Jest 23.50, koniec lipca. W Polsce o tej porze jest bardzo ciemno. Ale tu, w Jakucku, niecałe 500 km na południe od koła podbiegunowego, niebo jedynie delikatnie różowieje. Jutro lecę na północ, do Batagaju w Górach Wierchojańskich, jednego z najzimniejszych miejsc półkuli północnej. Przegląd Powszechny, 12/2007
Tę samą zasadę myślenia widzimy w sposobie traktowania szamańskich drzew. Drzewa takie zwykle obwiesza się różnokolorowymi szmatkami oraz składa się w ich pobliżu prezenty dla duchów. Bardzo podobnie do szamańskich wyglądają drzewa, na których powieszono szmatki lub wokół których złożono dary dla duchów opiekunów miejsca. Zwykle dary i szmatki umieszcza się w okolicy miejsc, gdzie na wędrowca mogą czyhać jakieś szczególne niebezpieczeństwa.
Również nasz ewenkijski przewodnik okazuje wyraźny szacunek dla duchów. Pewnego dnia patrzy ze zgorszeniem, jak studentka botaniki, Paula, wycina w tundrze kawał porośniętej chrobotkiem reniferowym ziemi. Mówi, że to źle kaleczyć ziemię. Może tu jest mniej grobów starego świata niż na południu?
Zatrzymujemy się na postój na małej polance w lasotundrze. Jesteśmy zmęczeni, codziennie idziemy przez wiele godzin, niosąc na plecach sprzęt i jedzenie. Góry tutaj mają ok. 2-2,5 tys. m n.p.m. Namioty często rozbijamy na gołoborzach, co jest bardzo trudne, a jeszcze trudniej w nich się wyspać. Tym bardziej że temperatura w ciągu tych, dziwnych dla mnie, białych nocy spada do kilku zaledwie stopni C powyżej zera, aby w dzień ok. 14 osiągnąć pułap 35-40 stopni C.
Krótkie przerwy w marszu są więc przez wszystkich przyjmowane z ulgą. Zwykle kładziemy się wprost na ziemi, nie zważając na chmary komarów. Na szczęście w górach komarów jest nieporównanie mniej niż na równinach centralnej Jakucji. Tam taki odpoczynek byłby raczej niemożliwy. Obok mnie leży Nerguyana, botanik z uniwersytetu w Jakucku. Ma klasyczne rysy syberyjskiej autochtonki. Pochodzi z zachodniej Jakucji, jej uroda przywodzi na myśl meksykańskich Indian, których przodkowie przecież pochodzili z Syberii. Przodkowie Jakutów przybyli, co prawda z południa, z okolic jeziora Bajkał i bardziej przypominają Mongołów, jednak zajęli oni centralną równinę Tujmady. Wokół na północy, południu, wschodzie i zachodzie w dalszym ciągu mieszkają Ewenkowie, Ewenowie, Jukagirzy, Koriacy i inne rdzenne ludy przybyłe tutaj jeszcze w paleolicie.
Nerguyana patrzy w niebo. Wciąga głęboko powietrze.
– Dobrze leżeć na ziemi. Czujesz Moc Kosmosu? Dobrą Moc Ziemi, Moc Nieba. Tam, na górze, nie ma żadnego dziadka z brodą, który na nas patrzy i zapisuje w książce, co zrobiliśmy. Ale Moc jest na pewno. Wszystko, co jest, wszystko, co nas spotyka ma sens. Teraz to wiem. Przez długie lata komuniści chcieli zniszczyć naszą kulturę i religię. Nie wierzyliśmy w nic. Teraz mamy bałagan w głowach, ludzie robią tu straszne rzeczy, bo nie mają w niczym oparcia. Nie są Rosjanami, ale nie są już też Jakutami. Kim my jesteśmy? Ja próbuję żyć jak moi przodkowie, ale czy to jest jeszcze możliwe?
Myślę o tym, co ona mówi, i przypomina mi się pewna stara kobieta z centralnej Jakucji. Jej ojciec był potężnym szamanem, ludzie go szanowali i ufali mu, jego grób dalej otaczany jest ogromnym szacunkiem. Większość swego życia spędził w sowieckich więzieniach...
Nerguyana przygląda się przepływającym chmurom. Jej czarne oczy pełne są słonecznego światła.
– Popatrz, Niebo się uśmiecha.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.