie boli Księdza Kardynała, że wszyscy dziś mówią o murze berlińskim, a nie o Gnieźnie lub o „Solidarności”?
– Trzeba mówić o faktach historycznych. Mur berliński był skutkiem procesu, zapoczątkowanego w 1979 r. w Polsce. Powtarzam: rozmontowywanie „żelaznej kurtyny” rozpoczęło się w Gnieźnie, 3 czerwca 1979 r.
– Czy pamięta Ksiądz Kardynał lot z Rzymu do Warszawy, który rozpoczynał tę pielgrzymkę? Co wówczas mówił Ojciec Święty? Jakimi uczuciami się dzielił?
– Przylot do Warszawy był dla nas przykry.
– Niemożliwe! Dlaczego?
– Kiedy nasz samolot zbliżał się nad Wisłę, tłumy warszawiaków opalały się, jakby w ogóle nic się nie działo. To było odczucie dość przykre. Jednak dalej szło coraz lepiej, atmosfera rosła z każdą chwilą.
– Rozmawiamy w Krakowie, na Franciszkańskiej, w dawnych apartamentach kard. Wojtyły, obok słynnego „papieskiego okna”. Czy ten historyczny i powtarzany przy kolejnych wizytach, „okienny” dialog Jana Pawła II z młodzieżą był jakkolwiek planowany?
– To było zupełnie spontaniczne. Tysiące ludzi, głównie młodzieży, stało przed kurią, wołało Papieża. Trzeba było do nich wyjść, choćby do okna. Papież podjął decyzję sam, wbrew niektórym z otoczenia, obawiającym się o jego bezpieczeństwo.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.