O „prehistorii” soboru i liturgicznej odnowie

Jan XXIII to nie tylko imię papieża, następcy wielkiego i hieratycznego Piusa XII, lecz hasło rzucone Kościołowi do samoodnowy. Nowy ten następca św. Piotra z dnia na dzień zmienił oblicze Kościoła – nie przez decyzje doktrynalne i dyscyplinarne, lecz przez swoje człowieczeństwo. Przegląd Powszechny, 1/2007




Szerokie i wnikliwe dyskusje zamknęło głosowanie nad całością schematu o świętej liturgii, które odbyło się 22 grudnia 1963 r.; schemat przyjęto 2158 głosami przy tylko 19 przeciwnych. 4 grudnia Paweł VI aprobował tekst i dokonał jego uroczystej proklamacji.

Punkty ciężkości Konstytucji o liturgii oddać można w trzech punktach; wszystkie mają wymiar na wskroś praktyczny. Pierwszy dotyczy wrażliwej (i drażliwej?) kwestii języka. Nr 36 zawiera aż potrójne ograniczenie. Łacina zasadniczo ma być utrzymana (§ 1) – w jakiej mierze, nie jest powiedziane. Językowi ojczystemu przyznane zostaje więcej miejsca (§ 2), czyli otwarta jest możliwość poszerzenia zezwolenia. Język ojczysty używany być może

zwłaszcza w czytaniach i pouczeniach, w niektórych modlitwach i śpiewach. Innymi słowy: kanon mszy św. zachowuje swe tabu, czyli: słowa konsekracji wypowiadane mają być po łacinie. Z większą swobodą odniesiono się natomiast do innych sakramentów. I tak nr 63 w odróżnienie od nr 36 zawiera już nie zezwolenie, lecz postanawia, że językowi ojczystemu należy przyznać więcej miejsca. Z kolei nr 101 znów jest bardziej powściągliwy: przy odmawianiu modlitwy brewiarzowej księża mają posługiwać się łaciną. To samo odnosi się do zakonów kapłańskich. Kompetentny przełożony może jednak zezwolić na używanie języka ojczystego w celu lepszego przebiegu modlitwy godzin, zwłaszcza mniszkom i członkom zrzeszeń dążących do doskonałości... Faktycznie istniały żeńskie klasztory, w których modlitwę godzin zakonnice odmawiały po łacinie, nie rozumiejąc z niej ani jednego słowa.

Drugi zasadniczy punkt Konstytucji o liturgii wynika z pierwszego. W liturgii zawiera się wszystko, co składa się na chrześcijańską wiarę: orędzie o zbawczym działaniu Boga w Chrystusie, wiara Kościoła i jej wyznanie; wiara jednostki, manifestowana publicznie w przyjmowaniu sakramentu, napomnienie o konsekwencjach wiary dla życia. I dlatego sobór może sformułować twierdzenie – kulminacyjne zdanie całej Konstytucji – że liturgia jest szczytem, do którego zmierza działalność Kościoła, i jednocześnie jest źródłem, z którego wypływa cała jego moc (nr 10). A jeżeli sprawy tak się mają, wówczas liturgia nie może być sprawą wyłącznie samych księży. Wtedy wspólnota musi w niej aktywnie uczestniczyć – actuosa participatio („aktywne uczestnictwo”), termin ten ustawicznie powraca. W takim przypadku wierni muszą wszystko rozumieć i to bez pośrednictwa tłumacza. I jeszcze więcej. Czytania mają być wygłaszane zza pulpitu, również homilia następująca bezpośrednio po odczytanej Ewangelii. Celebrans pozostaje więc na miejscu i w ten sposób ambona, częstokroć kunsztownie skonstruowana i przyozdobiona, staje się w kościele bezużytecznym elementem dekoracyjnym. Ołtarz natomiast musi zbliżyć się do ludu. Odpadają wtedy wszystkie drogi wokół niego, niepotrzebne są już niezliczone ceremonie, przyklęknięcia przed tabernakulum, pokłony itd. Słowem: liturgia staje się akcją o czytelnie wyznaczonych rolach dla celebransa i szerzej pojętej służby świeckich. Podmiotem liturgii nie jest już „solistyczny” celebrans, nie siedzi on lub stoi przy ołtarzu, lecz za ołtarzem lub z jego boku, prawie jak na małym tronie biskupim. Naturalną tego konsekwencją jest to, że kapłan ogarnia teraz wzrokiem zgromadzoną w świątyni gminę, czyli sprawuje liturgię twarzą do ludu. I to jest ów trzeci punkt rzucających się w oczy liturgicznych zmian. Liturgia sprawowana tyłem do ludu nie jest wprawdzie zakazana, nie będzie już jednak nigdy mogła uchodzić za główną formę celebracji.

W tej nowej konstelacji zmienia się samoświadomość kapłana: stoi on wprawdzie vis-à-vis gminy, jest nie tylko bratem wśród sióstr i braci, ale wręcz wykonawcą woli wspólnoty. Nie jawi się jednak w roli pośrednika między Bogiem, Chrystusem i zgromadzeniem wiernych. Jest natomiast głosicielem Ewangelii, z której i którą żyje dokładnie tak samo jak gmina, i dlatego jest sługą, zarządcą, ale nie panem.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...